Uwaga na elektroniczne zabawki!
Dzieciaki mają swoich ulubieńców, co w pewien sposób ułatwia wybór, ale w przypadku zabawek elektronicznych lepiej zachować wyjątkową ostrożność, ponieważ czasami są one bardziej inteligentne, a co za tym idzie, o wiele bardziej niebezpieczne, aniżeli mogłoby się nam wydawać.
Już od pewnego czasu z rynku docierają sygnały, że inteligentne zabawki gromadzą wrażliwe dane, które nie zawsze są należycie zabezpieczone. W 2015 roku przed Świętami Bożego Narodzenia na półki sklepowe trafiła lalka „Hello Barbie”, wyposażona w głośnik, mikrofon, procesor i moduł Wi-Fi. Po podłączeniu do sieci lalka dyskutowała z dzieckiem, pobierając instrukcje z chmury. Jednak okazało się, że system może łączyć się z nieautoryzowanymi sieciami Wi-Fi, a tym samym umożliwić hakerom dostęp do przesyłanych na serwer danych. Firma Mattel - producent zabawki, otrzymał niechlubną nagrodę „Wielkiego Brata”.
Inna firma zabawkarska - Genesys Toy - sprzedająca produkty do wielu krajów świata, wywołała niepokój wśród rodziców, a także organizacji zajmujących się ochroną prywatności. Jedna z zabawek tego producenta gromadzi szereg informacji, współrzędne GPS oraz nagrywa rozmowy. Wśród pozyskiwanych danych znajdziemy: imię dziecka, imiona rodziców, dane szkoły, do której uczęszcza dziecko oraz nazwy ulubionego programu telewizyjnego, księżniczki i zabawki dziecka.
Zakres gromadzonych danych sprawia, że większość rodziców czuje dyskomfort. Są to informacje bardzo osobiste, a kiedy dostaną się w ręce niepowołanych osób, rodzina może wpaść w tarapaty. Domowy lub szkolny adres to prawdziwa pożywka dla pedofili i innych dręczycieli, nie wspominając już o informacjach znanych wąskiemu gronu najbliższych członków rodziny. Inne skargi składane przez rodziców dotyczą kamer ukrytych w newralgicznych miejscach zabawek, takich jak np. oczy lalki czy misia.
Przetwarzanie danych
Zgromadzone dane nie są przetwarzane przez firmę Genesys Toys. Funkcja rozpoznawania głosu bazuje na technologii zewnętrznej firmy Nuance Technology. Informacje przesyłane są na serwery do Stanów Zjednoczonych i tam też analizowane przez dostawcę. Taka praktyka nie jest niczym nowym, bowiem na takich samych zasadach działa asystent głosowy Siri firmy Apple. Analiza języka mówionego odbywa się w chmurze, ponieważ możliwości obliczeniowe lalki czy też telefonu komórkowego są niewystarczające, żeby poradzić sobie z tym trudnym zadaniem.
Sytuacja staje się problematyczna, ponieważ dotyczy danych osób nieletnich. Inny przykład z przeszłości wiąże się z firmą VTech. Hakerzy przejęli 6 milionów kont tego producenta, zdobywając daty urodzenia, płeć i imiona dzieci oraz 190 gigabajtów zdjęć. Po incydencie VTech uszczelnił sieć i zmienił warunki pozyskiwania danych, ale jednocześnie próbował przenieść odpowiedzialność na rodziców.
Witajcie w dżungli
Bądźmy szczerzy - kiedy ostatni raz przeczytaliśmy napisany drobnym druczkiem regulamin korzystania z serwisu bądź usługi internetowej. Tak naprawdę zarówno Toy Genesys, jak i Nuance Technology informują w regulaminach o gromadzeniu danych. Niestety, niektóre sformułowania są niejasne, a kontrowersyjne zapisy są zazwyczaj ukryte pomiędzy wierszami. Nikogo nie powinno dziwić, że zabawki są też wykorzystywane do lokowania produktów. Jedna z lalek sprzedawanych w Stanach Zjednoczonych mówi, że uwielbia podróżować do Disney World, a jej ulubioną atrakcją jest Epcot Center.
Rodzice oraz organizacje walczące o ochronę danych wykazują się dużą wrażliwością na przypadki związane z naruszeniem prywatności dzieci. Dlatego większość skarg przeciwko producentom inteligentnych zabawek wiąże się z tym, że małoletni użytkownicy mają ograniczone zdolności prawne i nie mogą zaaprobować regulaminu. Pojawia się też kwestia - jak zweryfikować czy rodzice rzeczywiście wyrazili zgodę na przetwarzanie danych dziecka.
Wątpliwości budzi polityka informacyjna Nuance Technology. Koncern zaznacza, że przestrzega zasad ochrony prywatności danych. Tymczasem firma nie spełnia wymogów praw COPP (ustawa o ochronie prywatności dzieci w internecie),
Co powinni robić rodzice?
Niektórzy producenci zabawek nie dbają o zachowanie prywatności najmłodszych użytkowników. Nie oznacza to jednak, że należy potępiać wszystkich producentów interaktywnych zabawek. Niepokojące sygnały powinny zmotywować rodziców do bardziej rzetelnych wyborów i dokonywania świadomych decyzji o zakupie. W każdym bądź razie rodzice powinni udzielić swoim latoroślom kilku cennych wskazówek, zanim malcy otworzą pudełko.
Najnowszy przypadek
Federalna Agencja ds. Internetu (Federal Network Agency) zaleciła zniszczenie lalki Cayli opracowanej przez Toy Genesys. Zabawkę uznano za urządzenie szpiegowskie. Cayla posiada niezabezpieczone łącze Bluetooth, co umożliwia podsłuchiwanie oraz rozmowę z dzieckiem bawiącym się lalką.Sprzedaż lalki w Niemczech została wstrzymana ze skutkiem natychmiastowym. U naszych zachodnich sąsiadów, zarówno sprzedaż i posiadanie wszelkich nieautoryzowanych urządzeń przesyłowych stanowi przestępstwo.