Tuńczyki przeniosły radiację z Fukushimy przez ocean

Tym co pozwoliło uratować elektrownię atomową Fukushima Daiichi podczas zeszłorocznego tsunami była bliskość oceanu - woda morska była używana do chłodzenia rdzenia reaktora. Jednak niestety bliskość ta doprowadziła także do skażenia oceanu, w tym ryb. A jak wiadomo - rybom ciężko wytrzymać w jednym miejscu...

Tym co pozwoliło uratować elektrownię atomową Fukushima Daiichi podczas zeszłorocznego tsunami była bliskość oceanu - woda morska była używana do chłodzenia rdzenia reaktora. Jednak niestety bliskość ta doprowadziła także do skażenia oceanu, w tym ryb. A jak wiadomo - rybom ciężko wytrzymać w jednym miejscu...

Obecnie wykryto niską dawkę radiacji w tuńczykach błękitnopłetwych złapanych u wybrzeży Kalifornii.

Wiadomo, że pochodzi ona z Fukushimy, gdyż badano u tych ryb stężenie cezu 134Cs - izotopu, który ma krótki okres rozpadu i powstaje tylko i wyłącznie w elektrowniach atomowych. Co ciekawe - można u nich zaobserwować także inny izotop tego pierwiastka - 137Cs - który jest wynikiem historycznych, morskich testów broni jądrowej.

Tuńczyk błękitnopłetwy rozmnaża się na zachodnich brzegach Pacyfiku - a więc także w okolicy Japonii. Młode ryby zostają tam przez około dwa lata, a wtedy migrują przez cały ocean - do wybrzeży amerykańskich. Sądzi się, że ryby skażone radiacją to właśnie młode, które zdążyły wcześniej z Fukushimy migrować.

Ryby te nie stanowią absolutnie żadnego zagrożenia dla zdrowia osób spożywających ryby - radioaktywność wywołana przez cez jest około 30 razy niższa niż ta, którą naturalnie wywołuje radioaktywny potas. Jednak nie wiadomo jaki będzie długofalowy efekt jej działania na tuńczyki.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas