Czego nie robić na internetowej randce?

Internetowe randki stają się coraz popularniejsze. Poszukując w sieci naszej drugiej połowy musimy jednak pamiętać, że każdy internetowy flirt wiąże się z dużym ryzykiem.

Portale randkowe wyrastają jak grzyby po deszczu. Do tych największych należą np: rosyjska Mamba (11 milionów użytkowników), Shaadi w Indiach, Parperfaito w Brazylii (12 milionów użytkowników) oraz chiński portal Baihe, na którym do tej pory zarejestrowało się 10 milionów użytkowników.

40 proc. wszystkich singli w Europie poszukuje tego jedynego lub tej jedynej przy pomocy myszki i klawiatury. Z ofert portali randkowych korzysta około 12 milionów ludzi w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, z czego w samych Niemczech miłości przez internet szuka około siedem milionów osób. Za Odrą istnieje ponad 2 500 różnych agencji zajmujących się kojarzeniem par.

Reklama

Serwisy takie mogą się pochwalić dużą skutecznością. Badanie rynku przeprowadzone przez Singlebörsen-Vergleich.de wykazało, że ponad 6 milionom Niemców udało się znaleźć partnera przez internet. Do maja 2007 roku prawie 2,6 milionów z tych związków przetrwało.

Wybór jest więc ogromny, zarówno jeżeli chodzi o liczbę flirtujących partnerów, jak i internetowych agencji organizujących randki. Chociaż poszukiwanie partnera przy własnym biurku może być niezwykle wygodne, należy mieć świadomość potencjalnych zagrożeń.

Czego nie robić na randce z internetu

Eksperci zgadzają się, że dzisiejsi single zbyt szybko decydują się na spotkanie, chociaż rozsądniej byłoby porozmawiać jakiś czas na czacie lub wymienić ze sobą kilka maili. Na pierwsze spotkanie warto umówić się w miejscu, w którym oprócz was będzie wiele innych osób. W żadnym wypadku nie należy zgadzać się na spotkanie we własnym mieszkaniu lub mieszkaniu poznanej przez internet osoby. Będzie to nie tylko bezpieczniejsze, ale również praktyczniejsze, jeżeli okaże się, że nowy przyjaciel nie jest tym, za kogo się podawał. Istotne jest również to, aby zawsze ktoś wiedział, gdzie i z kim się spotykamy.

Informacje, które dostałeś na temat swojego internetowego amanta, mogą, ale nie muszą, być prawdziwe. To, że w internecie kłamiemy częściej niż w realnym życiu, potwierdziły badania. Okazało się, że 80 proc. informacji podawanych przez mężczyzn i 35 proc. informacji przekazywanych przez kobiety jest nieprawdziwych, od fałszywych zdjęć po całkowicie fikcyjne profile. Jeżeli flirt pozostaje w sferze wirtualnej, stworzenie fałszywego wizerunku może być zabawne. Jeżeli jednak jego celem jest spotkanie w realu, takie oszustwo może stanowić problem.

Flirt z cyberprzestępcami

Patrząc na maila trudno powiedzieć, czy rzeczywiście został wysłany przez dwudziestokilkuletnią studentkę o blond włosach czy robota pocztowego próbującego załadować na komputer szkodliwy program. Wielu oszustów traktuje osoby szukające miłości jako źródło potwierdzonych adresów e-mail. Adresy te z kolei mają dużą wartość dla spamerów. Jeszcze bardziej niebezpieczne są elektroniczne listy miłosne z zainfekowanymi załącznikami.

Ryzyko wzrasta wraz z pikanterią tematu. Portale dla dorosłych, skierowane do osób poszukujących spotkań erotycznych bez zobowiązań, są znanymi źródłami oprogramowania crimeware. Badanie przeprowadzone przez Web of Trust w maju 2008 roku pokazało, że 31 proc. portali internetowych dla dorosłych ukrywało pewną formę niebezpiecznej zawartości, od odsyłaczy zainfekowanych wirusami lub trojanami, po strony aktywnie poszukujące luk w zabezpieczeniach przeglądarek odwiedzających.

Zabezpiecz się

Przed zagrożeniami, na jakie narażeni jesteśmy, gdy w realu spotykamy się z naszymi internetowymi znajomymi, uchronić nas może tylko zdrowy rozsądek. W kontaktach z nieznajomymi powinna obowiązywać, podobnie jak na drogach, zasada ograniczonego zaufania. Czynnik ludzki jest bowiem nieobliczalny.

Dużo łatwiej zabezpieczyć można się przed zagrożeniami stricte internetowymi, takimi jak wirusy i innego typu szkodliwe programy. Korzystając z internetu, niezależnie od tego czy odwiedzamy akurat serwisy randkowe lub erotyczne, warto używać programów typu firewall i aplikacji antywirusowych. Ważne jest także, aby nasze oprogramowanie zabezpieczające było regularnie aktualizowane. Aktualizacji wymaga też system operacyjny i każda inna aplikacja. Niezałatane luki w oprogramowaniu są namiętnie wykorzystywane przez cyberprzestępców, którzy - np. przy pomocy zainfekowanych stron www - chętnie zarażą nasz komputer złośliwym kodem.

Na infekcję narażamy się też, gdy klikamy w linki lub załączniki w wiadomościach e-mail. Jeśli nie mamy pewności, kto jest nadawcą listu, musimy zachować szczególną ostrożność. Nawet jeśli w temacie wiadomości przeczytamy, że atrakcyjna, zakochana w nas blondynka pragnie pokazać nam swoje zdjęcie topless...

Artykuł powstał na podstawie opracowania "Flirtowanie online - czy jest całkiem bezpieczne?"autorstwa Piotra Kupczyka z Kaspersky Lab Polska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Internet | randki | flirt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama