Twórcy Gry o tron wiedzą, że zbytnio przyspieszyli
Jeśli jesteście na bieżąco z Grą o tron, to na pewno nie umknęło Waszej uwadze, że w ostatnich sezonach serial znacznie przyspieszył - nie mamy już czasu na odwiedzanie domów publicznych i zagłębianie się w małe historyjki pobocznych postaci, lecz pędzimy naprzód ku wielkiemu finałowi. I okazuje się, że twórcy serialu zdają sobie z tego sprawę.
Jeśli jesteście na bieżąco z Grą o tron, to na pewno nie umknęło Waszej uwadze, że w ostatnich sezonach serial znacznie przyspieszył - nie mamy już czasu na odwiedzanie domów publicznych i zagłębianie się w małe historyjki pobocznych postaci, lecz pędzimy naprzód ku wielkiemu finałowi. I okazuje się, że twórcy serialu zdają sobie z tego sprawę.
Ze względu na spoilery odradzamy dalsze czytanie osobom, które nie widziały najnowszych odcinków, włącznie z szóstym. A teraz do rzeczy.
W bieżącym sezonie tempo jest sprinterskie, jednak ostatni odcinek postanowił przegonić wszystko, co działo się do tej pory. Podróż za mur, która wcześniej zajmowała cały sezon, teraz zamyka się w paru minutach jednego odcinka, a mówimy tu o podróży tam i z powrotem, z dużą bitwą i akcją ratunkową z udziałem smoków w między czasie (która miała miejsce, podczas gdy część ekipy zamarzała na środku jeziora otoczonego przez wroga).
Nic dziwnego, że właśnie na ten temat postanowił wypowiedzieć się na łamach Variety reżyser tego odcinka Alan Taylor, który zdradził, że twórcy specjalnie uniknęli tu wskazywania dokładnych ram czasowych, bo wiedzieli, że upływ czasu robi się tu nieco mglisty - jednak liczyli na to, że historia i związane z nią emocje porwą nas na tyle, że im to wybaczymy.
I chyba wybaczymy - wszyscy bowiem nie możemy się doczekać finału, oczywiście nie tylko bieżącego sezonu, lecz całej serii. Na to jednak będziemy musieli czekać jeszcze przynajmniej rok, a póki co czekamy na epizod 7, który będzie dostępny już w poniedziałek, .
Źródło: , Zdj.: HBO