Wy pytacie, Karol da Costa odpowiada!
Cześć! Witam was w pierwszej edycji mojej cyklicznej rubryki gdzie odpowiadam na Wasze pytania, wysłane do mnie na Karol.dacosta@interia.pl . Zapraszam do zadawania następnych pytań - następna edycja już wkrótce. Na końcu znajdziecie przypisy oraz parę przydatnych linków, gdzie możecie znaleźć inne efekty mojej pracy. Ruszamy!
Co sądzisz o johimbinie? Czy jest skuteczna i bezpieczna? Jak należy ją brać?
Johimbina to jedna z niewielu substancji uznawanych za spalacze tłuszczu, która naprawdę działa[1]. Wstrzymałbym się jeszcze jednak z otwieraniem szampanów czy sprintem do sklepu. Po pierwsze od niedawna w Polsce funkcjonuje jako lek na receptę i jego obrót w formie suplementu jest już niezgodny z prawem.
Po drugie, oprócz podnoszenia poziomu adrenaliny i działania bezpośrednio na receptory komórek tłuszczowych - oba te procesy odpowiadają właśnie za jej skuteczność, johimbina niesie ze sobą ryzyko innych, o wiele mniej pożądanych efektów. Johimbina potrafi wchodzić w reakcje z różnymi lekami, szczególnie nie jest zalecana osobami z problemami psychicznymi, gdyż może rozwijać stany lękowe czy chorobę dwubiegunową.
Warto się więc zastanowić, czy gra jest warta świeczki, natomiast po więcej informacji zapraszam do mojego filmu.
Co się dzieje z nadmiarem białka? Odkłada się w tkankę tłuszczowa czy zachodzi glukoneogeneza (proces w którym ze składników niecukrowych otrzymujemy cukry - przyp. red)?
Pytanie jest dość nieprecyzyjne, ale postaram się odpowiedzieć, jak najlepiej umiem. Jeśli mówimy w kontekście jednego posiłku wśród wymienionych przez Ciebie procesów, na pierwszy ogień wjedzie jeszcze inny - utlenianie aminokwasów, czyli po prostu spożytkowanie na energię części budulcowych białka, reszta nadmiaru natomiast, zostanie wydalona z moczem[2]. Cieżko jednak wskazać ilość, która oznaczałaby ów nadmiar, gdyż zależeć to będzie od składu ciała, wieku, czy frakcji białka jaką przyjmujemy.
Jeśli mówimy natomiast o ujęciu bardziej ogólnym, badania pokazują... niewiele. W jednym z nich [3], grupa jedząca aż 4,4g białka na kilogram masy ciała nie zanotowała żadnych znaczących zmian, w porównaniu do grupy kontrolnej (1,8g na kg).
Korzystając z okazji warto wspomnieć o zagrożeniach niesionych przez zbyt duże spożycie białka takich jak [4] schorzenia kości, zaburzenia homeostazy wapniowej czy choroby nerek.
Jak radzić sobie na diecie wysokokalorycznej i pochłonąć tak duże ilości jedzenia?
Jak pokazuje literatura [5] głównym czynnikiem warunkującym ilość spożywanego pokarmy jest jego smakowitość. Stawia to przed Twoją pomysłowością pewne wyzwanie, by uczynić swoje potrawy atrakcyjniejszymi dla własnych kubków smakowych. Nie bój się słodkiego smaku, nawet jeśli oznacza on spożywanie produktów niekojarzonych jako fit.
Skorzystaj też z tabel indeksu sytości, które znajdziesz w Internecie, by wybierać produkty o jego niższej wartości ( czyli np bardziej ryż niż ziemniaki). Możesz też oprzeć dietę w pewnej części na pokarmach płynnych - organizm znacznie trudniej osiągnie dzięki nim sytość [6]
Źródła:
- Morton RW, McGlory C, Phillips SM. Nutritional interventions to augment resistance training-induced skeletal muscle hypertrophy. Front Physiol. 2015;6:245.