Grabili, gwałcili i mordowali? Jaka jest prawda o wikingach?
Z czym kojarzy się nam słowo „wiking”? W masowej wyobraźni jest przede wszystkim kwintesencją barbarzyństwa i krwawych podbojów, prowadzonych przez nieokrzesanych blondynów w hełmach z rogami. Jak nasze wyobrażenia mają się do danych historycznych i archeologicznych? Poniżej zmierzymy się z kilkoma największymi mitami dotyczącymi wikingów.
Wojownicy w hełmach z rogami
Choć obraz ten jest w popkulturze często powtarzany, nie ma nic wspólnego z danymi historycznymi czy badaniami archeologicznymi. Wikingowie najczęściej jako nakrycie głowy nosili wełniane lub skórzane czapki, a w walce - żelazne hełmy, które nie miały żadnych elementów choćby przypominających rogi.
Powstania mitu o rogatych wikingach upatrywać można w XIX-wiecznej operze Wagnera, a także w błędnym datowaniu części odkrytych "rogatych" hełmów, które pochodziły z okresów wcześniejszych.
Najważniejsze w życiu wikinga - grabić i gwałcić
Wikingowie byli nie tylko wojownikami, ale ludem rolników, kupców i rzemieślników. Większość z nich prowadziła spokojny osiadły tryb życia, a ci którzy raz na jakiś czas organizowali się w drużyny, wyprawiali się nie tylko by grabić i gwałcić, ale także po to, by zdobywać nowe terytoria, osiedlać się w spokojniejszych miejscach, robić rekonesans dla kontaktów handlowych, czy wreszcie zaspokajać ciekawość.
Okrutni
Większość relacji opowiadających o wikingach pochodzi z ust przerażonych chrześcijan. Rzeczywiście najeźdźcy z północy zwykli nie oszczędzać nikogo w czasie najazdów. Trzeba jednak wziąć pod uwagę tło historyczne i fakt, że cała Europa spływała w tych czasach krwią.
Każdy z ówczesnych możnowładców drastycznie rozprawiał się z przeciwnikami i pod tym względem wikingowie wpisywali się w ogólny trend. Ich zachowanie było o tyle szokujące, że nie znali świętości w rozumieniu chrześcijańskim - nie oszczędzali klasztorów, mnichów, władców.
Wysocy, długowłosi, brodaci blondyni
Jak na przełom pierwszego i drugiego millennium ludy północy były faktycznie stosunkowo rosłe. Średnią wzrostu antropolodzy szacują na około 171 cm u mężczyzn i 158 cm u kobiet. W kwestii uczesania królowały ponoć wypielęgnowane brody - krótsze bądź dłuższe - i równie zadbane fryzury. Potwierdzają to zarówno badania archeologiczne (m.in. z Oseberg) jak i źródła pisane (np. staroangielskie).
Odnośnie koloru włosów to przyznać trzeba, że o ile dawni mieszkańcy obecnej Szwecji w przeważającej części byli rzeczywiście blondynami, o tyle wikingowie pochodzący z Norwegii czy Danii mieli zwykle włosy czarne bądź rude. Jeśli doda się do tego fakt, że z wypraw w różne części Europy z wikingami wracali niewolnicy, to nie ma możliwości utrzymania teorii o hegemonii blondynów w erze wikingów.
Postrach sąsiadów Nie jest to prawda. Zwłaszcza w odniesieniu do późniejszych lat ery wikingów. Wikingowie na wybrzeżach Bałtyku zakładali osady i miasta handlowe, byli specjalistami od eksportu i importu. Świetnie opanowali kilka gałęzi rzemiosła. Czy z kimś, kto sieje wyłącznie postrach, można rozwijać interesy?
Wikingom na pewno nie można odmówić smykałki do biznesu. Potrafili zarobić, sprzedając a to piękne ozdoby ze swoich warsztatów jubilerskich, a to kły narwali udające podobno ówczesne panaceum, czyli róg mitycznego jednorożca, a to mnichów pojmanych podczas wypraw do wybrzeży współczesnej Anglii.
Homogeniczny naród mieszkający w Skandynawii
Tylko do momentu, kiedy to zaczęła się intensywna ekspansja wikingów na inne terytoria - m.in. Rusi, Europy Zachodniej, przez Islandię aż po Grenlandię, czy ówczesne Bizancjum. W wiekach między IX a XIII wikingowie handlowali z całym ówczesnym światem. Byli też często najemnikami lokalnych władców.
Badania archeologiczne i historyczne pozwalają postawić tezę, że prawdopodobnie służyli także u naszych władców - Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Potwierdzać ma to m.in. znalezienie kilku wikińskich mieczy w jeziorze, na którym znajduje się Ostrów Lednicki, czyli tam, gdzie urzędowali pierwsi nasi monarchowie.
Brudni barbarzyńcy
Przedmioty znajdowane podczas wykopalisk na wikińskich stanowiskach archeologicznych mówią zgoła co innego. Wikingowie na tle innych Europejczyków mogli być uważani wręcz za czyścioszków. Z jednej strony potwierdzają to liczne znaleziska przedmiotów do higieny osobistej takich jak grzebienie, pensety, czy brzytwy.
Z drugiej strony źródła pisane - wystarczy wspomnieć XIII-wieczne zapiski Johna z Wallingford. Nazywa on w nich wikingów zadbanymi łamaczami serc niewieścich. Dodatkowo zauważyć trzeba, że część współczesnych badaczy języka wywodzi w językach staroskandynawskich słowo "sobota" od określenia "dzień prania". A to oznaczałoby, że w wikińskiej społeczności wielkie pranie robiło się raz w tygodniu. I choć nie imponowało to np. arabskiemu ambasadorowi Ibn Fadlanowi, który określał wikingów m.in. jako najbrudniejsze stworzenia Allaha, to mogło imponować damom na europejskich dworach.
Jak mogło wyglądać życie codzienne i przygody skandynawskich wojowników można zobaczyć w każdy poniedziałek o godz. 22.00 na kanale HISTORY w dziewięcioodcinkowym fabularnym serialu "WIKINGOWIE". To pierwszy serial, który przedstawia wikiński świat widziany oczyma członków społeczności wikińskiej.
Choć w serialu nie brakuje krwawych scen walki, stanowi on także opowieść o codziennym życiu rodzinnym ówczesnych Skandynawów. Serial został oparty na legendzie o Ragnarze Lodbroku (w tej roli Travis Fimmel - Bestia, The Baytown Outlaws), ciekawym świata wikingu, który stara się przełamywać wszelkie bariery, odkrywać i podbijać nowe ziemie.
Wikingowie, na HISTORY, w poniedziałki o godz. 22.00.