Odkryty stary egipski papirus zdradza nam szczegóły procesu mumifikacji

Liczący sobie 3500 lat poradnik medyczny rzuca nowe światło na starożytne praktyki mumifikacji, a jest to najstarszy tekst tego typu, jaki udało nam się kiedykolwiek znaleźć.

Nie da się ukryć, że nic nie rozpala wyobraźni fanów kultury egipskiej tak jak mumie… wystarczy spojrzeć na książki, filmy czy gry wideo, w których nie brakuje tematu ciał owiniętych bandażami i zachowanych w idealnym stanie na tysiące lat. Co jednak ciekawe, choć mamy całkiem niezłe pojęcie, w jaki sposób Egipcjanie dokonywali mumifikacji, to w naszej wiedzy są poważne luki, a już na pewno brakuje nam szczegółów. Wiemy na przykład, że cały proces był częściowo praktyczny, a częściowo rytualny, a kapłani rozkładali tymczasowy „warsztat” w pobliżu miejsca pochówku, bo liczył się czas - w tak gorący klimacie rozkład ciała następował szybko, więc nie było chwili do stracenia. 

Reklama

A jak to dokładnie wyglądało? Z naszej wiedzy wynika, że ciało było myte, a następnie rozcinano klatkę piersiową i wyjmowano z niej wszystkie organy poza sercem, które było niezbędne zmarłemu podczas sądu Ozyrysa (z czaszki za pomocą specjalnych haków przez nos wyciągano też mózg). Wątrobę, jelita, płuca i żołądek umieszczano w specjalnych urnach, chowanych razem ze zmarłym, a resztę palono. Wnętrze człowieka nacierano solą, a ciało umieszczano w słonej wodzie na 70 dni, by usunąć całą wodę z organizmu. Po tym czasie następowało nacieranie skóry mieszaniną olejową, polewanie konserwującą żywicą, wypychanie jamy brzusznej oraz bandażowanie - tu też jest kilka ciekawostek, bo np. każdy palec u rąk i stóp był bandażowany oddzielnie!

I choć brzmi to całkiem szczegółowo, to wielu detali do tej pory nie znamy, ponieważ jak w przypadku wielu innych zawodów, wiedza przepadła razem z praktykującymi. A w tym przypadku nie było o to wybitnie trudno, bo dostęp do mumifikacji miała tylko niewielka grupa kapłanów, którzy zawzięcie bronili swoich sekretów. Do niedawna znaliśmy więc tylko dwa podręczniki mumifikacji, ale ich zawartość miała raczej pomagać kapłanom w upewnieniu się, że wszystkie szczegóły zostały wykonane odpowiednio. Na szczęście niedawno, podczas większych prac, udało się znaleźć trzeci podręcznik tego typu, o tysiąc lat starszy od poprzednich, z wieloma detalami na temat procesu, w tym recepturami i sposobami używania różnych bandaży. Co więcej, znajduje się w nim szczegółowy opis praktyki kładzenia fragmentu czerwonego lnu na twarzy zmarłego. 

- Jednymi z najbardziej interesujących nowych informacji są te o procedurze balsamowania twarzy zmarłego. Dostajemy listę składników mikstury opartej głównie o aromatyczne roślinne składniki, które się gotuje na płyn, a następnie nanosi na twarz zmarłego. Całość przykrywa się kawałkiem czerwonego lnu, co stanowi ochronny kokon zapachu i substancji antybakteryjnych. Ten proces jest powtarzany co 4 dni - tłumaczą badacze. Poradnik zawiera też szczegóły niektórych rytuałów mumifikacyjnych, jak np. 17 procesji przeprowadzanych co 4 dni w czasie całego procesu. Co ciekawe, podręcznik został znaleziony już jakiś czas temu, ale skupia się głównie na medycynie ziołowej i chorobach skóry, więc naukowcy nie skupiali się od razu na szukaniu w nim mumifikacji. Warto też dodać, że jest to drugi najdłuższy papirus medyczny, jaki kiedykolwiek znaleźliśmy i powstał w okolicach 1450 roku p.n.e. za czasów panowania Totmesa III z 18. dynastii.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy