Ważki na froncie. Bojowa historia śmigłowca
Pierwszy raz śmigłowce zostały użyte podczas walk w Europie i na Dalekim Wschodzie pod koniec II wojny światowej. Od tamtej pory nowoczesna wojna bez nich by nie istniała.
Za autora pierwszego projektu latającej machiny podobnej do śmigłowca uchodzi Leonardo da Vinci, renesansowy artysta, uczony i wynalazca. Jednak próbę zbudowania śmigłowca podjął dopiero w XIX wieku George Cayley, brytyjski inżynier i pionier lotnictwa. Wówczas znany był tylko silnik parowy i maszyna tego konstruktora nie mogła oderwać się od ziemi.
Statki powietrzne, które były zdolne to zrobić, opracował na początku XX wieku Francuz Paul Cornu. Pierwszy lot odbył się w 1907 roku. W czasie I wojny światowej nad śmigłowcem pracowali Węgrzy. Pilot armii austro-węgierskiej por. Stefan Petróczy von Petrócz zaproponował wiropłaty jako następców balonów obserwacyjnych. Prace nad nimi podjęli Theodore von Kármán i Wilhelm Žurovec.
Powstały dwa prototypy. W dwudziestoleciu międzywojennym pojawiło się mnóstwo projektów wiropłatów, między innymi wiatrakowce, wyposażone w wirnik nośny oraz śmigło ciągnące lub pchające. Nie brakowało też wiroszybowców, czyli wiatrakowców bez napędu. Niemniej jednak pierwsze udane konstrukcje śmigłowców, które weszły do produkcji, powstały dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku.
Pomysł Sikorskiego
Do skonstruowania śmigłowca przystąpił w USA rosyjski emigrant i konstruktor lotniczy Igor Sikorski. Prototyp jednoosobowej, jednosilnikowej maszyny VS-300 zbudowała firma Vought-Sikorsky Aircraft Division. Konstruktor wyposażył maszynę w dwa wirniki: pojedynczy nośny i ogonowy. Rozwiązanie to jest nazywane układem Sikorskiego lub klasycznym.
Pierwszy raz śmigłowiec VS-300, pilotowany przez samego konstruktora, wzniósł się w powietrze 14 września 1939 roku w Stratford w stanie Connecticut. Lot na uwięzi trwał zaledwie kilka sekund. Swobodny miał miejsce dopiero 13 maja 1940 roku.
Konstrukcja Sikorskiego trafiła na dobry czas dla nowatorskich rozwiązań. W Europie trwała już wojna i tylko kwestią czasu było przystąpienie do niej Stanów Zjednoczonych. Śmigłowcem zainteresowało się lotnictwo amerykańskich wojsk lądowych. Na zlecenie wojska Igor Sikorski zaprojektował VS-316, który otrzymał wojskowe oznaczenie XR-4. W odróżnieniu od VS-300 był maszyną dwuosobową z zamkniętą kabiną, silnikiem R-500-3 o mocy 165 KM i wirnikiem głównym o średnicy 10,97 m.
Pierwszy raz śmigłowiec ten wzniósł się w powietrze 13 stycznia 1942 roku. Później XR-4 wykonał lot o długości 1225 km między Bridgeport w Connecticut a Wright Field w Ohio. Na pokonanie tego dystansu potrzebował 16 godz. i 10 min. XR-4 wzniósł się 3700 m nad ziemię i osiągnął prędkość 140 km/h. Co ważne, podczas 100 godz. lotów nie odnotowano większych usterek.
30 maja 1942 roku XR-4 został zaakceptowany przez US Army Air Forces (USAAF). 5 stycznia 1943 roku armia zamówiła następne 30 prototypów. Pierwsze trzy, YR-4A, zostały wyposażone w silnik większej mocy R-501-1 (180 KM) i wydłużone łopaty głównego wirnika, którego średnica zwiększyła się do 11,58 m. Potem powstało 27 przedprodukcyjnych YR-4B, między innymi z powiększonymi zbiornikami paliwa i kabiną.
Trafiły one do Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych oraz amerykańskiej marynarki wojennej, straży przybrzeżnej i brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych (Royal Air Force). Pierwsze seryjne śmigłowce R-4B z silnikiem o mocy 200 KM, których zamówiono 100 sztuk, otrzymały wojskowe oznaczenie R-4 (fabryczne S-47). Rozdzielono je pomiędzy USAAF (35), US Navy (20) i RAF (45).
Misja w dżungli
Armia Stanów Zjednoczonych wysłała swe śmigłowce na teatr działań Birma-Chiny-Indie. 21 marca 1944 roku w Indiach rozbił się jeden YR-4B. Pilot nie przeżył. Był pierwszym członkiem załogi amerykańskiego śmigłowca, który zginął w strefie działań wojennych.
Maszyny Sikorskiego przydzielono do utworzonej 29 marca 1944 roku 1 Air Commando Group, jednostki wspierającej rajdy wojsk alianckich w głąb kontrolowanej przez Japończyków Birmy. Niebawem miała miejsce pierwsza misja ratunkowa z udziałem "ważek" Sikorskiego.
21 kwietnia 1944 roku japoński ostrzał uszkodził lekki samolot obserwacyjny Stinson L-1 Vigilant z czterema osobami na pokładzie - amerykańskim pilotem i trzema rannymi żołnierzami brytyjskimi. Pilot musiał lądować. Gdy maszyna Stinson L-5 Sentinel odnalazła rozbitków 25 km od miasta Mawlu w Birmie, 160 km za liniami wroga, okazało się, że w terenie porośniętym dżunglą nie ma miejsca, by wylądował inny samolot, dotarcie zaś z pomocą w rejon wypadku drogą lądową wymagało wielu dni.
Wcześniej alianccy wojskowi mogli zostać schwytani przez Japończyków lub umrzeć w wyniku zakażeń ran. Zdecydowano się wysłać na ratunek YR-4B (jedyny wówczas sprawny), który w tym czasie był w Indiach, daleko od terenu działań wojennych. Pilotowany przez por. Cartera Harmana śmigłowiec dotarł na kontrolowane przez aliantów lądowisko o kryptonimie "Aberdeen", w głębi Birmy, dopiero rankiem 25 kwietnia. Pilot przystąpił do akcji ratowniczej.
Ze względu na małą pojemność i zasięg YR-4 przewoził on odnalezionych wojskowych pojedynczo z polany w dżungli na piaszczysty teren nad brzegiem rzeki, gdzie oczekiwał na nich samolot łącznikowy. Napięcie urosło, gdy podczas ostatniego lotu, po pilota L-1, Harman dostrzegł zbliżających się do polany ludzi z bronią. Dopiero po powrocie do bazy dowiedział się, że nie byli oni Japończykami, lecz idącymi z pomocą Chinditami.
R-4 wykorzystywano również na Pacyfiku do przewozu części zamiennych do uszkodzonych samolotów USAAF między ich pływającymi składami. W maju 1944 roku na pokładzie każdego z sześciu takich okrętów były dwa śmigłowce. Przeprowadzano też nimi ewakuacje medyczne i inne misje ratunkowe.
Śmigłowce Führera
W okresie międzywojennym liczne projekty wiropłatów powstały w Niemczech. Niektóre z tych konstrukcji zostały użyte podczas II wojny światowej. Jedną z nich był śmigłowiec Flettner Fl 282 Kolibri. Skonstruował go Antony Flettner, który zastosował zazębiające się wirniki. Był to układ krzyżowy, inaczej: Flettnera. Po jego zastosowaniu zbędny okazał się wirnik ogonowy.
Fl 282 to zmodyfikowana wersja śmigłowca Fl 265, który zaprezentowano w lipcu 1940 roku (prace nad nim przerwano po wyprodukowaniu sześciu egzemplarzy). Maszyna miała metalową konstrukcję, a jako napęd zastosowano siedmiocylindrowy silnik tłokowy Bramo Sh 14A. Fl 282 powstał w wersjach jedno- i dwumiejscowej.
Niezwykle ciekawą konstrukcją był dwumiejscowy Focke-Achgelis Fa 223 Drache, którego pierwszy lot odbył się 3 sierpnia 1940 roku. Konstruktor, prof. Heinrich Focke, zastosował układ z dwoma wirnikami nośnymi umieszczonymi na kratownicowych ramionach po bokach kadłuba. Napędzał je dziewięciocylindrowy silnik tłokowy BMW Bramo 323D-2. Tak jak Fl 282, Fa 223 nie miał wirnika ogonowego. W porównaniu z innymi ówczesnymi konstrukcjami był gigantyczny.
Ze względu na zastosowany układ wirników całkowita rozpiętość wynosiła 24,5 m. Masa startowa Fa 223 przekraczała 4 t (w tym tona ładunku). Co więcej, mógł się on wznieść powyżej 4800 m. Był to pierwszy śmigłowiec z silnym uzbrojeniem - karabinem maszynowym MG 15 kalibru 7,92 mm. Pod kadłubem można było podwiesić dwie bomby lotnicze o masie 250 kg lub głębinowe. Fl 282 mógł mieć dwie 5-kilogramowe bomby. Podczas testów pierwszy prototyp Fa 223 osiągnął kilka rekordowych wyników. Maksymalna prędkość wyniosła 182 km/h, a prędkość wznoszenia - 523 m/min. Fa 223 osiągnął pułap 7100 m.
Największym użytkownikiem śmigłowców w III Rzeszy była Luftwaffe, w której funkcjonowała wyposażona w nie 40 Eskadra Transportowa (Transportstaffel 40). Dysponowała ona maszynami Fl 282 i Fa 223. Sformowano też klucze śmigłowców obserwacyjnych i współpracy z artylerią, które operowały na froncie wschodnim. Śmigłowcami zainteresowała się Kriegsmarine (marynarka wojenna). Rozważano wyposażenie w nie okrętów nawodnych i podwodnych. 14 października 1942 roku utworzono jednostkę lotnictwa pokładowego Bordfliegerstaffel 3./196.
Dowódcy niemieccy bardziej docenili możliwości bojowe śmigłowców. W produkujących je firmach zostały złożone zamówienia na setki maszyn. Plany te pokrzyżowały alianckie naloty, niszczące niemieckie zakłady lotnicze. W efekcie Luftwaffe i Kriegsmarine otrzymały tylko kilkadziesiąt śmigłowców. Amerykanie natomiast, choć nie mieli takich ograniczeń, wyprodukowali w czasie II wojny zaledwie 133 R-4 (wraz z prototypami). Niemniej jednak kontynuowali prace nad nowymi konstrukcjami. Dokładnie też przebadali zdobyczne maszyny niemieckie.
Tadeusz Wróbel