Blokowanie stron pornograficznych w Polsce - co stanie się z tym projektem?

Ministerstwo Cyfryzacji potwierdziło, że w Polsce trwają prace nad ustawą mającą uniemożliwić dzieciom i młodzieży dostępu do stron pornograficznych. Z technologicznego i prawnego punktu widzenia implementacja takiego rozwiązania jest jednak trudna. Przekonała się o tym Wielka Brytania.

Minister cyfryzacji, Marek Zagórski, w rozmowie z RMF FM, odniósł się do prac nad mechanizmem blokującym dostęp do treści pornograficznych dla dzieci i młodzieży. "Można się dogadać z dostawcami przeglądarek, żeby z ‘defaultu’ dostęp do niektórych treści był zablokowany. Można by to było odblokować specjalnym kluczem, który będziemy generować" - odpowiedział Zagórski (cały wywiad można znaleźć tutaj). O jaki projekt chodziło ministrowi?

Reklama

Projekt blokowania stron przed nieletnimi

Marek Zagórski odnosił się do projektu złożonego przez  Stowarzyszenie Twoja Sprawa. W założeniach projektu mówiono o nałożeniu na dostawców pornografii obowiązku wdrożenia skutecznych narzędzi weryfikacji wieku. Projekt zawiera definicję tzw. "kwalifikowanych treści pornograficznych", ustanawia instytucję współregulatora, w ramach którego mają być reprezentowane różne organizacje chroniące dzieci, organizacje przedsiębiorców oraz podmioty zajmujące się ochroną prawa do prywatności.

W jaki sposób można by egzekwować wymóg weryfikacji wiekowej od stron internetowych, których właściciele (firmy) są zarejestrowane w USA lub krajach nie objętych prawem UE? Założenia projektu mówią o narzędziach identycznych jak w przypadku ustawy hazardowej - dostawcy internetu (polskie firmy, dzięki których mamy internet w domu i operatorzy komórkowi) otrzymaliby listę stron, które należy zablokować, w przypadku, kiedy nie wdrożono stosownej weryfikacji wieku. Jeśli dana strona trafi na taką czarną listę - operatorzy mieliby zablokować do niej dostęp i wyświetlić planszę ze stosowną informacją, jak w przypadku stron oferujących nielegalny hazard.

Trudno jednoznacznie ocenić, co minister miał na myśli mówiąc o "dogadaniu się z dostawcami przeglądarek". Możliwe, że miał na myśli dostawców usługi dostępu do Internetu. 

Zwykła weryfikacja wiekowa (Plansza wymagająca potwierdzenia "Tak, mam ukończone 18 lat") oczywiście nie wystarczy. System weryfikacji przewidziany przez projekt musiałby być znacznie bardziej zaawansowany. Jest to w praktyce najbardziej problematyczny z komponentów całego przedsięwzięcia. Taki system - w skrócie - musiałby zawierać: możliwość potwierdzenia tożsamości, wcześniej zweryfikowanej w konkretny sposób (np. Profilem Zaufanym), następnie strona internetowa np. z USA musiałaby zaimplementować takie rozwiązanie dla użytkowników z Polski, a logujący się musiałby, korzystając z gotowego mechanizmu, potwierdzić, że to on wchodzi na stronę z treściami dla dorosłych.


Autorzy projektu powołują się na podobny projekt z Wielkiej Brytanii.  Jednak po wielu miesiącach prób implementacji rozwiązania na Wyspach, zawieszono dalsze prace nad blokowaniem stron dla dorosłych przez nieletnimi. Dlaczego?

Fiasko brytyjskiego projektu

Brytyjski projekt miał analogiczny punkt wyjścia - regulacja wymuszała na wszystkich dostawcach internetowej pornografii obowiązkową weryfikację osób korzystających z tych treści na terenie Wielkiej Brytanii. Jak planowano to zrobić?

W tym celu planowano wykorzystać system weryfikacji wieku o nazwie AgeID. Jest to zewnętrzna platforma wymagająca logowania i udowodnienia, że mamy skończone 18 lat poprzez okazanie dokumentu (paszport lub prawo jazdy). Każda strona z treściami XXX miała przekierowywać do platformy AgeID. Dopiero po zarejestrowaniu się, byłoby można skorzystać z danego adresu dla dorosłych lub z innej strony z pornografią.

Alternatywną ścieżką był zakup specjalnej karty w cenie pięciu funtów w kiosku lub innym przeznaczonym do tego miejscu. Sprzedawca miał weryfikować wiek kupującego. Karta byłaby ważna przez 24 godziny od zakupu. Ta metoda pozwalała uniknąć sytuacji, w której zostawiamy swoje dane osobowe zewnętrznej platformie jaką jest AgeID.

W razie niedostosowania strony do wymogów prawa, dostawcy internetowej pornografii musieliby musieli zapłacić karę wysokości 250 tys. funtów brytyjskich.  Instytucją strzegącą nowego prawa będzie British Board of Film Classification (BBFC), od lat zajmujący się przyznawaniem certyfikatów wiekowych filmom i grom. 

Po kolejnych problemach z wdrożeniem i przekładaniem terminu, projekt został zawieszony. Według informacji Sky News, projekt został zablokowany przez organ o nazwie Department for Digital, Culture, Media, & Sport (DCMS). Powód? Nie uzgodniono planów wdrożenia regulacji z Komisją Europejską. Pojawiły się jednak sugestie, że tak znaczącą zmianę wstrzymano dlatego, że odpowiednie instytucje zwyczajnie nie były na nią gotowe. Dodatkowo w Wielkiej Brytanii nie brakowało głosów, że taka zmiana może zostać uznana za naruszenie prawa do prywatności i narazi obywateli na kradzież danych osobowych. Ostatni z argumentów brzmiał: ominięcie takich zabezpieczeń nie jest problemem.

"Mamy parę przemyśleń"

W przypadku projektu złożonego przez Stowarzyszenie Twoja Sprawa, korzystającego z rozwiązań ustawy hazardowej, ominięcie zabezpieczeń może nie stanowić problemu. Są sposoby, aby strony hazardowe znajdujące się w Rejestrze Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą były dla nas dostępne. Ominięcie zabezpieczeń i trafienie na witrynę pornograficzną znajdującą się na podobnej liście mogłoby być równie łatwe.

Dodatkowo projekt nie opisuje jasno, z jakich rozwiązań technologicznych miałby korzystać system weryfikacji wieku. W przypadku stron hazardowych, domeny po prostu są blokowane. Można założyć, że zagraniczne strony internetowe nie będą implementować wymaganego przez ministerstwo systemu, zatem trafią na czarną listę, zostaną zablokowane, a internauci, zarówno ci niepełnoletni, jak i pełnoletni, będą szukali sposobu, aby do nich dotrzeć. Z pewnością część osób zrezygnuje z dalszych poszukiwań, ale najpierw trzeba w ogóle mieć takie uniwersalne i sprawdzone rozwiązanie.

Gdyby zablokowanie dostępu do stron dla dorosłych nieletnim byłoby proste, system zostałby już dawno zaimplementowany w każdym kraju chcącym bronić dzieci przed dostępem do takich szkodliwych dla nich treści. Niestety, taka implementacja musiałaby zawierać wiele rozwiązań na szczeblu lokalnym i globalnym. Istnieją takie technologie, ale dzisiaj korzystają z nich kraje autorytarne w mniejszym lub większym stopniu kontrolujące dostęp do Internetu na swoim terytorium. Trudno wyobrazić sobie, aby UE zgodziła się na takie rozwiązania, to m.in. dlatego projekt brytyjski nie mógł wejść w życie.

Podczas spotkania z dziennikarzami w środę minister podkreślał, że "dyskusja nad tym pomysłem dopiero się zaczyna" - czytamy w serwisie Wirtualnemedia.pl. - (...) Żadne decyzje jeszcze w tej sprawie nie zapadły. Dla nas kluczowym jest, aby ten mechanizm był skuteczny, nie wzbudzał podejrzeń. (...) Mamy parę przemyśleń, to bardzo wstępna faza prac, wszystkie pomysły weźmiemy pod uwagę" - dodał Zagórski.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy