Człowiek-samolot kolejny raz ryzykuje życie

Szwajcarski "Fusion Man" przeleci nad kanałem La Manche na odrzutowych skrzydłach.

Na zdjęciu: Rossy nad Francją, 14 maja 2008
Na zdjęciu: Rossy nad Francją, 14 maja 2008AFP

Rossy, nazywany przez media "Fusion Man", od pierwszego lotu w 2004 roku pracuje nad ulepszeniem wynalazku.

Nowy model ma trzymetrową rozpiętość skrzydeł i pozwala na 10-minutowe loty. Ale nie dłuższe, bo po 10 minutach wypala się 30-litrowy zbiornik paliwa. Jeśli więc coś pójdzie nie tak, Rossy spadnie w trakcie lotu do oceanu. Żeby za bardzo nie bolało, Rossy weźmie ze sobą dwa spadochrony - jeden dla siebie i jeden dla skrzydeł. Ten otworzy się automatycznie, jeśli Rossy odepnie się od wehikułu.

Nie próbujcie odrzutowych lotów na własną rękę. Rossy jest bardzo doświadczonym pilotem wojskowym, a i tak ryzykuje bardzo wiele.

na podstawie AFP opr. ML

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas