Brak internetu i 1500 euro kary za piractwo we Francji
Francuskie organy ścigania zabrały się za osoby ściągające pirackie pliki. Jest to bezpośredni rezultat obowiązującej we Francji tzw. ustawy Hadopi.
Obowiązujące we Francji prawo stanowi, że za nielegalne ściąganie plików z sieci grożą grzywny i pozbawienie dostępu do internetu nawet na miesiąc. Do tej pory nikt jeszcze nie został z tego tytułu ukarany. Powód? Przed skierowaniem sprawy na drogę prawną urzędnicy muszą dwukrotnie wysłać do danego internauty list z ostrzeżeniem.
Jak podał dziennik "Liberation", francuski urząd ds. ochrony praw autorskich w sieci, w skrócie Hadopi, wysłał już pierwsze wnioski do organów ścigania przeciw piratom łamiącym te przepisy. "Akta spraw napływają w tej chwili w dużej liczbie w całej Francji do prokuratur właściwych dla miejsca zamieszkania (danego internauty)" - poinformował media w poniedziałkowym komunikacie Hadopi.
Jak działa francuska ustawa?
Najpierw ostrzega ona osoby nielegalnie pobierające pliki drogą mailową. Jeśli internauci kontynuują ściąganie, mogą po pół roku otrzymać kolejne ostrzeżenie - mailem oraz listem poleconym.
Jeśli nie przyniesie to skutków przez sześć miesięcy, ostrzeżonemu internaucie grozi sprawa sądowa i sankcje. Prawo francuskie przewiduje w takim wypadku 1500 euro grzywny i ewentualne odcięcie dostępu do internetu na okres miesiąca. Takie prawo obowiązuje we Francji od jesieni 2009 roku. Do końca ubiegłego roku 165 internautów, mimo otrzymania dwukrotnego ostrzeżenia od Hadopi nie zaprzestało nielegalnego ściągania z sieci. Według danych z końca 2011 roku pierwsze listy z ostrzeżeniami wysłano we Francji do 822 tys. użytkowników sieci, a drugie - do 68 tys.