Hakerzy atakują Amerykę
Liczba dokonywanych przez internet ataków na sieci komputerowe administracji USA w ciągu ostatniego roku wzrosła o 40 procent.
Według raportu przygotowanego przez United States Computer Emergency Readiness Team (US-CERT) w 2007 roku doszło do 3928 prób wtargnięcia do komputerów lub zainstalowania trojanów, a w 2008 roku zarejestrowany już 5488 takich przypadków.
Do celów raportu analizowana była jednak tylko niewielka liczba systemów komputerowych, ponieważ odsetek jednostek administracji, które zainstalowały odpowiednie programy do badań, wynosi zaledwie 1 procent. Nie można wykluczyć, że wzrost jest spowodowany większą liczbą zgłaszanych przypadków - stwierdza US-CERT.
- Rządowe systemy znajdują się pod stałym ostrzałem - uważa Joel Brenner, kierownik wydziału ochrony kontrwywiadowczej w najważniejszej agencji ds. służb specjalnych Office of the Director of National Intelligence (DNI). Obserwujemy dramatyczny, stały wzrost cyberprzestępczości i działalności szpiegowskiej - wyjaśnia.
Podczas rządów Busha, ze względu na bezpieczeństwo liczba portali, które łączą sieci administracji z internetem została zredukowana z 4500 do 2500. Ciągle jednak pojawiają się głosy krytyki twierdzące, że administracja Busha zaniedbywała kwestie zabezpieczeń internetowych.
Jeszcze w grudniu w raporcie komisji ds. cyberprzestępczości działającej przy ośrodku Center for Strategic and International Studies uznano cyberprzestępczość za jeden z najpoważniejszych problemów bezpieczeństwa narodowego i postulowano wypracowanie strategii na poziomie krajowym i międzynarodowym.
W ubiegłym tygodniu amerykański prezydent Barack Obama polecił Melissie Hathaway, która do tej pory była osobą odpowiedzialną w DNI za cyberbezpieczeństwo, aby w ciągu dwóch miesięcy skontrolowała środki bezpieczeństwa podejmowane przez agencje administracji publicznej.