Turcję podbijają graffiti z DNS-ami

Choć nie słychać o tym zbyt wiele w mainstreamowych mediach - w Turcji od dłuższego czasu trwają nieprzerwanie protesty, w których głównie biorą udział młodzi ludzie chcący wyrazić swój sprzeciw wobec rządu premiera Recepa Tayyipa Erdogana. Ostatnio grzmiał on, że "wyrwie Twittera z korzeniami" i zablokował popularny serwis mikroblogowy, ale młodzi ludzie znaleźli szybko rozwiązanie.

Choć nie słychać o tym zbyt wiele w mainstreamowych mediach - w Turcji od dłuższego czasu trwają nieprzerwanie protesty, w których głównie biorą udział młodzi ludzie chcący wyrazić swój sprzeciw wobec rządu premiera Recepa Tayyipa Erdogana. Ostatnio grzmiał on, że "wyrwie Twittera z korzeniami" i zablokował popularny serwis mikroblogowy, ale młodzi ludzie znaleźli szybko rozwiązanie.

Obejście rządowej blokady jest bowiem bardzo proste - wystarczy przestawić DNS-y (a więc serwery obsługujące bazę adresów sieciowych tłumaczące adres IP na nazwę mnemoniczną) na te oferowane przez Google - 8.8.8.8 lub 8.8.4.4.

Aby o metodzie tej dowiedzieli się ci mniej obyci z technologią młodzi ludzie zaczęli po całym Stambule rozsiewać graffiti z tymi właśnie DNS-ami - a często pojawia się ono na plakatach przedstawiających twarz premiera.

Erdogan wściekł się ostatnio tak bardzo na Twittera, gdyż z pomocą tego właśnie serwisu aktywiści udostępniali nagrania, w których miał on rzekomo przekazywać swojemu synowi polecenie ukrycia dużych sum pieniędzy spodziewając się śledztwa.

Jednak w dzisiejszych czasach ludzi tak łatwo się nie zatrzyma - zwykli obywatele Turcji uczą się teraz jak zmieniać DNS-y (jakbyście chcieli to instrukcje znajdziecie ) i korzystać z tunelu VPN. A nawet jeśli to miałoby nie pomóc to z pewnością znajdą oni sobie nową metodę komunikacji.

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas