Wyjątkowy szkielet z Edynburga. "DNA czarnej śmierci sprzed 700 lat"
Naukowcy po raz pierwszy potwierdzili obecność wywołującej dżumę bakterii Yersinia pestis w szczątkach znalezionych przy Katedrze św. Idziego w Edynburgu. Analiza DNA ujawnia, że zaraza, która zdziesiątkowała Europę w XIV wieku, nie ominęła także stolicy Szkocji i dotarła tam wcześniej, niż się spodziewaliśmy.

Czarna śmierć to jedna z największych epidemii w dziejach, która w ciągu kilku lat zabiła nawet 60 proc. ludności ówczesnej Europy. Wybuchła w Azji Środkowej, najpewniej w Chinach, skąd przez jedwabny szlak dostała się na Krym, a następnie do basenu Morza Śródziemnego i całą Europę, powodując śmierć 30-60 proc. ludności Starego Kontynentu. Eksperci szacują, że ogólnoświatowa populacja potrzebowała aż 150 lat, by wrócić do stanu liczebnego sprzed pandemii, a co więcej - chociaż od wybuchu czarnej śmierci minęło już jakieś 700 lat - wciąż ma na nas ogromny wpływ.
Jesteśmy potomkami tych, którzy przeżyli minione pandemie... a zrozumienie mechanizmów ewolucyjnych, które przyczyniły się do naszego przetrwania, jest ważne nie tylko z naukowego punktu widzenia, ale może również informować o mechanizmach i genetycznych uwarunkowaniach dzisiejszej podatności na choroby
Nowe badania DNA z Edynburga
To właśnie dlatego naukowcy nie ustają w wysiłkach i wciąż z dużym zaangażowaniem próbują dowiedzieć się o chorobie jak najwięcej. I tak, w Edynburgu odkryto właśnie pierwszy naukowy dowód na obecność bakterii wywołującej dżumę wśród mieszkańców miasta w XIV wieku. Patogen Yersinia pestis zidentyfikowano w kamieniu nazębnym nastoletniego chłopca, którego szczątki wydobyto jeszcze w 1981 roku z terenu przy Katedrze św. Idziego.
Co mówi DNA z kamienia nazębnego?
Jak poinformował John Lawson, kurator ds. archeologii w Radzie Miasta Edynburga, to "niezwykle ekscytujące odkrycie", które potwierdza, że epidemia dżumy dotarła do stolicy Szkocji znacznie wcześniej, niż przypuszczano. Chłopiec został pochowany z należytą starannością, tj. w indywidualnym grobie, a nie we wspólnym dole, co wskazuje, że jego śmierć nie była częścią masowego pochówku ofiar zarazy.
W ramach nowego badania, zleconego z okazji obchodów 900-lecia Edynburga, szczątki pochodzące z okresu 1300-1370 zostały przeanalizowane przez naukowców londyńskiego Francis Crick Institute, którzy sięgnęli po sekwencjonowanie DNA, analizę izotopową oraz datowanie radiowęglowe. Bo jak podkreślają badacze, takie choroby jak dżuma nie pozostawiają śladów na kościach, dlatego ich obecność można dziś potwierdzić wyłącznie dzięki nowoczesnym metodom genetycznym.
Badania obejmują łącznie 115 średniowiecznych pochówków znalezionych wokół katedry, gdzie archeolodzy odkryli pięć warstw grobów, każda z nich obejmująca około stu lat. Analizy prowadzone przez zespoły z uniwersytetów w Edynburgu, Aberdeen i Dundee pozwoliły już zrekonstruować twarze niektórych mieszkańców miasta sprzed wieków, m.in. XII-wiecznego mężczyzny i kobiet z kaplicy Matki Bożej.
Obecnie w katedrze można oglądać wystawę "Edinburgh's First Burghers: Revealing the Lives and Hidden Faces of Edinburgh's Medieval Citizens", prezentującą pięć takich rekonstrukcji. Najnowsze testy izotopowe pozwoliły również ustalić, skąd pochodzili pochowani tu ludzie - większość z nich wywodziła się z regionu Lothian, choć znaleziono też osoby z północy Szkocji.
Dzięki tym badaniom możemy zajrzeć w życie ludzi, którzy przeżyli jedną z najtragiczniejszych epok naszej historii. To dopiero początek odkrywania ich historii










