Powoduje krwawienie z oczu i zabija nawet 40 proc. chorych. Wirus dotarł do Hiszpanii
Hiszpańskie władze potwierdziły przypadek śmiertelnie niebezpiecznej krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej (CCHP), mężczyzna w średnim wieku został zarażony wirusem wywołującym chorobę po ugryzieniu przez kleszcza i z powodu bardzo ciężkich objawów od kilku dni jest hospitalizowany.
Chociaż w kontekście kleszczy najczęściej mówimy o boreliozie czy kleszczowym zapaleniu mózgu (KZM), to pajęczaki te przenoszą również wiele innych niebezpiecznych chorób, o czym bardzo boleśnie przekonał się ostatnio pewien mężczyzna w hiszpańskim mieście Leon, u którego zdiagnozowano krymsko-kongijską gorączkę krwotoczną (CCHP). To choroba wirusowa wywoływana przez arbowirus z rodziny Buynaviridae, a do zakażenia - poza ukąszeniem przez kleszcze - może dojść także podczas kontaktu z zakażonymi zwierzętami lub skażonym mięsem, krwią czy skórą.
Czytaj także: Granadilla. Miasto studentów, turystów i... duchów
Powoduje krwawienie z oczu i zabija nawet 40% chorych
Od momentu ukąszenia przez kleszcza do wystąpienia pierwszych objawów mija do 9 dni, choć najczęściej pojawiają się nagle już po 1-3 dniach, a są to podwyższona temperatura ciała, bóle i sztywność mięśni, zawroty głowy, światłowstręt, ból brzucha i wymioty. Stopniowo dochodzą też zaburzenia orientacji i zmiany nastroju, które często objawiają się agresją, a następnie wybroczyny na skórze tułowia i kończyn, krwawienie z nosa, oczu i miejsc iniekcji.
W leczeniu stosuje się głównie postępowanie objawowe, a nie ma też szczepionki chroniącej przed zachorowaniem, w związku z czym choroba cechuje się wysoką śmiertelnością na poziomie 40% (według niektórych źródeł nawet 50%). Czy w związku z przypadkiem w Hiszpanii mamy się zatem czego obawiać? I tak, i nie.
Krymsko-kongijska gorączka krwotoczna (CCHP) to śmiertelnie niebezpieczna choroba, ale jak zaznaczają lekarze, np. Susan Hopkins z UK Health Security Agency, komentująca brytyjski przypadek z CCHP z marca, wirus "nie rozprzestrzenia się łatwo między ludźmi, więc ogólne ryzyko dla opinii publicznej jest bardzo niskie".
Szczególnie że od momentu opisania choroby w 1944 roku na Krymie, przypadki zachorowania w naszym regionie zdarzają się rzadko.
Wystarczy wspomnieć, że w ciągu ostatnich 10 lat obserwowaliśmy dosłownie cztery w Wielkiej Brytanii i trzy w Hiszpanii. Niemniej choroba jest endemiczna dla Afryki, Azji, Środkowego Wschodu i Bałkanów, jej występowanie potwierdzono w Kazachstanie, Uzbekistanie, Pakistanie, Iraku, Rosji, Chinach, Albanii, Bułgarii, Turcji, Czarnogórze czy Bośni i Hercegowinie, więc podczas zagranicznych letnich wojaży warto na siebie uważać, stosując choćby środki odstraszające kleszcze.
Jeśli zaś chodzi o chorego mężczyznę z Hiszpanii, lokalne władze podają, że "pozostaje w stabilnej kondycji, pomimo poważnych objawów klinicznych, jakie ten patogen wywołuje".