Samoloty z Rosjanami nad Polską. Dlaczego, pomimo sankcji, to wciąż możliwe?
Zakaz lotów rosyjskich maszyn nad Polską obowiązuje od 2022 roku. A jednak na radarach wciąż widzimy samoloty startujące z Moskwy czy Petersburga, które przecinają nasze niebo. Jak to możliwe, skoro sankcje są surowe i formalnie zamknęły Rosji dostęp do przestrzeni powietrznej Unii Europejskiej?

Wojna w Ukrainie trwa już ponad trzy lata, a sankcje nałożone na Rosję wydają się jednymi z najsurowszych w historii. Zakaz wlotu samolotów rosyjskich w przestrzeń powietrzną Unii Europejskiej obowiązuje od lutego 2022 roku, a Polska od początku była w awangardzie tych działań. Teoretycznie więc nad naszym krajem nie powinno być żadnej maszyny rosyjskiej. W praktyce jednak Polacy obserwują w aplikacjach śledzących loty samoloty startujące z Moskwy i Petersburga, które bez przeszkód przecinają nasze niebo. Jak to możliwe?
Zakaz lotów dla rosyjskich przewoźników. Rosjanie latają nadal
Rozporządzenie Rady UE 334/2022 wprowadziło całkowity zakaz korzystania z europejskiej przestrzeni powietrznej dla samolotów zarejestrowanych w Federacji Rosyjskiej, w tym prywatnych maszyn i odrzutowców czarterowych. Wyjątki są nieliczne i dotyczą lotów humanitarnych, ratowniczych, awaryjnych oraz powrotnych w szczególnych przypadkach. Jednak kluczem do zrozumienia paradoksu jest to, że ograniczenia nie obejmują samolotów innych państw. Nawet jeśli na ich pokładach znajdują się rosyjscy pasażerowie lecący z Moskwy czy innych miast.

- Faktem jest, że sankcje nałożone przez Polskę i całą Unię Europejską na lotnictwo rosyjskie obejmują m. in. zakaz wlotu w przestrzeń powietrzną państw UE samolotów zarejestrowanych w Federacji Rosyjskiej oraz tych należących do rosyjskich linii lotniczych. I one generalnie są przestrzegane. Bulwersujące dla opinii publicznej może być natomiast to, że obywatele FR nadal maja prawo podróżować drogą powietrzną przez europejskie niebo liniami serbskimi, tureckimi, egipskimi i innymi, np. gdy lecą choćby z Moskwy do Sharm el Sheikh na turystycznych czarterach - podkreśla dr dr Mateusz Osiecki z Katedry Prawa Lotniczego Uczelni Łazarskiego.
Innymi słowy - nad Polską nie zobaczymy Aerofłotu, ale już Turkish Airlines, Pegasus czy Nouvelair mogą spokojnie przewozić Rosjan, korzystając z naszego nieba.
Pełno samolotów z Rosjanami na polskim niebie
Wystarczy choć na chwilę odwiedzić stronę Flightradar24, aby zobaczyć samoloty z Rosjanami na pokładzie na unijnym niebie. Na przykład, w chwili, gdy sam sprawdzałem sytuację, zauważyłem samolot Turkish Airlines lecący ze Stambułu do Moskwy przez Bułgarię, Rumunię i Węgry, który w tamtym momencie był widoczny nad Lubelszczyzną. Inny, również turecki, mijał Polskę w drodze z Moskwy do Stambułu.

Do tego dochodzą awaryjne lądowania. We wrześniu 2025 r. w Katowicach musiał zatrzymać się samolot tunezyjskiej linii Nouvelair lecący z Petersburga do Monastyru. Powodem była dehermetyzacja kabiny. Pasażerowie (wszyscy Rosjanie) przez kilka godzin czekali pod nadzorem Straży Granicznej. Podobny przypadek miał miejsce kilka miesięcy wcześniej w Poznaniu, gdzie maszyna egipskich linii lądowała z powodu złej pogody w Obwodzie Królewieckim.
Sankcje mają uderzać w państwo, nie w obywateli
Dlaczego Unia Europeska dopuszcza taką sytuację? Odpowiedź, choć może nie satysfakcjonować opinii publicznej, jest prosta. - Wynika to z faktu, że ograniczenia, o których mowa nie dotyczą przewoźników i samolotów państw obcych (tj. spoza UE), które wykonują loty z i do Rosji. Gdyby sankcje dotknęły i takie przedsiębiorstwa, to wówczas europejskie niebo byłoby zamknięte dla kilkuset przewoźników z całego świata. Do tego stopnia, że ruch lotniczy w Europie mógłby stracić miliony pasażerów - tłumaczy dr Mateusz Osiecki.
UE konstruowała sankcje w taki sposób, aby odcinać finansowanie rosyjskich przewoźników i państwa, a nie karać samych obywateli, którzy, jakby nie patrzeć, w większości nie odpowiadają za decyzje Kremla. Dlatego Rosjanie mogą wciąż lecieć na wakacje do Turcji, Tunezji czy Egiptu, nawet jeśli po drodze ich samolot przeleci nad Polską.
Polityczny i symboliczny wymiar
W praktyce oznacza to, że sankcje działają tylko częściowo. Samoloty rosyjskich linii faktycznie nie mają wstępu do Polski ani do Unii, ale rosyjski turysta nadal może bez problemu wsiąść do czarteru w Moskwie i polecieć na plaże Morza Śródziemnego. Dla wielu Polaków to sytuacja absurdalna. Szczególnie gdy jednocześnie słyszymy o rosyjskich atakach rakietowych i dronowych na Ukrainę.
Ale, co ciekawe sytuacja na unijnym niebie nie jest wyjątkiem. - Stany Zjednoczone np. zakazują operowania w swojej przestrzeni powietrznej liniom lotniczym z Iranu. Ale nie ma przeszkód, aby europejskie linie, które latają do państwa Ajatollahów (a są to np. Lufthansa i Austrian Airlines), mogły wozić irańskich obywateli na pokładach swoich samolotów podczas przelotu nad terytorium USA - dodaje ekspert.
Czy w przyszłości UE zdecyduje się na dalsze zaostrzenie zasad i obejmie zakazem także przewoźników z państw trzecich? Na razie nic na to nie wskazuje, bo skutki gospodarcze i zamieszanie byłyby ogromne.
I choć z największą ciekawością poznałbym opinię rządową, to w momencie pisania tekstu niestety nie otrzymałem komentarza od Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ani Ministerstwa Infrastruktury.