W marcu 2018 roku po raz ostatni zmienimy czas?

Węgry wyszły z inicjatywą skończenia z ciągłą zmianą czasu. To już pewne, że 25 marca 2018 roku po raz ostatni zmienią czas z zimowego na letni i pozostają w nim już na zawsze. Zamierzają też zachęcić do tego całą Grupę Wyszehradzką, a więc również Polskę...

Węgry wyszły z inicjatywą skończenia z ciągłą zmianą czasu. To już pewne, że 25 marca 2018 roku po raz ostatni zmienią czas z zimowego na letni i pozostają w nim już na zawsze. Zamierzają też zachęcić do tego całą Grupę Wyszehradzką, a więc również Polskę...

Węgierska partia Jobbik zaproponowała w komisji ds. gospodarki węgierskiego parlamentu zaniechanie zmiany czasu. Węgrzy mieliby pozostać na dobre w czasie letnim, ponieważ ten bardziej odpowiada preferencjom społeczeństwa, ma też ponoć przynosić korzyści w energetyce.

Całkiem nieoczekiwanie komisja zaakceptowała projekt jednogłośnie, a to oznacza, że poparła go również większościowa partia Fidesz, na czele z Viktorem Orbánem, premierem Węgier. Węgrzy mieliby w nocy z 24 na 25 marca 2018 roku po raz ostatni przesunąć wskazówki z godziny 2:00 na 3:00 i już na stałe pozostać w czasie letnim.

Reklama

Węgrzy mogą tego dokonać bez zgody Komisji Europejskiej, ponieważ dyrektywa, która corocznie zarządza wprowadzanie i odwoływanie czasu letniego nie jest obligatoryjna, a to oznacza, że ostateczna decyzja w jej przyjęciu już odrzuceniu należy do parlamentów poszczególnych krajów.

Węgrzy zamierzają zaproponować pozostanie w czasie letnim również wszystkim członkom Grupy Wyszehradzkiej, a więc Polsce, Czechom i Słowacji. W ten sposób Grupa V4, która w ostatnim czasie intensyfikuje swoją współpracę, aby zmienić dokonać zmian w formacie Unii Europejskiej, zapewne będzie chciała pokazać swoją niezależność.

Warty podkreślenia jest fakt, że to czas zimowy jest czasem naturalnym, czyli takim, jakim posługiwaliśmy się jeszcze przed wymyśleniem zmiany czasu. Po zmianach pozostalibyśmy w czasie sztucznym, ale z punktu widzenia większości z nas, bardziej odpowiednim.

W czasie letnim żadnych zmian byśmy nie odczuli, a to oznacza, że Słońce wschodziłoby i zachodziło o tej samej porze, co obecnie. Czas w większości krajów Unii pozostałby taki sam, jak u nas, jedynie za wyjątkiem Wielkiej Brytanii, Irlandii i Portugalii, jak ma to miejsce obecnie.

Aktualny podział na strefy czasowe w Europie. Dane: Wikipedia.

Zmiana nastąpiłaby w czasie, gdy pozostała część Unii Europejskiej przechodziłaby na czas zimowy, a więc od ostatniego weekendu października do ostatniego weekendu marca. Wówczas od czasu uniwersalnego dzieliłyby nas w dalszym ciągu 2 godziny, a nie jedna.

Słońce wschodziłoby o godzinę później i również o godzinę później zachodziło niż w czasie zimowym. Dla większości z nas w drodze do pracy lub szkoły byłoby jeszcze ciemno, ale w zamian zyskalibyśmy dodatkową godzinę ze Słońcem po południu. Biorąc pod uwagę to, w których godzinach pracuje większość Polaków, to dodatkową jasną godzinę po południu moglibyśmy wykorzystać zdecydowanie lepiej niż tą o poranku.

Dzisiaj wschód Słońca najwcześniej nastąpił na południowo-wschodnim krańcu (woj. podkarpackie) naszego kraju, około godziny 6:45. Najpóźniej zaś Słońce zeszło na krańcu północno-zachodnim (woj. zachodniopomorskie), około 7:30. Najwcześniej zajdzie na krańcu północno-wschodnim (woj. podlaskie), około 15:25, z kolei najpóźniej Słońce schowa się za horyzontem na krańcu południowo-zachodnim (woj. dolnośląskie), około godziny 16:05.

Gdybyśmy znajdowali się dzisiaj w czasie letnim, który miałby obowiązywać o tej porze w roku 2018, to wschód i zachód Słońca nastąpiłby o godzinę później. Najbardziej zyskają mieszkańcy zachodniej Polski, ponieważ tam zachód Słońca następowałby około godziny 17:00, pół godziny później niż we wschodniej części kraju. Jednak jest zawsze coś za coś, bo na zachodzie świtałoby najpóźniej, dopiero po 8:00.

A gdybyśmy na cały rok pozostali w naturalnym czasie zimowym? To chyba byłoby najgorszym rozwiązaniem, ponieważ między październikiem a marcem dzień zaczynałby się i kończył tak, jak obecnie, z kolei między marcem a październikiem, czyli również w ciągu wakacji, Słońce wstawałoby o godzinę wcześniej niż obecnie i o godzinę wcześniej też zachodziło, co zdecydowanie ograniczyłoby naszą aktywność poza domem letnimi wieczorami.

Zima - od 7:50 do 15:35 (obecnie)

Lato - od 3:25 do 20:05

Najbardziej odpowiednia byłaby więc składanka czasów. W okresie zimowym powinniśmy korzystać z czasu letniego, z kolei latem z czasu letniego plus jedna godzina.

Zima - od 8:50 do 16:35 (czas letni)

Lato - od 5:25 do 22:05 (czas letni +1 godzina)

Nasi czytelnicy nie mają żadnych wątpliwości, czy powinniśmy nadal zmieniać czas. Z sondy, którą przeprowadziliśmy pod koniec października, podczas zmiany czasu z letniego na zimowy, aż 72 procent naszych czytelników było zdania, że powinniśmy pozostać w czasie letnim. 21 procent opowiedziało się za kontynuacją zmiany czasu, a 7 procent nie miało zdania.

Zmiana czasu, podobnie jak większość wynalazków, pierwszy raz została zastosowana przez wojsko równo 100 lat temu. Niemcy podczas pierwszej wojny światowej, 30 kwietnia 1916 roku, przesunęli wskazówki zegara o godzinę w przód, a 1 października 1916 roku o godzinę w tył. 2 lata później czas letni wprowadzono również na Wyspach Brytyjskich oraz w USA. W Polsce czas zmieniano okresowo od 20-lecia międzywojennego, ale od 1977 roku robimy to już stale.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy