Alkohol w wojsku. Nie tylko rozrywka
Wedle obiegowej opinii, w wojsku pije się często i dużo, no i jedynie „czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami". Okazuje się też, że czasem picie alkoholu ma swoje uzasadnienie. Jak w przypadku marynarskiej porcji rumu.
Gin z tonikiem
Drink ten nie został wymyślony w jednym z modnych nowojorskich czy londyńskich lokali, ale w Indiach. Pierwotnie mieli go popijać żołnierze służący w tropikalnych garnizonach, gdzie powszechna była malaria. Tonik swego czasu zawierał dużo więcej działającej przeciwmalarycznie chininy niż obecnie.
Żołnierze zatem otrzymali rozkaz, by mieszać tonik z przysługującą im porcją ginu, cukru i wapna. Miało to nieco osłabić silną goryczkę toniku. Z czasem zawartość chininy w toniku zaczęła się zmniejszać, natomiast zwiększyły się proporcje ginu w samym napoju. Mimo to gin z tonikiem nadal działa przeciwmalarycznie. Choć smakuje o niebo lepiej.
CZYTAJ DALEJ
Czerwone wino
O zaletach wina można napisać niejedną książkę. W tym przypadku przyjrzymy się "militarnemu" zastosowaniu tego napoju. W Związku Radzieckim wprowadzono nakaz picia czerwonego wina na pokładach atomowych okrętów podwodnych. Było to związane z właściwościami wina, które powoduje zmniejszenie absorpcji promieniowania.
W przypadku radzieckich okrętów nie było to wcale takie głupie. Wypadki z rozszczelnieniem siłowni atomowych zdarzały się dość często. Najsłynniejsze miało miejsce na K-19 w lipcu 1961 roku, a ten na okręcie K-140 jeszcze poważniejszy: podczas prac stoczniowych nastąpił niekontrolowany wzrost mocy jednego z dwóch reaktorów; włączył się on samoczynnie. Moc reaktora przekroczyła normę osiemnastokrotnie, a ciśnienie w nim i jego temperatura podniosły się czterokrotnie.
CZYTAJ DALEJ
Rum
Każdy, kto kiedykolwiek służył na morzu, wie, że nie jest to łatwy kawałek chleba nawet w dobie wszelkich udogodnień. Aby poprawić samopoczucie marynarzom, na okrętach postanowiono wydawać alkohol. Na początku było to piwo, które jednak szybko się psuło. Przerzucono się więc na wódkę, którą w 1688 roku zastąpiono rumem - codzienna miarka wynosiła 0,284 litra na głowę.
W 1740 roku, za sprawą angielskiego admirała Edwarda Vernona wprowadzono na okrętach picie grogu. Rozkazał on wówczas podawać dotychczasową porcję rumu zmieszaną z kwartą, czyli ok. 1,13, litra wody.
Grog wydawano na okrętach US Navy do 1 września 1862, natomiast w brytyjskiej Royal Navy aż do 31 lipca 1970, kiedy to dekretem królowej, po burzliwej dyskusji w Izbie Gmin ("Great Rum Debate"), zakazano wydawania grogu marynarzom. Jako ostatnia zrezygnowała z tej tradycji Royal New Zeland Navy w 1990 roku.
CZYTAJ DALEJ
Whisky
Może to się wydać śmieszne, ale w pewnym momencie historii US Marines padł rozkaz, aby każdy żołnierz, który nabawił się nadwagi, rozpoczął stosowanie diet składającą się z whisky i piwa. Na taki pomysł wpadli oficerowie służący na rzece Jangcy (WIĘCEJ O YANGTZE PATROL) w latach 30. XX wieku.
Żołnierz z nadwagą miał po przebudzeniu wypić szklaneczkę whisky, zaliczyć poranne ćwiczenia, a następnie, zamiast śniadania, wypić 0,4 l piwa. Wspomnienia służących tam marines nie dają odpowiedzi, jak wyglądały pozostałe posiłki.
Jednak Amerykanie, w przeciwieństwie do Brytyjczyków, nie pili ginu z tonikiem, a musieli łykać tabletki przeciwmalaryczne. Coś za coś...
CZYTAJ DALEJ
Piwo
Dlaczego najpierw na pokładach okrętów pito piwo? Odpowiedź jest prosta: poprawia stan zdrowia. Picie piwa może zapobiegać złamaniom i poprawić gęstość kości, łagodzi także bóle stawów. Ponadto wykazano, że lepiej nawadnia organizm niż woda (to z tego powodu marines musieli pić piwo po porannej zaprawie). Piwo może również pomóc w zwalczaniu przeziębienia i infekcji. Marynarze wiedzieli, co robią.