Jak cloud computing działa w Afryce

Afrykański kontynent w większości dopiero raczkuje w dziedzinie nowych technologii. Późne wejście do gry skutkuje jednak możliwością czerpania z doświadczeń innych narodów i inwestowania jedynie w najnowsze, najbardziej opłacalne dla nich rozwiązania.

Większość mieszkańców Afryki nie posiada nawet telefonu stacjonarnego, nie wspominając już o dostępie do internetu, a przerwy w dostępie prądu, liczące wiele godzin, należą do smutnego standardu. W trudnych realiach okazuje się, że proces przesyłania informacji na terenie Czarnego Lądu, wśród użytkowników usytuowanych w odległości kilku kilometrów, jest często droższy niż połączenie z centrum danych ośrodka kolokacyjnego za granicą.

Chmura uratuje Afrykę

Wizjonerzy z firm informatycznych w Afryce stawiają na rozwiązania cloud computing, obsługiwane przy pomocy mobilnych aplikacji. Jednocześnie rządy i organizacje non-profit widzą w chmurze nadzieję na sprawne przekształcenie gospodarki, edukacji, zdrowia publicznego i środowiska.

Dlaczego akurat mobilne rozwiązania w chmurze? Ponieważ idealnie przystają one do największych barier hamujących informatyzację Afryki. Jak pokazują badania Banku Światowego, z miliarda Afrykańczyków, tylko szacunkowa liczba 140 milionów korzysta z internetu, ale ponad 600 milionów z telefonów komórkowych, a ich liczba ciągle rośnie.

Reklama

- Rozwój infrastruktury mobilnej i sieci szkieletowych w Afryce to rzeczywiście ciekawe wyzwanie dla providerów cloud computingu. Przy ograniczonych możliwościach lokalnych inwestycji w nawet drobne datacenter, czy wręcz podstawową infrastrukturę sieciową małego czy nawet średniego biznesu, najbardziej klasyczna postać CC czyli usługi SaaS wydają się mieć duży potencjał. To co dzisiaj w krajach rozwiniętych nazywamy optymalizacją i outsourcingiem, w krajach Afryki może okazać się często jedyną możliwością - precyzuje Jan Zaborowski, szef działu marketingu w Unizeto Technologies SA.

Szerokopasmowe łącza w Afryce

Dużym problemem hamującym dotychczas zarówno rozwój biznesu jak i chmury była niska dostępność łączy szerokopasmowych. Nadzieją napawa providerów fakt, że w ostatnich latach znacznie wzrosła przepustowość, zwłaszcza w przypadku połączeń wykonywanych poza Afrykę.

Sytuacja zmieniła się diametralnie w 2001 r., wraz z położeniem kabla podmorskiego South Atlantic 3/West, oferującego pierwsze wiarygodne, naziemne i cyfrowe połączenie o przepustowości 340 Gbps. Wcześniej większość połączeń internetowych opartych była na satelitarnych oraz analogowych, komunikacyjnych łączach. Korzystanie z Sieci było nie tylko frustrująco powolne, ale i drogie. W 2000 r. Uniwersystet Mbarara w Ugandzie płacił Ameryce 2190 dolarów miesięcznie za przepustowości rzędu 384 kbps.

Od 2009 roku, położonych zostało kolejnych siedem podmorskich sieci. Kabel WACS uruchomiony został w maju, oferując przepustowość na poziomie 8 terabitów na sekundę, co diametralnie obniżyło koszty połączeń z zagranicznymi centrami danych. Jednakże koszt transferów na terenie Południowej Afryki nadal pozostaje zbyt wysoki. Niemałe ceny utrzymują się także z uwagi na niski poziom konkurencyjności i zdecydowany monopol największych firm z branży IT.

Problemy z zasilaniem

Zbyt rzadka sieć łączy szerokopasmowych to nie jedyny problem afrykańskich internautów. Wciąż do standardu należą tu kilkudniowe przerwy w dostawie prądu, pojawiające się nieoczekiwanie i bez słowa wytłumaczenia. Zasilanie w dużej mierze odbywa się w oparciu o generatory z silnikiem diesla, a same elektrownie są w opłakanym stanie.

Badania Banku Światowego pokazują, że zasięg dostępu do telefonów może zostać rozszerzony na 97% Afrykańczyków bez konieczności dopłat rządowych. Telefony komórkowe to najpraktyczniejszy sposób dostępu do aplikacji. Urządzenia mobilne są praktyczniejsze wszędzie tam, gdzie nie ma sieci energetycznej lub działa ona z przerwami. Generatory i ogniwa słoneczne zapewniają mieszkańcom Afryki stałą możliwość doładowania telefonu.

Jak pokazują prognozy, liczba użytkowników telefonów komórkowych w Afryce rośnie w lawinowym tempie, pomimo wszelkich przeciwności. Do 2015 roku możemy spodziewać się 138 milionów użytkowników komórek w Afryce wśród ludności bez dostępu do elektryczności.

- Czy jest to szansa na nowe rynki? Pytanie jest na pozór retoryczne. Obecnie najwięksi globalni gracze skupiają się na ekspansji na niezwykle pojemnych rynkach azjatyckich, nawet kosztem rynku europejskiego. Jest to z całą pewnością ciekawy segment dla ambitnych dostawców rozwiązań "lekkich", sprzyjających środowisku prowadzenia biznesu w sposób mobilny. Nie zapominajmy też o sektorze rozrywki, który ma największy apetyt na transfer danych - dopowiada Jan Zaborowski.

Źródło informacji

Komputer w Firmie
Dowiedz się więcej na temat: Cloud Computing | Internet | Afryka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy