Horror w samolocie Lufthansy. Turbulencje i awaryjne lądowanie!

Samolot Lufthansy (LH469) z Austin do Frankfurtu musiał w środę awaryjnie lądować na lotnisku Waszyngton-Dulles. Zaczęło się od niewinnych turbulencji. Nic nie zwiastowało horroru, który wkrótce nastąpi. Maszyna runęła 300 metrów w dół, a pasażerowie byli przerażeni. Siedem osób trafiło do szpitala.

Chwile grozy na pokładzie samolotu Lufthansy lecącego z Austin do Frankfurtu.
Chwile grozy na pokładzie samolotu Lufthansy lecącego z Austin do Frankfurtu. 123RF/PICSEL

Samolot Airbus A330 wystartował z Austin w Teksasie do Frankfurtu w Niemczech, jednak podczas lotu piloci byli zmuszeni awaryjnie lądować.

Wszystko przez poważne turbulencje spowodowane uderzeniem pioruna w kadłub samolotu nad Tennesse.

Ludzie byli przerażeni, gdy samolot runął 300 metrów w dół. Wielu pasażerów nie miało zapiętych pasów, a pilot nie miał nawet czasu, żeby ostrzec o gwałtownych turbulencjach.

Przerażeni ludzie nie wiedzieli, co się stało. Zewsząd dochodziły krzyki, niektórzy donosili o potłuczonym szkle w kabinie, wszędzie były rozrzucone pojemniki z jedzeniem. 

Gwałtowne turbulencje na pokładzie samolotu Lufthansy

Jeden z użytkowników Twittera zamieścił zdjęcie wnętrza samolotu Lufthansy tuż po lądowaniu, które wykonała jego żona.

Inna użytkowniczka Twittera napisała, że jej siostra i szwagier znajdowali się na pokładzie pechowego samolotu.

„To było wyjątkowo przerażające, dużo potłuczonego szkła, krzyki i liczne obrażenia”

Uspokaja jednak, że członkowie jej rodziny czują się dobrze, jednak są "niespokojni i wstrząśnięci" tymi wydarzeniami. "Wszyscy bardzo się cieszymy, że samolot ostatecznie wylądował bezpiecznie".

Świadkowie lotu opowiadają o krzykach, chaosie i panice, jednak twierdzą również, że większość obrażeń odniesiona została bardziej przez zaskoczenie niż faktyczne zagrożenie. Siedem osób zostało przewiezionych do szpitala z nieznanymi obrażeniami.

Lufthansa zapewniła hotel wszystkim pasażerom i zaoferowała pasażerom link do żądania zwrotu pieniędzy po tym, jak wściekły pasażer Ashley napisał na Twitterze: "Wpłynęło to na wiele naszych planów, nasze ubrania są zniszczone i zdecydowanie oczekujemy dziś znacznie więcej niż tylko hotelu".

Inny pasażer natomiast wyraził ogromną wdzięczność dla załogi i pilotów lotu LH469, pisząc w mediach społecznościowych, że bardzo dziękuję za niesamowitą opiekę. "Moja rodzina będzie dozgonnie wdzięczna za umiejętności pilotów oraz opiekę ze strony załogi".

Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas