Przeklęta góra. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki

Często powtarzał: ''Od śmierci w dolinie zachowaj nas, Panie''. Słowa ulubionej modlitwy Jerzego Kukuczki okazały się dla niego prorocze. Najwybitniejszy polski himalaista zginął 24 października 1989 roku podczas wspinaczki południową ścianą Lhotse. Czekająca na pierwszych śmiałków droga na mierzący 8516 metrów ośmiotysięcznik uchodziła za największe ówczesne wyzwanie himalaizmu.

Czorten upamiętniający Rafała Chołdę, Czesława Jakiela i Jerzego Kukuczkę
Czorten upamiętniający Rafała Chołdę, Czesława Jakiela i Jerzego KukuczkęWikimedia Commonsdomena publiczna

Kiedy pod naporem kolejnych wypraw ustąpiły już wszystkie najwyższe szczyty świata, rozpoczęła się era wytyczania nowych, trudniejszych dróg i rozwiązywania najważniejszych himalajskich problemów.

Pierwsze próby zdobycia ściany

W praktyce oznaczało to mierzenie się z wielkimi, piekielnie wymagającymi ścianami, takimi jak południowa Lhotse. Pierwsze próby przejścia południowej ściany Lhotse podejmowano już w latach 70.

Po rekonesansach Japończyków i Włochów (w tej drugiej wyprawie uczestniczył m.in. Reinhold Messner) na początku lat 80. pod górę przyjechali Jugosłowianie. Ekipa pod wodzą Aleša Kunavery dotarła na wysokość 8250 metrów. Na więcej nie pozwoliły im trudności techniczne.

Kolejni południową ścianę Lhotse próbowali sforsować wspinacze z Czechosłowacji. Co prawda nie osiągnęli oni głównego wierzchołka, lecz zdobyli w ładnym stylu Lhotse Shar, wierzchołek wznoszący się 8383 metrów ponad poziom morza.

Dramatyczne ekspedycje z Polski

W latach 80. Polacy próbowali kilkakrotnie zdobyć południową ścianę Lhotse.

Bazowali na doświadczeniach wyprawy czechosłowackiej, z tą różnicą, że zamiast kierować się na Lhotse Shar, zamierzali przedostać się - via filar centralny - do wierzchołka głównego.

W 1985 roku zespół kierowany przez Janusza Majera dotarł na wysokość 8200 metrów. Ekipa w składzie Mirosław Dąsal, Walenty Fiut, Artur Hajzer i Krzysztof Wielicki musiała zawrócić po napotkaniu trudnego technicznie progu skalnego. Atak podjął również zespół Ryszard Pawłowski, Rafał Chołda i Jerzy Kukuczka, ale oni również musieli dać za wygraną.

25 października doszło do tragedii. Na wysokości ok. 8000 metrów odpadł Rafał Chołda. Spadł do podstawy ściany, zginął na miejscu. Miał 28 lat.

Dwa lata później z południową ścianą Lhotse mierzyła się wyprawa Krzysztofa Wielickiego. Kierownik wraz z Arturem Hajzerem doszli na krawędź filara centralnego (8300 m), jednak załamanie pogody nakazało wspinaczom odwrót.

W trakcie tej ekspedycji również nie obyło się bez tragedii.

W pierwszej fazie wyprawy z wysokości ok. 7000 metrów zeszła lawina seraków. Fala uderzeniowa poturbowała członków zespołu podchodzącego do obozu pierwszego. Walenty Fiut był ciężko ranny, rzucony na skały lekarz Czesław Jakiel zmarł w wyniku poniesionych obrażeń.

Koledzy pochowali jego ciało w szczelinie.

Kres złotej ery polskiego himalaizmu

Nadszedł rok 1989 i kolejne próby na południowej ścianie Lhotse.

Pierwsza - podjęta już wiosną - została zorganizowana przez Reinholda Messnera. Słynny Tyrolczyk zaprosił w Himalaje mocnych rutyniarzy. Wśród nich znaleźli się Artur Hajzer i Krzysztof Wielicki. Udało im się dostać ''tylko'' na wysokość 7200 m.

Jesienią tego samego roku bazę pod górą założyła ekipa Jerzego Kukuczki. Dwa lata wcześniej ślązak skompletował koronę Himalajów i Karakorum. Południową ścianę Lhotse, z którą miał rachunki do wyrównania, traktował jako kolejne wielkie wyzwanie.

Lhotse była dla Jerzego Kukuczki ważną górą. Dziesięć lat wcześniej wszedł na wierzchołek klasyczną drogą, zdobywając swój pierwszy ośmiotysięcznik, inicjując wielką karierę w górach najwyższych.

Jesienią 1989 roku wspinał się w parze z Ryszardem Pawłowskim.

Do ataku szczytowego ruszyli 24 października. Byli na wysokości 8380 metrów. Prowadził Jerzy Kukuczka. Teren był trudny, lecz do miejsca, gdzie mógł odpocząć pozostawało tak niewiele... W pewnym momencie wspinacz zaczął się zsuwać. Nabierał rozpędu, a punkty asekuracyjne puszczały jeden po drugim.

Ryszard Pawłowski wiedział, że to już koniec.

Śmierć Jerzego Kukuczki była jedną z tragedii, które wyznaczyły kres złotej ery polskiego himalaizmu. Kilka miesięcy wcześniej podczas wyprawy na Everest w lawinie zginęli Mirosław Dąsal, Andrzej Heinrich, Eugeniusz Chrobak, Mirosław Gardzielewski i Wacław Otręba, a w maju 1992 roku z wyprawy na Kanczendzongę nie wróciła Wanda Rutkiewicz.

Oszustwo znanego himalaisty

Próby pokonania południowej ścianie Lhotse toczyły się dalej, chociaż już bez udziału wspinaczy z Polski. W kwietniu 1990 roku świat alpinizmu obiegła sensacyjna wiadomość - znany Słoweniec Tomo Cesen zdobył szczyt od południa!

Po pierwszej fali pochwał i oklasków przyszły wątpliwości. Głośno protestował Francuz Christophe Profit, chociaż jego słowa krytyki traktowano jako przejaw zazdrości - sam był świetnym solistą, ostrzącym sobie zęby na południową ścianę Lhotse.

Mijały miesiące, a głosów zwątpienia przybywało. Słoweńcowi nie wierzyli Rosjanie, którzy byli na Lhotse, serię pytań - bez odpowiedzi - postawił mu również Reinhold Messner.

Z braku dowodów świadczących o zdobyciu szczytu wyczyn Tomo Cesena wymazano z rejestrów, a pierwszymi zdobywcami południowej ściany Lhotse zostali niebawem Siergiej Bierszow i Władimir Karatajew.

Rosjanie dokonali tej sztuki 1 października 1990 roku. Słoweniec tłumaczył się później, że potrzebował spektakularnego sukcesu, żeby utrzymać zainteresowanie sponsorów i mediów, ale dla części środowiska był skreślony

Symboliczny grób Polaków z Lhotse

W 2008 roku w wiosce Chukung, znajdującej się na trasie biegnącej pod Lhotse, stanął pamiątkowy czorten.

To symboliczny grób przypominający mijającym go himalaistom i podróżnikom o trójce Polaków, którzy zginęli w trakcie wypraw na południową ścianę czwartej najwyższej góry świata - Rafała Chołdy, Czesława Jakiela i Jerzego Kukuczki.

Czorten wzniesiono dzięki staraniom przyjaciół zmarłych wspinaczy i zaangażowaniu Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas