Jak dorwać hakera
Włamanie do komputera nie jest rzeczą przyjemną. W przypadku użytkownika prywatnego może spowodować uszkodzenie danych lub utrudnienie korzystania z komputera, w przypadku firm straty mogą być znacznie bardziej wymierne - od kradzieży danych do utrudnienia, a nawet uniemożliwienia działalności firmy. Z elektronicznymi włamywaczami można sobie radzić na drodze prawnej.
Zgodnie z tym przepisem, każdy, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub wyrządzenia innej osobie szkody, bez upoważnienia, wpływa na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych lub zmienia, usuwa albo wprowadza nowy zapis tych danych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Te dane, obejmujące np. logi serwera, dobrze dołączyć w postaci kopii. Gdy będą potrzebne inne informacje - np. od operatorów czy administratorów - wystąpią o nie policjanci, prokuratura lub wyznaczeni przez nią biegli. Skuteczność ścigania w takich przypadkach zależy także od miejsca i znajomości rzeczy sprawców.
Gdy trop wiedzie do kawiarenki internetowej, dużo trudniej ustalić autora włamania, ale nie oznacza to, że jest to niemożliwe, a sprawa umarzana - mówi Maciej Kujawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- "Jednocześnie rośnie zainteresowanie tego typu sprawami i, co nieuniknione, będzie jeszcze większe. Jednak samo zainteresowanie nie poprawi bezpieczeństwa. Należałoby zmienić prawo, jego zrozumienie, poszerzyć świadomość ludzi odnośnie bezpieczeństwa, rozpowszechniać stosunkowo bezpieczne rozwiązania typu: portmonetki internetowe itd. i usprawnić współpracę pomiędzy operatorami sieci" - uważa Pająk.
Zapytany przez nas ekspert zwraca jednak uwagę na to, że obiegowa nazwa "haker" to wspólny worek w który wrzuca się osobę, która okrada innych na aukcjach z osobą, która bada podatności w oprogramowaniu itd. W związku z czym należałoby, w ewentualnie wprowadzonych rozwiązaniach prawnych, uściślić ten termin. Ale to temat-rzeka i chyba materiał na osobny artykuł.