Mount Everest. Wanda Rutkiewicz - pierwsza na szczycie

16 października 1978 roku Karol Wojtyła został wybrany papieżem, a Wanda Rutkiewicz jako pierwsza osoba z Polski zdobyła Mount Everest. Kilka miesięcy później spotkali się w Krakowie. „Dobry Bóg tak chciał, że oboje tego samego dnia weszliśmy tak wysoko” - powiedział podczas krótkiej audiencji Jan Paweł II.

Wanda Rutkiewicz
Wanda RutkiewiczInstagram

Wandę Rutkiewicz do udziału w niemiecko-francuskiej wyprawie na Czomolungmę zaprosił doktor Karl Herrligkoffer, kierownik i organizator licznych ekspedycji w Himalaje i Karakorum. Prowadzeni przez niego Niemcy celowali w Everest, Francuzi zaś zmierzali na położone po sąsiedzku Lhotse.

Na szczyt z Przełęczy Południowej

Atmosfera w trakcie zdobywania kolejnych obozów pozostawiała wiele do życzenia.

Męska załoga przyjęła Wandę Rutkiewicz chłodno, chociaż Polka już wtedy miała spory górski dorobek. Najpewniej panom trudno było zaakceptować nie tylko udział kobiety w wyprawie, ale też fakt, że wielu z nich biła na głowę techniką, charakterem i kondycją. Podobne problemy, dodajmy, miewali z nią również rodacy.

Operacja górska na dobre rozpoczęła się w pierwszych dniach września. Po kilku tygodniach na Przełęczy Południowej (8000 m) stanęły namioty obozu czwartego. Stąd wspinacze mieli zaatakować szczyt.

“Czułam w tym miejscu strach"

Był poniedziałek, 16. dzień października.

Chociaż wiatr szarpał namiotem, Polka dobrze przespała noc, wspierając się tlenem z butli. Poranek był mroźny. Temperatura dochodziło do 30 kresek poniżej zera. Wspinacze czekali na pierwsze promienie Słońca, które sprawią, że aura z nieprzyjaznej zmieni się w znośną.

Kiedy Wanda Rutkiewicz wyruszyła z resztą grupy szturmowej w górę zegarki wskazywały godzinę 7:30. Do pokonania mieli 850 metrów różnicy wysokości. Na szczęście przestało mocno wiać.

“Do wierzchołka południowego podejście nie nastręczało trudności technicznych (...).  Natomiast grań pomiędzy południowym wierzchołkiem a szczytem była ostra, najeżona nawisami i uskokami. Czułam w tym miejscu strach. Po obu stronach było tysiące metrów przepastnej skały, śniegu i lodu" - przekazała później korespondentowi Polskiej Agencji Prasowej.

Maska odmówiła posłuszeństwa

Kiedy Wanda Rutkiewicz miała już szczyt na wyciągnięcie ręki, jej maska tlenowa odmówiła posłuszeństwa. Pięćdziesiąt metrów poniżej wierzchołka wiatr i chłód kompletnie pokryły lodem wlot powietrza. Polka zaczęła się dusić. Zdjęła maskę. Ostatni odcinek pokonała bez tlenu.

Na szczycie stanęła o 13:45.

Raz jeszcze zaglądamy do wspomnianej relacji dla PAP:

“Przez najbliższe pół godziny cieszyliśmy się wszyscy sukcesem, gratulowaliśmy sobie nawzajem, fotografowaliśmy. I tylko w krótkich momentach uświadamiałam sobie, gdzie jestem. Wyjęłam z plecaka i zostawiłam na szczycie kamyk z Polski. Nim zaczęliśmy schodzić, sfotografowałam się jeszcze z biało-czerwonym proporczykiem przyczepionym do czekana".

Pierwsza Polka na Evereście i K2

Dwa dni później “Przegląd Sportowy" zamieścił na pierwszej stronie zdjęcie Wandy Rutkiewicz.

Prasa w całym kraju podkreśliła natomiast, że - mimo marzeń i ambicji - dotąd na Evereście nie stanął żaden Polak, a dla himalaizmu kobiecego jest to dopiero trzecia udana próba okiełznania Czomolungmy. Pierwsza wśród pań na Everest weszła Japonka Junko Tabei 16 maja 1975 roku. Drugą była Chinka Phanthog.

Wyczyn Wandy Rutkiewicz wywołał niemałe poruszenie w środowisku wspinaczkowym. W dyscyplinie kompletnie zdominowanej przez mężczyzn nie po raz pierwszy i ostatni (osiem lat później jako pierwsza osoba z Polski zdobędzie K2) pokazała, że jest siłą, z którą musi liczyć się każdy.

Panowie mogli zaklinać rzeczywistość, tłumaczyć, że to nie pierwsze wejście, ani nowa droga, ostrząc już sobie zęby na himalaizm zimowy, ale w głębi duszy wielu z nich marzyło o Evereście i pierwszym polskim wejściu na szczyt.

Górska propozycja Jana Pawła II

Kiedy Polka schodziła ze szczytu, w odległym Watykanie Karol Wojtyła został nowym papieżem. Kilka miesięcy później, w czerwcu 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, doszło do spotkania himalaistki z Ojcem Świętym.

Do krakowskiej Kurii, gdzie gościł papież, Wandę Rutkiewicz przyprowadził Zbigniew Święch, dziennikarz i literat. To dzięki jego relacji znany jest przebieg spotkania.

Z krótkiej wymiany zdań do historii przeszły symboliczne słowa Jana Pawła II. "Dobry Bóg tak chciał, że oboje tego samego dnia weszliśmy tak wysoko" - powiedział. Pół żartem, pół serio zaprosił też Wandę Rutkiewicz do Watykanu. “Wówczas we dwoje urwiemy się w góry, nie bacząc na to, co ludzie powiedzą" - dodał papież, znany ze swojej górskiej pasji.

Wanda Rutkiewicz podarowała Ojcu Świętemu kamień z Everestu, a ona sama na pamiątkę spotkania otrzymała perłowy różaniec. “Gwarantuję pani, te perły są prawdziwe" - uśmiechnął się Jan Paweł II. Chwilę później krótka audiencja dobiegła końca.

Najsłynniejsza z polskich himalaistek zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników. A były to: Gaszerbrum II, Mount Everest, Nanga Parbat, K2, Sziszapangma, Gaszerbrum I, Czo Oju i Annapurna. Zaginęła w maju 1992 roku na stokach Kanczendzongi.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas