Cyberwojna na Kaukazie
Długoletni spór między Gruzją i Rosją o samozwańcze republiki Południowej Osetii i Abchazji przerodził się nie tylko w konflikt zbrojny, ale także w wojnę internetową. Skutki zmasowanych ataków hakerskich odczuwają szczególnie systemy informatyczne w Gruzji.
"Wiele gruzińskich serwerów internetowych znajduje się od czwartku pod obcą kontrolą" - czytamy na stronie domowej portalu RBN Exploit Blog. Autorzy tekstu informują, że ważne serwery połączeniowe, takie jak AS8342 RTCOMM (Rosja), AS12389 ROSTELECOM (Rosja) i AS9121 TTNet Autonomous System Turk Telekom (Turcja), są kontrolowane przez sieć Russian Business Network, a także przez rosyjski rząd.
Zresztą już w lipcu dokonano ataków DDoS na stronę internetową prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwilego. Winą za nie obarczono wówczas Rosję.
Tymczasem rosyjska agencja informacji RIA Novosti podała w sobotę, że na terenie Gruzji niedostępne są wszystkie strony z końcówką .ru. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku z podobnymi cyberatakami musiała zmierzyć się również Estonia.
W wyniku sporu dotyczącego przeniesienia pomnika żołnierzy radzieckich w stolicy kraju Tallinie zablokowano na całe tygodnie strony WWW estońskiego rządu, estońskich gazet, banków i firm. Nigdy nie udało się jednak dowieść, że za tymi atakami stał Kreml.