E-maile zza grobu

Microsoft wpadł na pomysł kampanii listowo-e-mailowej. Zwykłe i elektroniczne listy wysyłane na adres polityków miałyby spowodować powstanie lobby kongresowego dążącego do "ukręcenia łba" procesowi wytoczonemu firmie z Redmond przez amerykański Departament Sprawiedliwości. Fani Microsoftu ochoczo podchwycili ten pomysł. Jednakże najprawdopodobniej nie tylko fani.

Microsoft wpadł na pomysł kampanii listowo-e-mailowej. Zwykłe i elektroniczne listy wysyłane na adres polityków miałyby spowodować powstanie lobby kongresowego dążącego do "ukręcenia łba" procesowi wytoczonemu firmie z Redmond przez amerykański Departament Sprawiedliwości.
Fani Microsoftu ochoczo podchwycili ten pomysł. Jednakże najprawdopodobniej nie tylko fani.

Jak doniósł bowiem serwis "Silicon Valley" - wśród ponad 300 jednobrzmiących (z tekstem przygotowanym przez Microsoft) e-maili jakie otrzymał prokurator generalny stanu Utah ? Michael Hatch znalazło się kilka elektronicznych listów od osób, o których adresat na pewno wie, ze juz nie żyją. Także i w listach "papierowych' zauważył on "podpisy zza grobu" W efekcie - skutek kampanii (przynajmniej w przypadku Hatcha) jest dokładnie odwrotny od zamierzonego. Prokurator stwierdził bowiem, że nie wierzy w rzetelność osób podpisanych na listach.

Dowiedz się więcej na temat: Microsoft | e-mail
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy