Faceci też chodzą pod skalpel...
Powiększone źrenice - pięć tysięcy, lifting twarzy - od siedmiu do dwunastu, pełniejsze usta - około trzech, tyle samo za implanty w brodzie i w policzkach - by nadać szczęce bardziej męski wygląd...
To już nie korekta, to obsesja
Liczba operacji plastycznych rośnie lawinowo - tylko w tym roku ośmiokrotnie zwiększyła się w Stanach liczba zabiegów polegających na wstrzyknięciu w ciało silikonowych wypełniaczy. Ponad 30 proc. klientów klinik chirurgicznych to faceci. Wzrost liczby klientów decydujących się na operacje wśród tej płci jest wyższy niż u kobiet.
W Wielkiej Brytanii w tym roku dwukrotnie wzrosła liczba mężczyzn likwidujących chirurgicznie efekt obwisłych policzków, o połowę liczba zabiegów odsysania tłuszczu i likwidacji zmarszczek za pomocą zastrzyków z botoksu. Co ciekawe, większość tych operacji to już nie korekta jakichś widocznych mniej lub bardziej wad naszego wyglądu, jak to było do tej pory, a próba przywrócenia młodzieńczego wyglądu. Obsesja na punkcie wyglądu fizycznego i kult młodości dotknęły mężczyzn w nie mniejszym stopniu niż kobiety.
Idę, będąc nieco grubym
Dbałość o wygląd, a więc i korekta pewnych niedoskonałości naszego ciała, już dawno przestały uchodzić za niemęskie. Pojedyncze operacje plastyczne to indywidualna decyzja każdego z nas. Co innego, gdy mamy do czynienia ze stałą ingerencją chirurgicznego skalpela w nasze ciało. Czy w pewien sposób nie stajemy się już nie tyle konsumentami, co produktami kultury masowej, którą sami stworzyliśmy? Jak elementy schodzące z taśmy montażowej - trwali, niezawodni i na wymiar. Wciąż młodzi i świetnie funkcjonujący, jednym słowem - idealni.
Dosadnie naszą manię młodości zobrazował pewien pisarz, kiedy spostrzegł, że jest jedynym, nieco grubym mężczyzną spacerującym po miejskim parku. "Wszyscy w tych strojach, wszyscy chudzi jak kościotrupy i myślę: gdzie ja jestem!? Atak szkieletorów! A ja chciałem się przejść niespiesznie, wypiwszy piwo, będąc nieco grubym... Zabiegamy się. A potem botoks sobie wstrzykniemy, kupimy nerkę od rozstrzelanego Chińczyka i wszczepimy".
Obsesja na punkcie wyglądu jest próbą oszukania przemijającego czasu, z góry skazana na porażkę. Po drodze gdzieś niepostrzeżenie w biegu po piękny uśmiech i wspaniałe mięśnie tracimy własną godność.
Co urzeka kobietę?
Ale miejmy nadzieję, że nie wszystko stracone i slogan o facetach "jak wino" nie przestał być aktualny. Bo przecież z twarzy faceta można wyczytać historię jego życia. Wiele kobiet woli wciąż pooraną bruzdami twarz Clinta Eastwooda, niż gładkiego i napompowanego niczym huba Sylvestra Stallone, bardziej urzeka kobietę zmęczone spojrzenie spod opadających powiek Alla Pacino, niż nowego chińskiego spojrzenia naciągniętej facjaty Dona Johnsona.
Czy próba walki z czasem nie przynosi najczęściej efektów odwrotnych do zamierzonych? Czy wolicie być pięćdziesięcioletnim dandysem, przeglądającym się codziennie w lustrze i zastanawiającym się, czy aby nie pora na kolejny zastrzyk z botoksu? Czy może lepiej, jak stwierdza jeden z najwybitniejszych obecnie prozaików - iść przez życie spokojnie, będąc nieco grubym, ale jednocześnie pogodzonym z przemijającym czasem - i starzeć się z fasonem po prostu?
Bo liczy się wnętrze
Czy Facet powinien zdecydować się na operację plastyczną? Tak, kiedy koryguje operacją jakaś wadę, istotną dla własnego samopoczucia i poprawy naszej atrakcyjności fizycznej. Jeśli dotyczy jednego organu czy elementu fizjonomii, który chcemy zmienić. Nie, jeśli będziemy zmuszeni powtarzać operację co jakiś czas i dotyczy ona wielu elementów.
Kiedy jednym powodem, który skłania nas do tej decyzji, jest próba zatrzymania czasu, pragnienie bycia młodszym lub wręcz bycia kimś innym. Wtedy potrzebny jest nam bardziej psycholog niż chirurg. Tak post scriptum Panowie, miejmy odwagę być sobą, liczy się przecież wnętrze.
Wojciech Taras