Obserwujesz Trumpa i nawet o tym nie wiesz? Meta wyjaśnia
Jeśli w ten sposób ma wyglądać wolność słowa, którą hucznie zapowiadał Donald Trump, to można mieć obawy o przyszłość mediów społecznościowych. Minęło zaledwie kilkadziesiąt godzin od zaprzysiężenia, a na Instagramie zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Ludzie zgłaszają, że do ich obserwowanych profili dodawane są konta Donalda Trumpa i jego zastępcy, JD Vance’a. Meta zajęła stanowisko w tej sprawie.
Na poniedziałkowym zaprzysiężeniu pojawiła się pokaźna grupka miliarderów, którzy są w czołówce najbogatszych ludzi świata. Był tam Elon Musk, który już wcześniej miał obiecane wejście do rządu nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale obok niego obecni byli m.in.: Sundar Pichai (szef Google), Jeff Bezos (szef Amazona), Tim Cook (Apple), czy Mark Zuckerberg (Meta). I to właśnie o tym ostatnim jest od środy głośno za sprawą akcji, która została przeprowadzona w serwisie Instagram, któremu to miliarder szefuje.
Aktualizacja: stanowisko firmy Meta:
Ludzie nie zostali zmuszeni do automatycznego obserwowania żadnego z oficjalnych kont na Facebooku lub Instagramie prezydenta, wiceprezydenta lub pierwszej damy. Kontami tymi zarządza Biały Dom, więc wraz z nową administracją treść tych stron ulega zmianie. Jest to ta sama procedura, którą stosowaliśmy podczas ostatniej zmiany prezydenta. Może minąć trochę czasu, zanim prośby o obserwowanie zostaną zaktualizowane, ponieważ zmieniają się właściciele profili.
-Ekaterina Panawa, biuro prasowe Meta.
Pierwotna treść tekstu:
Meta dodaje automatyczne obserwacje Trumpowi?
W środowy wieczór na Instagramie zaczęły pojawiać się posty informujące o tym, że na tablicach u niektórych osób pojawiają się wpisy Donalda Trumpa. Chodzi o konto „potus” (skrót od President of The United States). Jednym z bardziej popularnych, jest post znanego dziennikarza, Mariusza Szczygła. Dostał on wiadomość od swojego fana z zapytaniem, czy obserwuje konto wiceprezydenta USA, JD Vance’a z własnej woli. Szczygieł w odpowiedzi informuje, że wszedł na ów profil i ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że profil ten jest już obserwowany, a na pewno tego nie robił.
Wszedłem więc również na to konto i moje zdziwienie było podobne: obserwowałem nie tylko profil Vance’a, ale w relacjach wyświetliło mi się stories prezydenta Trumpa. Kilkudniowe konto wiceprezydenta, mające jeszcze znaczek „new” posiada aktualnie ponad 15 milionów obserwujących (w środę było ponad 17 milionów). Wychodzi na to, że spora część z nich nawet nie jest tego świadoma. Potwierdzają to zresztą liczne komentarze pod ostatnim postem Donalda Trumpa, gdzie chwali się rocznicą ślubu ze swoją żoną. Ludzie pytają w komentarzach, dlaczego ten post wyświetla się na ich tablicy i dlaczego profil nowego prezydenta USA został dodany automatycznie do ich listy obserwowanych.
W odpowiedzi na takie posty pojawiały się komentarze, że konto potus – jak sama nazwa wskazuje – to konto prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie ważne którego. Stąd teoria, że może wcześniej obserwowaliśmy prezydenta Bidena, więc teraz pojawia się Trump. Nic jednak bardziej mylnego - stare konto „potus” zostało zmienione na „potus46archive”. I to archiwalne konto mam dalej wśród obserwowanych. Instagram pozwala na zmianę nazwy konta. Dlatego też są to dwa osobne profile, na co dowodem jest wspomniany znaczek „new”.
Zuckerberg zmienia podejście do wolności słowa
Jeszcze przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa, pojawiły się informacje, że Mark Zuckerberg chce całkowicie zmienić podejście swoich serwisów do cenzury. Do tej pory moderacja była ręczna poprzez licznych fact checkerów, pilnujących porządku na Facebooku czy Instagramie. W swoim poście obiecał on, że dozwolonych będzie sporo więcej treści, a te polityczne nie będą usuwane tak często jak dotychczas. Ma to pozwolić na większą wolność słowa i ograniczyć cenzurę. Podobny system moderacji działa w serwisie X, który został kilka miesięcy temu przejęty przez Elona Muska. Według użytkowników i ekspertów po tej zmianie pojawia się tam o wiele więcej fake newsów i wulgarnych treści.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!