Więcej młodych kierowców ginie na drogach
Amerykańska agencja rządowa NHTSA zajmująca się bezpieczeństwem na drogach, opublikowała raport dotyczący śmiertelnych wypadków z udziałem nastoletnich kierowców. Jego wyniki są dość niepokojące. Gdy w całym kraju liczba najpoważniejszych wypadków spada to ilość ofiar wśród najmłodszych kierowców wzrosła dość gwałtownie.
Amerykańska agencja rządowa NHTSA zajmująca się bezpieczeństwem na drogach, opublikowała raport dotyczący śmiertelnych wypadków z udziałem nastoletnich kierowców. Jego wyniki są dość niepokojące. Gdy w całym kraju liczba najpoważniejszych wypadków spada to ilość ofiar wśród najmłodszych kierowców wzrosła dość gwałtownie.
Raport ten jest podsumowaniem pierwszych sześciu miesięcy roku 2011. W porównaniu do analogicznego okresu w roku 2010 ilość śmiertelnych wypadków z udziałem najmłodszych kierowców wzrosła o 11%, ze 190 do 211. Możliwe bicie na alarm przez amerykańską agencję jest trochę na wyrost bowiem w roku 2010 zanotowano najmniej tego typu wypadków od roku 1949. Jednak zważywszy na spadkową tendencję panującą w całych Stanach Zjednoczonych, wyniki raportu zaczynają niepokoić.
Raport opiera się wstępnych danych pochodzących z 50 stanów USA i Dystryktu Kolumbii. Stany, w których dochodzi do największej ilości śmiertelnych wypadków z kierującymi w wieku 16-17 lat to Floryda Teksas i Karolina Północna. Przedstawiciele NHTSA obawiają się, że dane te mogą ulec pogorszeniu, gdy dodane zostaną do nich wyniki z drugiej połowy roku 2011.
Specjaliści próbują doszukiwać się przyczyn takiego stanu rzeczy, ale niektóre z nich są delikatnie mówiąc dziwne. Jeden z naukowców stwierdził, że odpowiedzialne za ilość zgonów na drogach wśród młodych kierowców może być...ożywienie gospodarcze. Kryzys miał powstrzymywać nastolatków przed przystępowaniem do egzaminów na prawo jady, jednak poprawa sytuacji ekonomicznej sprawiła, że młodzież znów coraz liczniej stara się o zdobycie uprawnień do prowadzenia pojazdów.