MON szuka cyberżołnierzy

Polska armia potrzebuje coraz więcej informatyków. Kształcenie i wykorzystanie najlepszych cybernetyków i informatyków ma w tej chwili fundamentalne znaczenie dla obronności państwa - podkreśla Sylwester Michalski, rzecznik prasowy Sztabu Generalnego Wojska Polskiego - donosi "Rzeczpospolita".

Fachowcy będą potrzebni przede wszystkim do pracy w specjalnym zespole zajmującym się ochroną wojskowych sieci i systemów teleinformatycznych. Ma on zacząć działać już w połowie przyszłego roku. Powstaje w ramach reorganizacji tzw. Systemu Reagowania na Incydenty Komputerowe ("Rz" jako pierwsza kilka miesięcy temu poinformowała, że trwają prace nad tym projektem). Rozmówcy gazety zdradzają nieoficjalnie, że jednostkę pomagają nam budować Amerykanie, którzy szkolą również informatyków.

- W ostatnich latach cyberprzestrzeń stała się piątym wymiarem działań wojennych. Po wymiarze lądowym, morskim, powietrznym i przestrzeni kosmicznej - podkreśla płk Michalski. Jeszcze do niedawna informatycy w wojsku - jak żartują rozmówcy "Rz" - byli potrzebni, by naprawić komputer dowódcy. Teraz są potrzebni praktycznie w każdej jednostce.

Reklama

O tym, że ich brakuje, świadczy chociażby fakt, że w tym roku wojsko rozpisało sporo przetargów na usługi informatyczne. Wykonawców szukało w firmach cywilnych. Jak podkreślają wojskowi, w ewentualnych działaniach wojennych człowiek będzie miał mniejsze znaczenie niż komputery czy roboty.

- Dobry zespół informatyków oraz planistów -operatorów może udaremnić lub przynajmniej przesunąć w czasie konwencjonalny atak przeciwnika - przyznaje płk Michalski. Jednak wojskowi planiści kadrowi tego nie przewidzieli. Przez ostatnich kilka lat nie zgłaszali na Wojskowej Akademii Technicznej zapotrzebowania na informatyków. WAT więc ich nie kształcił. Dlatego, ani w tym, ani w przyszłym roku murów uczelni nie opuści ani jeden specjalista. Pierwszych 12 informatyków - absolwentów WAT - zasili szeregi wojska dopiero w 2011 r.

Wojskowi szukają więc informatyków na rynku cywilnym. Odzew jest duży. W tym roku kurs w Korpusie Osobowym Łączności i Informacji w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu ukończyło 69 osób. Trafiły tam po studiach cywilnych. - Szukanie specjalistów na rynku cywilnym ma większy sens niż kształcenie ich na uczelniach wojskowych - mówi były szef informatyki i łączności jednostki specjalnej. Jest tańsze, a daje podobną wiedzę - dodaje.

Potwierdza to inny rozmówca "Rz": - Młodzi oficerowie już w armii uczą się potrzebnych umiejętności, np. tego, na czym polega robotyzacja pola walki - mówi. Opowiada też, że amerykańskie wojsko szuka ludzi do służby m.in. wśród sieciowych graczy komputerowych. Przyznaje, że polscy wojskowi również o tym myślą.

Czy oferta armii przyciągnie najlepszych? W wojsku można zarobić ok. 4,5 tys. zł, w cywilu kilka razy więcej. - O najlepszych wojsko raczej nie powalczy, chyba że zagwarantuje dodatkowy system motywacyjny, np. wyjazdy, szkolenia - ocenia były wojskowy informatyk.

Źródło: hacking.pl

Źródło informacji

hacking.pl
Dowiedz się więcej na temat: wojsko | MON
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy