Niesamowite wnętrza kosmicznych pojazdów
Promy kosmiczne przez lata stanowiły symbol potęgi Stanów Zjednoczonych. Dziś nie są już wykorzystywane, jednak ich magia trwa...
Początki amerykańskiego programu wahadłowców kosmicznych sięgają przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku. W chwili ukończenia programu Apollo i załogowych lotów na Księżyc NASA zaczęła poszukiwania nowego celu.
Jednym z pomysłów była budowa statku kosmicznego wielokrotnego użytku, który mógłby wynosić na orbitę okołoziemską ładunki, a także umożliwiał badawcze loty załogowe. Kolejnym powodem, dla którego miałyby być budowane statki wielokrotnego użytku, była chęć zbudowania orbitalnej stacji kosmicznej, bazy badawczej na Księżycu i zrealizowanie projektu załogowego lotu na Marsa.
Już wcześniej Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych rozpoczęły, w konkurencji wobec NASA, prace nad prototypem militarnego pojazdu kosmicznego. Zadanie zostało zlecone firmie Boeing i właśnie w biurach projektowych tej firmy powstał zarys projektu nazwanego później X-20 Dyna-Soar.
Realizacja projektu trwała 6 lat, od października 1957 roku do grudnia 1963, kiedy to został skasowany. Po pracach projektowych pozostała jedynie makieta. Całość pochłonęła 660 milionów dolarów. Dziś jest to oszałamiająca kwota ponad 5 miliardów dolarów. Pieniądze te jednak nie poszły na marne, ponieważ doświadczenia zebrane w czasie tamtych prac badawczych zostały wykorzystane w badaniach nad promem kosmicznym.
Pod koniec lat 70. XX wieku w wyniku kryzysu finansowego NASA musiała zrezygnować z planów misji na Marsa i budowania stacji badawczej na Księżycu. Pozostał jednak pomysł stworzenia wahadłowca i stałej bazy orbitalnej. Inaczej niż to miało miejsce w latach 50., wojsko i NASA wspólnie uczestniczyły w projekcie.
Nowy pojazd miał połączyć wymagania USAF i NASA. Miał mieć możliwość wynoszenia na orbitę satelitów szpiegowskich, a także miał się charakteryzować dużą manewrowością i możliwością lądowania w każdej bazie na terenie Stanów Zjednoczonych.
Dla NASA najważniejszy był udźwig, który zapewniłby obsługę stacji kosmicznej i możliwość prowadzenia badań na orbicie.
Wymagania obu służb powodowały ciągły wzrost masy orbitera. Podobnie działo się z rakietą nośną, czego skutkiem był ogromny wzrost kosztów projektu. Był to główny oręż w rękach przeciwników budowy wahadłowców. Optowali oni za użyciem rakiet typu Saturn V wraz ze sprawdzonymi już modułami Gemini.
Po podliczeniu kosztów, przy zakładanej częstotliwości lotów, okazało się, że mimo wysokich kosztów projektu, promy będą opcją tańszą.
W tym czasie trwała głównie walka o finansowanie projektu. Wojna w Wietnamie, inflacja i kryzys paliwowy doprowadziły do dużych cięć w budżecie Agencji. Wówczas zdecydowano się na budowę takiego promu kosmicznego, jaki znamy teraz: z zewnętrznym zbiornikiem i rakietami nośnymi, które są do niego przymocowane od zewnątrz.
Oficjalnie projekt rozpoczęto w styczniu 1972 roku. Już 4 lata później powstał statek do celów testowych, który miał zostać nazwany Constitution, tak jak najstarsza fregata w służbie US Navy.
Jednak po wielu listach, które docierały do Agencji od fanów Star Trek, nazwa została zmieniona na Enterprise. Dziś ten pierwszy orbiter można oglądać w National Air and Space Museum w Waszyngtonie.
Pierwszym orbiterem, który poleciał w kosmos, była Columbia, która znalazła się na przylądku Canaveral w 1979 roku. Dwa lata później, 12 kwietnia 1981 roku, odbyła swój dziewiczy lot.
W sumie zbudowano sześć promów, z których pięć latało na misje kosmiczne. Stracono dwa orbitery: 28 stycznia 1986 roku eksplodował w czasie startu prom Challenger, a 1 lutego 2003 roku, w czasie powrotu z misji, uszkodzeniu uległa powłoka ochronna najstarszego promu, jaki znajdował się w służbie - spowodowało to eksplozję Columbii w czasie przechodzenia przez atmosferę.
W sumie promy kosmiczne wykonały 135 lotów. Ostatnim była misja STS-135 promu Atlantis 8 lipca 2011 roku.
Zobacz, jak wyglądały promy kosmiczne w środku.
SZ