Lewiatan: Biblijne monstrum, które stworzył Bóg
Współczesnym Polakom bardziej kojarzy się z nazwą popularnej sieci sklepów spożywczych, niż z biblijnym monstrum. Jego imię pojawia się jednak już w księdze Hioba a później w licznych apokryfach i legendach.
Jak wyglądał ów budzący grozę stwór i gdzie można było go spotkać? Oddajmy głos autorowi Księgi Hioba opisującemu owego straszliwego gada: "Czy przebijesz mu skórę harpunem, głowę mu dzidą przeszyjesz? [...]
Strasznie jest spojrzeć mu w zęby. Grzbiet ma jak płyty u tarczy, spojone jakby pieczęcią. Mocno ze sobą złączone, powietrze nawet nie przejdzie. Tak jedna przylega do drugiej, że nie można rozluźnić połączeń. Jego kichanie olśniewa blaskiem, oczy - jak powieki zorzy: z ust mu płomienie buchają, sypią się iskry ogniste. Dym wydobywa się z nozdrzy, jak z kotła pełnego wrzątku. Oddechem rozpala węgle, z paszczy tryska mu ogień. W szyi się kryje jego potęga, przed nim skacząc biegnie przestrach, części ciała spojone, jakby ulane, nieporuszone. Serce ma twarde jak skała, jak dolny kamień młyński. Gdy wstaje, mocni drżą ze strachu i przerażeni tracą przytomność. Bo cięcie mieczem bez skutku, jak dzida, strzała czy oszczep.
Dla niego żelazo - to plewy, brąz - niby drzewo zbutwiałe. Nie płoszy go strzała z łuku, kamień z procy jest źdźbłem dla niego. Dla niego źdźbłem maczuga, śmieje się z dzidy lecącej. Pod nim są ostre skorupy, ślad jakby wału zostawia na błocie. Głębię wód wzburzy jak kocioł, na wrzątek ją zdoła przemienić. Za nim smuga się świeci na wodzie, topiel podobna do siwizny. Nie ma mu równego na ziemi, uczyniono go nieustraszonym: Każde mocne zwierzę się lęka jego, króla wszystkich stworzeń".
Monstrualny stwór
Zwie się Lewiatan. To morski potwór, którego imię wywodzi się od hebrajskiego słowa "lwy" oznaczającego sploty lub zwijające się ciało. A tak właśnie - w postaci ogromnego węża - wyobrażali go sobie dawni Żydzi. Do dziś w ich modlitwach pojawia się zapewnienie, że w dniu końca świata dusze zbawionych zbiorą się w namiocie wykonanym ze skóry Lewiatana i posilą jego mięsem. Sporo informacji o tym stworzeniu przynoszą apokryfy biblijne. Jest to według nich bestia pochodząca z samych początków świata. Pojawił się wśród morskich fal piątego dnia aktu boskiego stworzenia, kiedy to w oceanie zaroiło się od ryb oraz innych mieszkańców podwodnej krainy.
Co dziwne, początkowo była to para potworów, ale Jahwe w swej mądrości uśmiercił samicę, aby jej straszliwe potomstwo nie zagroziło życiu w wodach naszej planety. Osamotniony samiec do dziś przemierza oceany, siejąc grozę swym widokiem. To on ponoć nieomal pożarł wieloryba, który połknął biblijnego Jonasza, to on pozostawia za sobą oślepiającą smugę kotłującej się wody. Obawia się tylko gniewu bożego i... małej rybki zwanej ciernikiem, która na rozkaz Najwyższego trzyma w ryzach zapędy wiecznie głodnego potwora
Zabawka w rękach Boga
Po co zatem Jahwe stworzył owego nieposkromionego i opancerzonego jak krokodyl giganta? Literatura apokryficzna i żydowskie midrasze również na to pytanie udzielają wyczerpującej odpowiedzi. Płetwy Lewiatana migocą tak żywymi kolorami, a jego oczy rzucają tak silny blask, że sprawia to Bogu radość, gdy choć na chwilę wynurza się z morskiej toni. Jego dni są jednak policzone. W dzień Sądu Ostatecznego Stwórca wezwie zastęp aniołów, który pokona i zabije olbrzymiego gada. W innej wersji każe - niczym gladiatorom - walczyć ze sobą Lewiatanowi i Behemotowi. W tym straszliwym pojedynku oba potwory padną martwe.
W czasach chrześcijańskich często demonizowano postać Lewiatana, utożsamiając go z samym Szatanem. Ale pojawiły się też interpretacje racjonalistyczne, gdy w świecie zwierząt zaczęto poszukiwać stworzenia, które najlepiej odpowiada opisowi potwora. Najczęściej za pierwowzór biblijnej bestii uznawano krokodyla, choć nie brak było i koncepcji kreacjonistycznych, wskazujących na... dinozaury.
Papieski więzień
Według jednej z licznych chrześcijańskich legend Lewiatana miał uwięzić w 317 roku w podziemiach Lateranu papież Sylwester I. Gdy w roku 999 spodziewano się końca świata, pojawiły się głosy, że ówczesny biskup Rzymu - Sylwester II - wypuści z lochów bestię, którą zamknął jego imiennik. Ostatnia noc tysiąclecia upłynęła więc na nerwowym oczekiwaniu, ale też zabawie do upadłego, gdy o północy nie doszło do totalnej zagłady. Dlatego do dziś sylwester jest okazją do hucznego świętowania nowego roku.
***Zobacz także***