Blokada porno to nie koniec. Z sieci mogą zniknąć przekleństwa, przemoc czy używki
Zablokowanie internetowej pornografii to nie koniec. “Niebezpiecznych treści”, których można pozbyć się z sieci, jest mnóstwo: przemoc, alkohol czy przekleństwa. Czy po tym, co dzieje się w Wielkiej Brytanii, nastanie moda na cenzurowanie Internetu?
Wygląda na to, że w Polsce na razie nie mamy się czego bać - nikt nam niczego nie odbierze ani nie ocenzuruje. Za to Brytyjczycy znajdują się w gorszej sytuacji. Organizacja Open Rights Group dowiedziała się od dostawców Internetu, że blokowana będzie nie tylko pornografia, ale też strony zawierające materiały o przemocy, alkoholu, paleniu, anoreksji, samobójstwach i sposobach na ominięcie tych zabezpieczeń.
Na Brytyjczyków patrzy cały świat, który jednocześnie śmieje się i zastanawia, jak przeszczepić to na własny grunt. Dziennik Internautów dotarł do informacji, że w Rosji padł pomysł, aby blokować dostęp do treści pełnych przekleństw. Tyczyć się to ma również komentarzy użytkowników. Serwisy internetowe miałyby obowiązek usuwać takie wpisy w ciągu 24 godzin, a jeśli ktoś by tego nie zrobił, zablokowana zostałaby cała jego strona.
Cenzura w Rosji to oczywiście żadna nowość, dziwne tylko że padło akurat na przekleństwa. Ciekawe też, że Rosjanie używają dokładnie tego samego argumentu co Brytyjczycy: chcą chronić dzieci przed niebezpiecznymi treściami.
Dokąd nas to zaprowadzi? Jakie państwa pójdą w ślady Wielkiej Brytanii?
Marta Wawrzyn