Drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Oto jak się bronimy
Na konferencji w Sztabie Generalnym z udziałem wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa Sztabu Generalnego Wiesława Kukuły i dowódcy operacyjnego RSZ Macieja Klisza poinformowano, że wczoraj w nocy doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez drony. Tłumaczymy, jak mogły zostać wykryte i jak działa polska obrona powietrzna.

Spis treści:
Drony nad polskim niebem. Generałowie tłumaczą co się stało
Jak przekazał gen. Maciej Klisz, dwa naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej były pod pełną kontrolą zarówno narodowych, jak i sojuszniczych środków przydzielonych do obrony państwa. Wśród nich były nawet holenderskie F-35, które niedawno rozpoczęły służbę na Polską.
Generał Wiesław Kukuła doprecyzował, że przestrzeń miały naruszyć "drony", które opuściły polską przestrzeń powietrzną pod pełną kontrolą polskiej armii.
Najpierw dźwięk silnika, a potem huk. Co się stało w Werbkowicach?
Wcześniej w sieci pojawiały się informacje od mieszkańców gminy Werbkowice (woj. lubelskie, ok. 15 kilometrów od granicy z Ukrainą), że 3 września między godzinami 2.30 a 3.30 słychać było hałas przypominający pracę silnika z latającej maszyny.
Niedługo po tym pojawił się dźwięku samolotów odrzutowych, które miały być słyszalne do rana. Mogła więc to być grupa poszukiwawcza, kontrolująca przelot maszyn, lub to czy przypadkiem jedna z nich nie spadła na tereny naszego kraju.
Warto dodać, że Ukraińcy o poranku 3 września udostępnili uproszczoną mapę trasy przelotów niektórych rosyjskich dronów, które zostały zarejestrowane w nocnym ataku. Na nim można było zobaczyć, jak jeden z dronów kieruje się w stronę polsko-ukraińskiej granicy, jednak jego trasa wiodła bardziej na północ od Werbkowic.

Jak działa obrona powietrzna Polski?
Za reakcję na ewentualne naruszania polskiej przestrzeni powietrznej odpowiada dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, przy pomocy dyżurnego dowódcy obrony powietrznej w Centrum Operacji Powietrznych, w porozumieniu z Ministerstwem Obrony Narodowej oraz Sztabem Generalnym.
Pod względem sprzętu za tę ochronę odpowiada cała sieć tworząca system obrony powietrznej, składający się z sekcji naziemnej i powietrznej. To ogromne połączenie radarów, centrów dowodzenia, wyrzutni obrony powietrznej, samolotów, dronów itp. Wszystko łączy się w jeden system, który ma ostatecznie wykryć, zidentyfikować i przekazać informacje na temat ewentualnego obiektu do odpowiedniej komórki. Przy tym zintegrowany jest z siłami sojuszniczymi.
Przykładem mogą być właśnie operacje z 2/3 września, podczas naruszenia naszej przestrzeni powietrznej. Gdy to się zadziało, dyżurne systemy obrony wykryły niezidentyfikowany obiekt. Mogły to zrobić naziemne polskie radary, wspomniane holenderskie F-35 lub nasze F-16, które regularnie patrolują teren nad Polską. O tym, jak wygląda misja patrolowania pilota samolotu bojowego, możesz przeczytać w poniższym materiale.
Wykryte informacje mogą być analizowane już w samych komórkach, które je znalazły np. w centrach mobilnych radarów polowych, ale są także przekazywane dalej do innych pobliskich jednostek lub głównych centrów dowodzenia. W ten sposób trafiają do osób decyzyjnych, ale także tworzy się dokładniejszy obraz sytuacji, pozostając w kontakcie z jednostkami polowymi, które mogą bezpośrednio zareagować na ewentualne zagrożenie. Wtedy może też paść decyzja o wysłaniu dodatkowego wsparcia w skontrolowaniu obiektu np. poprzez wydysponowanie w dany region kolejnych samolotów bojowych lub nawet podrywając nowe maszyny. Takie środki kontroli mają za zadanie ciągle przyglądać się obiektowi i zareagować na zmianę sytuacji.
