Internet jako nowa forma niewierności?

Internet stał się wszechobecny. Wykorzystujemy go w pracy, w domu i - jeśli wierzyć ankietom, badającym częstotliwość odwiedzania stron "dla dorosłych" - nawet w relacjach intymnych. Wg AFP, takie właśnie korzystanie z sieci zaczęło się najpierw upowszechniać wśród 35-45-latków.

- Internet stanie się wkrótce najczęstszą formą niewierności. Każdy może to potwierdzić. Komputer zakłócił już nieco relacje rodzinne - uważa Yannick Chatelain, specjalista od nowych technologii, który wydał właśnie, wraz z psychologiem Loickiem Rochem, książkę zatytułowaną: "In bed with the web, internet et le nouvel adultere" ("Do łóżka przez internet: nowa forma niewierności").

- Zdrada istniała zawsze, ale internet ułatwia sprawę, pozwala pozostać anonimowym, a także przejść od wirtualnego sekretu do rzeczywistości - dodaje psycholog Loick Roch.

Reklama

- Zjawisko zaczęło się szerzyć najpierw wśród 35-45-latków. Są to ludzie już ustatkowani, niekiedy odrobinę zmęczeni życiem w małżeństwie; mają ochotę spróbować czegoś nowego i nie boją się nowinek technicznych. Natomiast korzystanie z internetu w tej dziedzinie wciąż budzi opór 50-latków - wyjaśnia Roche. - Jeżeli zaś chodzi o młodych, spotkania przez internet, także te w celach seksualnych, są już na porządku dziennym - dodaje.

Według autorów przytoczonej książki, internetowa niewierność przybiera różne formy, czasem nieoczekiwane, które zagrażają związkom. Brytyjskie biuro statystyczne prowadziło nawet na ten temat badania, z których wynika, że internet jest jednym z czynników zwiększających liczbę rozwodów.

Internauci mają w czym wybierać: czaty z nieznajomymi na specjalnych kanałach tematycznych, specjalistyczne dyskusje na forach, erotyczne gadżety komputerowe, "gender switching" - czyli wirtualna możliwość zmiany płci, komputerowe kamery wideo i w końcu spotkania w realnym świecie.

Chatelain uważa, że wina leży po stronie operatorów internetowych, których oskarża o hipokryzję. Twierdzi on, że by sprzedawać treści pornograficzne, zarzucają oni internautów różnego rodzaju spamami. Przewiduje, że "w 2006 roku rynek światowy będzie wart w tej dziedzinie 70 miliardów dolarów".

Obliczono, że w internecie funkcjonuje ponad 400 tysięcy płatnych stron pornograficznych. Korzystają z nich przede wszystkim mężczyźni (80 proc. korzystających ze stron "dla dorosłych"). Jednakże według firmy "NetValue", zajmującej się internetową statystyką, liczba kobiet odwiedzających strony tego typu systematycznie wzrasta...

Zjawisko występuje we wszystkich krajach. Pod względem częstotliwości odwiedzania stron pornograficznych przodują Hiszpanie. Zaraz za nimi plasują się Niemcy, Brytyjczycy, Duńczycy i Francuzi. Miesięcznie najwięcej czasu na internetowych stronach pornograficznych spędzają Niemcy, bo średnio aż 70 minut. Drugie miejsce, z 45 minutami, zajmują Francuzi.

Inne badanie, przeprowadzona na 15 tys. internautów wykazała, że w 2004 roku 32 proc. kobiet i 13 proc. mężczyzn obawiało się, że internet ułatwia zdradę.

Ta obawa potwierdza się w innych amerykańskich badaniach, opublikowanych na stronie BBC News, według których 30 proc. respondentów przyznało się do poznania swoich partnerów w przestrzeni wirtualnej.

Według autorów książki "In bed with the web, internet et le nouvel adultere", fenomen seksu przez internet rozprzestrzenia się wraz ze stałym rozwojem nowinek technologicznych.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Internet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy