New Glenn wreszcie poleciała! Wielki sukces Blue Orgin
Prywatny sektor kosmiczny został w ostatnich latach zdominowany przez Elona Muska i jego SpaceX, ale Jeff Bezos nie ma zamiaru poddawać się bez walki. Blue Orgin jest w końcu gotowe, by rozpocząć rywalizację jak równy z równym, a pomóc ma w tym rakieta New Glenn, która właśnie osiągnęła ważny kamień milowy. Za pierwszy razem się nie udało, ale właśnie poleciała!
Rakieta New Glenn była przygotowywana do pierwszego lotu od miesięcy, bo Blue Origin chciało ją wystrzelić jeszcze jesienią 2024 r. w ramach marsjańskiej misji dla agencji NASA. Niestety się nie udało, podobnie zresztą jak 13 stycznia, kiedy to rakieta miała wystartować z przylądka Canaveral na Florydzie, a jej booster wrócić i wylądować na platformie Jacklyn - w podobny sposób, jak SpaceX odzyskuje pierwsze stopnie Falconów 9.
New Glenn w końcu poleciała
Blue Origin w pewnym momencie przerwało jednak odliczanie i przekazało, że rakieta nie poleci. Firma wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, że rezygnuje z próby startu, aby rozwiązać problem z podsystemem pojazdu, czego nie można dokonać w ramach dostępnego okna startowego. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na kolejne, bo przypadało dziś, a inżynierowie monitorujący różne aspekty misji uznali rakietę za gotową do startu i dali jej zielone światło.
I New Glenn poleciała. Rakieta bez problemu osiągnęła i przetrwała „Max Q”, czyli momentu lotu, w którym ciśnienie dynamiczne wywierane na statek poruszający się w atmosferze osiąga największą wartość (obciążenia aerodynamiczne osiągają wtedy maksimum, dlatego jest to jeden z krytycznych momentów podczas startu rakiety). Wszystkie statki powietrzne są projektowane tak, aby wytrzymać tylko określone obciążenia dynamiczne q, zanim doznają uszkodzeń konstrukcyjnych.
Następnie zgodnie z planem rozdzieliła się na dwie części - pierwszy stopień rozpoczął swoją podróż powrotną do strefy lądowania, czyli platformy morskiej czekającej na niego na Atlantyku, a górny stopień dotarł na orbitę. I jak podkreśliła Ariane Cornell, wiceprezes Blue Origin, był to kluczowy, krytyczny i najważniejszy cel dzisiejszego wieczoru, odnosząc się przy okazji do tego, co nie poszło zgodnie z planem.
Wygląda bowiem na to, że booster pierwszego stopnia New Glenn nie trafił w cel, lądując na platformie morskiej na oceanie. Blue Origin miało w związku z tym duże nadzieje, ale z drugiej strony trudno było oczekiwać, że ten trudny manewr uda się wykonać za pierwszym razem.
Lądowanie ze wspomaganiem jest niezwykle trudne do wykonania - zwłaszcza gdy próbujesz tego po raz pierwszy i można nawet powiedzieć, że jesteśmy trochę szaleni, próbując tego podczas pierwszego lotu, ale dane, które otrzymujemy podczas wykonywania całej misji, są niezwykle cenny. Naszym głównym celem na dziś jest bezpieczne dotarcie na orbitę. Wszystko ponad to jest bonusem
New Glenn to ogromna rakieta
New Glenn to ogromna konstrukcja, która składa się z dwóch stopni o łącznej wysokości 98 metrów. Dla porównania, budowany przez SpaceX Starship, który jest największą rakietą na świecie, jest wysoki na ponad 120 metrów. Booster rakiety Blue Origin ma siedem silników BE-4, które oferują dużą moc. Konstrukcja będzie w stanie wynosić na niską orbitę okołoziemską ładunki o wadze do 50 ton - to ponad dwa razy więcej w porównaniu do Falcona 9, ale nieco mniej od "potrójnego" Falcona Heavy.
Przypomnijmy też, że nazwa „New Glenn” jest zgodna ze schematem nadawania nazw rakietom przez firmę Blue Origin na cześć pionierów astronautów NASA z początków lotów kosmicznych człowieka. John Glenn był pierwszym Amerykaninem, który w 1962 r. okrążył Ziemię na pokładzie należącej do NASA kapsuły Friendship 7. Misja była częścią programu Mercury, który utorował drogę NASA do programu lądowania na Księżycu. Później przez prawie ćwierć wieku był senatorem USA, a w 1998 roku w wieku 77 lat powrócił w przestrzeń kosmiczną na pokładzie wahadłowca kosmicznego Discovery należącego do NASA, stając się najstarszą osobą, jaka kiedykolwiek dotarła na orbitę.