W MU zniesiono niewolnictwo?

Jeśli ktoś się kiedykolwiek zastanawiał nad tym, który sezon był najgorszym w karierze Tomka Kuszczaka, to odpowiemy następująco: TEN. Już w poprzednich rozgrywkach polski golkiper rzadko kiedy miał okazję powąchać trawę boiska, ale przynajmniej był obecny na ławce rezerwowych. Teraz z kolei jest zawodnikiem, którego pewnie nie kojarzą już nawet szatniarze na Old Trafford.

Jeśli ktoś się kiedykolwiek zastanawiał nad tym, który sezon był najgorszym w karierze Tomka Kuszczaka, to odpowiemy następująco: TEN. Już w poprzednich rozgrywkach polski golkiper rzadko kiedy miał okazję powąchać trawę boiska, ale przynajmniej był obecny na ławce rezerwowych. Teraz z kolei jest zawodnikiem, którego pewnie nie kojarzą już nawet szatniarze na Old Trafford.

Jeśli ktoś się kiedykolwiek zastanawiał nad tym, który sezon był najgorszym w karierze Tomka Kuszczaka, to odpowiemy następująco: TEN. Już w poprzednich rozgrywkach polski golkiper rzadko kiedy miał okazję powąchać trawę boiska, ale przynajmniej był obecny na ławce rezerwowych. Teraz z kolei jest zawodnikiem, którego pewnie nie kojarzą już nawet szatniarze na Old Trafford.

Kiedy wraz z końcem zeszłego sezonu było już jasne, że z Manchesterem United żegna się Edvin van der Sar, Tomek Kuszczak miał prawo liczyć na awans w hierarchii bramkarzy "Czerwonych Diabłów". Tymczasem niezadowolony ze swojej i tak rezerwowej już roli Polak musiał przygotować się na znacznie bardziej niemiłą niespodziankę w postaci całkowitego odsunięcia go od pierwszego składu MU.

Reklama

Do klubu przybyło bowiem kilku młodszych konkurentów, w tym David de Gea, który według Fergusona miał pełnić rolę pierwszego bramkarza zespołu. I tak rzeczywiście jest - Hiszpan regularnie staje między słupkami mistrza Anglii, a Lindegaard i Amos na zmianę grzeją ławkę rezerwowych. Gdzie w tym wszystkim Kuszczak? No właśnie... nigdzie.

Polak został całkowicie skreślony przez szkockiego trenera i od początku tego sezonu starał się o wypożyczenie do innego klubu. Pojawili się nawet chętni w postaci West Bromwich Albion, Doncaster Rovers, a nawet Leeds United. Najbardziej konkretna oferta przyszła od tych ostatnich, jednak według różnych źródeł nie doszło do transferu ze względu na zablokowanie przenosin Kuszczaka przez samego Fergusona.

Uczestnik Mistrzostw Świata w 2006 roku był tak wkurzony tym faktem, że pożalił się na łamach jednej gazety w Polsce określając się "niewolnikiem Manchesteru United". Dziś już wycofuje się z tych słów... Oto co 29-latek powiedział w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej swojego klubu:

" - W związku z ostatnimi wiadomościami na mój temat w angielskich mediach pragnę postawić sprawę jasno i oświadczyć, że na pewno nie użyłem słowa "niewolnik" w wywiadzie dla polskiej gazety, gdzie opisywałem swoją pozycję w Manchesterze United. Moje słowa, które wówczas powiedziałem musiały zostać źle przetłumaczone, bądź niezrozumiałe. Jeszcze raz zatem powtarzam: w żaden sposób nie użyłem słowa "niewolnik" w celu określenia sytuacji, w której klub traktowałby mnie jak "niewolnika"."

Fakt, że polskie media często przeinaczają wypowiedzi piłkarzy, by potem stworzyć z tego sensację służącą jedynie do wzbudzenia stosownego szumu jest manewrem tak częstym, że nawet byłbym w stanie uwierzyć w słowa Tomka. Bramkarz jednak wkopał się w swoim następnym zdaniu, które brzmiało następująco:

" - Zależało mi na sprostowaniu tej sytuacji, bowiem zawsze byłem pełen szacunku dla swojego klubu i nigdy nie opisałbym swojej sytuacji w United w taki sposób, jak to zostało przedstawione przez media".

Muszę przyznać, że bardzo rozbawiło mnie te zdanie, które po raz kolejny udowodniło, że Kuszczak po prostu nie ma "jaj", by przeciwstawić się swojemu pracodawcy. Polak wielokrotnie już w swojej przeszłości płakał, że nie może liczyć na grę w United i od dawna deklarował chęć odejścia. Teraz nawet kiedy zdarzy mu się wykrzyczeć coś co jest prawdą, to zaraz kuli pod siebie ogon i grzecznie przeprasza łasząc się swemu panu.

No sorry, ale nic dziwnego, że Ferguson nie chce go w swojej bramce. Podstawowy golkiper w tak renomowanym klubie powinien mieć choć krzty odwagi, prawda?

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy