Zjedli kebab z niedźwiedzia. Zarazili się groźnymi pasożytami mózgu
Pewna amerykańska rodzina boleśnie przekonała się, jak poważne mogą być konsekwencje jedzenia źle przygotowanego mięsa. Po posiłku przygotowanym z niedźwiedzia czarnego jej członkowie zarazili się groźnymi pasożytami mózgu!
Jak dowiadujemy się z ostatniego raportu Morbidity and Mortality Weekly Report amerykańskiego Centers for Disease Control and Prevention, rodzinna sielanka może szybko zamienić się w zagrożenie dla życia i zdrowia. Lekarze opisali w nim rodzinne spotkanie z 2022 roku, podczas którego anonimowa rodzina spożywała posiłek przygotowany z mięsa niedźwiedzia czarnego, dostarczonego przez bliskiego myśliwego.
Ten zapewnił, że mięso było wcześniej mrożone przez 45 dni, żeby pozbyć się wszystkich potencjalnych pasożytów - rodzina postanowiła więc przyrządzić je na grillu w towarzystwie warzyw i podać w formie kebabów. Niestety szybko okazało się, że kilku członków rodziny potrzebuje hospitalizacji, bo chociaż jak zapewnia Światowa Organizacja Zdrowia, mrożenie może zabić niektóre pasożyty powszechnie występujące u niedźwiedzi czarnych, część gatunków nic sobie nie robi z niskich temperatur.
Zjedli niedźwiedzia. Wylądowali w szpitalu
A jednym z nich jest Trichinella, czyli rodzaj nicieni z rodziny Trichinellidae. To kosmopolityczne pasożyty człowieka oraz zwierząt mięsożernych i wszystkożernych, które wywołują włośnicę. Mogą więc na nią zachorować niedźwiedzie i inne dzikie zwierzęta, w tym dziki, wilki i wiewiórki, które często nie wykazują żadnych śladów chorobowych, a podczas rozbioru mięsa też trudno stwierdzić, że jest ono skażone.
To właśnie dlatego eksperci apelują, by traktować każde mięso dzikich zwierząt jak potencjalnie skażone i poddawać je obróbce termicznej, gotując/piekąc/smażąc do temperatury wewnętrznej przynajmniej 72 stopni Celsjusza (wędzenie, solenie, suszenie czy podgrzewanie w kuchence mikrofalowej nie jest wystarczające). Skąd zatem pasożyty w grillowanym mięsie? Jak się okazuje, w przypadku pechowej rodziny mięso pierwotnie serwowane było słabo wysmażone i dopiero po interwencji części biesiadników ponownie wylądowało na grillu - osoby hospitalizowane albo zjadły je niedosmażone, albo ponowna obróbka wciąż była niewystarczająca.
Włośnica może być śmiertelna
Jako pierwszy do szpitala trafił 29-letni mężczyzna, który w ciągu trzech tygodni dwukrotnie musiał być hospitalizowany ze względu na silny ból mięśni i gorączkę, a także opuchliznę oczu. Badania krwi wykazały, że cierpi na eozynofilię, czyli schorzenie polegające na zbyt dużej liczbie eozynofili w organizmie, co jest sygnałem dla lekarzy, że ktoś może mieć alergię, nowotwór lub pasożyty. Dopiero przy drugim pobycie w szpitalu lekarze dowiedzieli się, że mężczyzna jadł wcześniej mięso niedźwiedzia, co naprowadziło ich na trop włośnicy.
Kolejne badanie potwierdziły ich przypuszczenia, a podobne testy wykonano też pozostałym uczestnikom rodzinnego spotkania. Jak się okazało aż sześć osób miało objawy wskazujące na włośnicę (trzy wymagały pobytu w szpitalu), z czego cztery jadło mięso niedźwiedzia i warzywa, a dwie jedynie warzywa gotowane z mięsem. To zdaniem lekarzy jak najbardziej możliwe, bo mięso skażone nicieniem może powodować zanieczyszczenie krzyżowe innych produktów spożywczych.
Warto też dodać, że objawy włośnicy uzależnione są od stopnia inwazji i charakteryzują się m.in. wysoką gorączką, bolesnością mięśni, bólami brzucha, biegunką i charakterystycznym dla ludzi obrzękiem twarzy. Możliwe są też ciężkie powikłania, jak zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie płuc czy zapalenie mózgu, a choroba może być również śmiertelna.
Do zarażenia dochodzi zawsze przez zjedzenie zarażonego mięsa, nie jest możliwe zarażenie od chorej osoby. Larwy osiągają u człowieka dojrzałość w jelicie cienkim, samice rodzą żywe larwy, które przenikają przez ścianę przewodu pokarmowego, skąd dostają się do układu krwionośnego i limfatycznego, dzięki czemu mogą osiedlać się praktycznie we wszystkich narządach, ale zwykle wybierają węzły chłonne, płuca, mózg, nerki i serce.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!