Wojna nuklearna, a globalne ocieplenie
Naukowcy z NASA rozpatrują wszystkie opcje walki z globalnym ociepleniem. Mówiąc wszystkie mamy na myśli naprawdę wszystkie - wliczając w to lokalną wojnę nuklearną.
Naukowcy z NASA rozpatrują wszystkie opcje walki z globalnym ociepleniem. Mówiąc wszystkie mamy na myśli naprawdę wszystkie - wliczając w to lokalną wojnę nuklearną.
W przeprowadzonej przez nich symulacji zdetonowane zostałoby 100 bomb o sile porównywalnej z tą, która uderzyła w Hiroshimę w 1945 roku. Okazuje się, że nawet w wyniku takiego "niewielkiego" konfliktu temperatura na naszej planecie mogłaby spaść nawet o kilka stopni Celsjusza.
Byłoby to wynikiem uwolnienia do atmosfery 5 milionów ton sadzy, która będąc w atmosferze absorbuje promienie słoneczne, a więc prowadzi do ochłodzenia powierzchni Ziemi.
Temperatura w ciągu pierwszych trzech lat po wojnie miałaby spaść globalnie o około 1 stopień Celsjusza. Przy czym stan ten miałby się utrzymywać nawet przez dekadę po zakończeniu konfliktu. Dodatkowo w ciągu 2-4 lat po wojnie można by zaobserwować spadek opadów atmosferycznych o około 10%.
Nie musimy chyba mówić jakie skutki tego typu zmiany przyniosłyby dla rolnictwa - wystarczy spojrzeć jak zeszłoroczne katastrofy naturalne wpłynęły na cenę żywności w tym roku.
Cóż, możemy sobie również wyobrazić jak opłakane skutki przyniosłaby wojna nuklearna na globalną skalę (największe mocarstwa posiadają po kilka tysięcy głowic nuklearnych w swoim arsenale).
Zresztą badania takie prowadzone były już w latach 80. XX wieku. Przyniosły one jednoznaczną odpowiedź - wojna tego typu przyniosłaby ze sobą nuklearną zimę, która prawdopodobnie oznaczałaby koniec ludzkości.