Dzisiejsze burze to nie front chłodny. Co się dzieje nad Polską?
W środę 22 maja w wielu regionach Polski pojawią się gwałtowne burze, którym mogą towarzyszyć ulewne deszcze i silny wiatr. Ich występowanie jest związane z ciekawym zjawiskiem.
IMGW wydało w nocy ostrzeżenie przed gwałtownymi burzami. Udostępnione mapy wskazują, że wystąpią one w południowo-wschodniej, południowej i zachodniej Polsce, przy czym wyraźnie widoczny jest ciemniejszy obszar wskazujący na burze 2 stopnia.
Prognozowane są burze, którym będą towarzyszyć bardzo silne opady deszczu od 25 mm do 40 mm, lokalnie 55 mm oraz porywy wiatru do około 80 km/h. Miejscami grad.
Po przejściu burz w nocy możliwe opady. Czeka nas także chwilowe ochłodzenie w czwartek. Choć wszystkie te zjawiska mogłyby wskazywać na przejście frontu chłodnego, to nie on jest sprawcą zamieszania w pogodzie.
Rozesłane zostały także alerty RCB: "Uwaga! Dziś i w nocy (22/23.05) lokalnie możliwe burze oraz intensywne opady deszczu i gradu. Jeśli możesz, zostań w domu. Unikaj otwartych przestrzeni".
Gwałtowne burze w Polsce. Co się dzieje?
Mapy synoptyczne oraz animacje wiatru wskazują jednoznacznie na wystąpienie tzw. linii zbieżności wiatru (mapa synoptyczna dostępna tutaj; linia zbieżności zaznaczona kolorem pomarańczowym). Co kryje się za tym pojęciem? Zbieżność zwana inaczej konwergencją, to zbliżanie się ku sobie linii prądu powietrza. Prościej mówiąc, obecnie wiatr częściowo wieje z północnego wschodu, częściowo z południowego wschodu. Masy powietrza spotykają się na obszarze zaznaczonym na mapach IMGW kolorem pomarańczowym, a rezultatem jest unoszenie się tego powietrza ku górze. Wraz ze wzrostem wysokości następuje jego ochładzanie i tworzenie się chmur. Jeśli wystąpią również inne sprzyjające czynniki, jak np. równowaga chwiejna atmosfery, mogą rozwinąć się silnie wypiętrzone cumulonimbusy. Konwergencja może mieć charakter obszarowy lub liniowy.
Nie tylko burze, ale i deszcz
Linia zbieżności wiatrów to nie wszystko, co szykuje dla nas pogoda w nadchodzących godzinach. Od południowego zachodu nadciąga także front zokludowany, który przyniesie deszcz, a niewykluczone, że również kolejne wyładowania atmosferyczne. Czym jest ten rodzaj frontu atmosferycznego?
Prawdopodobnie nie raz słyszeliście o przejściu frontu chłodnego lub ciepłego. Sam front atmosferyczny tą wąska strefa oddzielająca masy powietrza o różnej temperaturze. W pierwszym przypadku powietrze masy gęstszego powietrza chłodniejszego nacierają nad dany obszar, przesuwając rzadsze masy ciepłego powietrza. Powietrze ciepłe jest gwałtownie wypychane do góry i podobnie jak w przypadku opisu linii zbieżności - wraz z wysokością maleje temperatura, woda się skrapla, tworząc cumulonimbusy. Po przejściu frontu chłodnego spada temperatura. Fronty chłodne przechodzą stosunkowo szybko.
Powietrze ciepłe nie ma takiej siły, więc obrazowo mówiąc, musi się położyć na powietrzu chłodnym, aby miało siłę go przesunąć. Przechodzą wolniej niż chłodne, a ich nadejście z przynajmniej kilkunastogodzinnym wyprzedzeniem mogą zwiastować pojawiające się na niebie pierzaste cirrusy. Po przejściu frontu ciepłego rośnie temperatura.
Gdy front chłodny dogoni front cieplejszy i połączą się, tworzy się front zokludowany. Wówczas dwie masy powietrza chłodnego wypychają całkowicie powietrze ciepłe ku górze. Mogą powstać silnie wypiętrzone chmury (zgadza się, również mowa o cumulonimbusach) i wystąpi ulewny deszcz, gdy okluzja ma charakter frontu chłodnego lub krótkotrwały opad, gdy okluzja ma charakter frontu ciepłego.