Lebensborn. Idealne dzieci Hitlera
Od chwili, kiedy Adolf Hitler doszedł do władzy w Niemczech, jego celem stało się uzyskanie przestrzeni życiowej dla Trzeciej Rzeszy tzw. Lebensraum. Chciał przejąć kontrolę nad Europą i ZSRR oraz zaludnić uzyskane tereny Aryjczykami czystej krwi, niebieskookimi blondynami i blondynkami. Skąd jednak ich wziąć? Tym zajmował się program Lebensborn.
"Heil Hitler!", skandowały jasnowłose dziewczynki, wszystkie w takich samych strojach Związku Niemieckich Dziewcząt (BDM) ze swastykami na ramieniu. Pod opieką umięśnionych wychowawczyń przechadzały się parkiem, do którego normalni śmiertelnicy nie mieli wstępu. Dziewczęta spędzały większość czasu w świetlicach, w których starał się o nie niemiecki personel.
Odwiedziny jednostek SS
Z wizytą do tych młodych dziewcząt w wieku 18-25 lat wybierali się wybrani członkowie jednostek SS. Spędzali z dziewczętami dnie wypełnione dobrym jedzeniem, piciem i muzyką. Głównym punktem programu były jednak noce.
Po kilku dniach panowie odjeżdżali, a dziewczęta pozostawały na miejscu jeszcze przez jakiś czas, do momentu potwierdzenia się ciąży. Później mogły wrócić do domu, a w ich miejsce przyjeżdżały nowe dziewczęta i tak dalej.
Po porodzie żadna z młodych mam nie widziała swojego dziecka, ponieważ zabierano je na wychowanie do wybranych niemieckich rodzin, które w pełni popierały nazistowskie ideały.
Płódźcie dzieci dla Rzeszy
Zaludnienie Trzeciej Rzeszy doskonałymi Aryjczykami było celem programu Lebensborn, który w tłumaczeniu brzmiał "Źródło życia". 12 grudnia 1935 roku instytucję założył Heinrich Himmler (1900-1945), przywódca SS.
Uświadomił on sobie, że Niemcy straciły wielu mężczyzn podczas I wojny światowej, a kolejnych stracą zapewne podczas uzyskiwania nowej przestrzeni życiowej. Dlatego należy zwiększyć liczbę nowo narodzonych dzieci.
Z tego powodu na wszelkie sposoby wspierano wysoki przyrost naturalny, niektóre niemieckie matki dostawały nawet ordery w zależności od liczby urodzonych dzieci. Nieposiadanie dzieci było uważane za zbrodnię, 28-letni, bezdzietni mężczyźni musieli płacić wysokie kary.
Panna w ciąży? Idealna dla Lebensborn
We wrześniu 1936 roku nieopodal Monachium powstał pierwszy dom Lebensborn, który dbał o ciężarne kobiety. Na przeszkodzie nie stało nawet to, że były to panny (60 procent ze wszystkich pań stanowiły te niezamężne), o ile spełniały wymogi rasowe.
Dostawały dach nad głową, jedzenie i opiekę lekarską, mogły urodzić z dala od domu. Jeżeli po porodzie decydowały, że chcą zatrzymać dziecko, mogły to zrobić, jeżeli zobowiązały się, że będą je wychowywać w duchu narodowego socjalizmu. W innym przypadku dzieci trafiały do adopcji. Z biegiem czasu powstało więcej takich domów.
Doskonałe norweskie dzieci w drodze do Niemiec
Cały proces miał miejsce nie tylko w Niemczech, ale także na terenach okupowanych, na przykład w Norwegii, gdzie chodziło głównie o dzieci Norweżek i niemieckich żołnierzy.
Organizacja zajmowała się adopcją i transferem dzieci do Niemiec. Szacuje się, że w taki sposób w Niemczech przyszło na świat 8000 dzieci, w Norwegii 12 000. W 1939 roku naziści zaczęli w ramach Lebensborn uprowadzać dzieci z Jugosławii, Polski, Rosji, Czechosłowacji i innych krajów, które spełniały wymagania rasowe.
Wszystko to odbywało się na oczach rodziców. W wyniku przeprowadzanych testów dzieci okazywały się godne poddania germanizacji lub nie.
Germanizacja albo śmierć
W pierwszym przypadku dzieci adoptowały wybrane niemieckie rodziny. Dostawały nowe niemieckie imiona i były zmuszone do zapomnienia o swojej przeszłości. W drugim przypadku przewożono je do obozów koncentracyjnych.
Gwoździem programu stały się rozmnażalnie, w których wybrane niemieckie dziewczęta o aryjskim pochodzeniu i nordyckim wyglądzie zostały zaślubione ojczyźnie i zobowiązywały się płodzić dzieci dla Rzeszy.
Odbywało się to w wybranych zamkach lub klinikach, które zarekwirowano Żydom. Za ojca tych dzieci uważano samego Führera. Szacuje się , że w domach Lebensborn narodziło się około 40 000 dzieci, jednak określenie dokładnej liczby jest niemożliwe. Pod koniec wojny wszystkie dokumenty potwierdzające istnienie placówek zostały zniszczone.