Czy Cesarstwo Rzymskie można było kupić? Okazuje się, że tak
Czy mając odpowiednio dużo pieniędzy, można kupić najpotężniejsze imperium starożytnego świata? Jak się okazuje, historia zna taką sytuację, choć nie skończyła się ona zbyt dobrze.
W historii starożytnego Rzymu wydarzyło się wiele rzeczy, które dzisiaj mogą nas zaskoczyć, jednak zakup całego Cesarstwa Rzymskiego przez jednego człowieka brzmi jak coś kompletnie niemożliwego i absurdalnego. A jednak, pod koniec II wieku naszej ery, jeden z rzymskich senatorów, Didiusz Julianus, faktycznie zdołał kupić tron cesarski. Jak do tego doszło i dlaczego tak nietypowa transakcja miała miejsce? Oto historia tego niezwykłego wydarzenia.
Jak zakupiono cesarski tron?
Rok 193 n.e. był wyjątkowo burzliwy dla Cesarstwa Rzymskiego. Pretorianie, czyli cesarska straż przyboczna zamordowała cesarza Pertynaksa, który objął władzę zaledwie trzy miesiące wcześniej. Cesarski tron pozostawał pusty, a gwardia postanowiła zaoferować go temu, kto zapłaci najwyższą sumę.
Rozpoczęła się licytacja, która szybko przybrała nieoczekiwany obrót. Początkowo oferty składał tylko Tytus Flawiusz Sulpicjan, teść zamordowanego niedawno Pertynaksa. Jednak w pewnym momencie do obozu pretorian przybył Didiusz Julianus - bogaty senator i były dowódca o wielkich ambicjach.
Po wielogodzinnej licytacji Julianus postanowił zaoferować pretorianom zawrotną sumę 25 tys. sestercji dla każdego z nich, w obawie o to, że Sulpicjan zyska tron (oferował po 20 tys.). Didiusz Julianus wygrał w ten sposób licytację i został proklamowany cesarzem przez gwardię, a później także przez senat, który został zastraszony przez żołnierzy.
Władza Julianusa nie trwała długo
Po wygranej licytacji Didiusz Julianus szybko odkrył, że zakup tronu cesarskiego nie oznacza jednak zdobycia realnej władzy. Ne miał on realnego poparcia senatu, ani rzymskiego ludu, który regularnie witał go buczeniem i wyzwiskami. Przede wszystkim jednak brakowało mu poparcia innych legionów, które stacjonowały w pozostałych częściach imperium. Dla nich Julianus nie był prawowitym cesarzem, a jedynie uzurpatorem, który kupił sobie tytuł.
Wielu lokalnych rzymskich namiestników uznało ten moment za genialny pretekst do przejęcia władzy. Najszybszy z nich był Septymiusz Sewer, dowódca legionów naddunajskich. Został on szybko okrzyknięty cesarzem przez swoje legiony, a następnie wyruszył na Rzym, będąc po drodze entuzjastycznie witanym przez mieszkańców mijanych miejscowości.
Didiusz Julianus, pozbawiony wsparcia, nie był w stanie stawić mu czoła, a próby negocjacji i podziału imperium nie przekonywały Septymiusza Sewera. Julianus został obalony przez tych samych pretorianów, którzy oddali mu władzę dwa miesiące wcześniej, a następnie zamordowany przez żołnierza 1 czerwca 193 roku. Jego ostatnie słowa miały brzmieć "I co ja zrobiłem tak strasznego?".
Panowanie Didiusza Julianusa trwało zaledwie 66 dni. Nie wprowadził wówczas żadnych znaczących reform poza dewaluacją rzymskiej waluty. Polityka ta była następnie kontynuowana przez jego następców z dynastii Sewerów i ostatecznie doprowadziła do hiperinflacji i potężnego wstrząsu ekonomicznego w Cesarstwie.