Jak grom z jasnego nieba. Skąd wiemy gdzie uderzają pioruny?

Pioruny od dawna fascynowały ludzi. Ale oprócz ich piękna, to realne zagrożenie. Dysponując odpowiednią technologią jesteśmy w stanie je odpowiednio wcześniej wykryć i zlokalizować z bardzo dużą dokładnością. Ale jak to się robi?

Pioruny są nie tylko fascynującym zjawiskiem, ale też realnym zagrożeniem
Pioruny są nie tylko fascynującym zjawiskiem, ale też realnym zagrożeniemPixabay.com

Każdy piorun jest potencjalnym zagrożeniem dla człowieka, budynków czy pojazdów. Poza tym wyładowania atmosferyczne towarzyszą burzom i huraganom, przez co mogąc stanowić ich zapowiedź, pozwalają się odpowiednio przygotować na nadejście silnego wiatru. Nic więc dziwnego, że już od dawna naukowcy poszukiwali sposobów na detekcję i lokalizację wyładowań.

Dlaczego detekcja piorunów jest możliwa?

Na całym świecie, jednocześnie występuje od 2 tys. do 5 tys. burz powodujących 100 wyładowań atmosferycznych co sekundę. 10-20 proc. z nich to wyładowania doziemne.

Pioruny generują promieniowanie elektromagnetyczne i fale akustyczne, które można wykryć i na ich podstawie zlokalizować wyładowania. Najczęściej wykorzystuje się:

  • promieniowanie elektromagnetyczne w paśmie częstotliwości widzialnych
  • promieniowanie elektromagnetyczne w paśmie częstotliwości radiowych

Pierwsze wykorzystują najczęściej satelity, drugie - systemy naziemne. Fale akustyczne ze względu na ograniczony zasięg stosowane były przez lokalne systemy.

Najpowszechniejsze metody detekcji wyładowań to MDF, TOA i metoda interferometrycznaPixabay.com

Techniki rejestracji i lokalizacji wyładowań

Obecnie największe zastosowanie mają trzy metody:

Metoda MDF (ang. Magnetic Direction Finding)  polega na magnetycznym wykrywaniu kierunku rozchodzenia się fali elektromagnetycznej z wyładowań. Aby system mógł działać z odpowiednio dużą dokładnością, niezbędne są przynajmniej trzy anteny oddalone od siebie o około 200-300 km. Zbierają one informacje o tym, sąd nadeszła fala, a dzięki dostępowi do sieci wszystkie dane przesyłane są do centralnego systemy, który analizuje występowanie wyładowań w przestrzeni i generuje wizualny obraz w postaci mapy.

Metoda TOA (ang. Time of Arrival) polega na bardzo dokładnym pomiarze czasu dotarcia fali elektromagnetycznej od miejsca wyładowania do sensora. Sygnał wytworzony przez pioruny do każdej anteny dociera w różnym czasie. Dzięki wspomaganiu przez GPS różnica ta może być określona z dokładnością do 100 ns. Aby system działał poprawnie, konieczne jest rozmieszczenie trzech, a niekiedy czterech anten.

Metoda Interferometryczna polega na pomiarze różnicy faz fali elektromagnetycznej, które są mierzone za pomocą dwóch par anten. Każda antena rejestruje sygnały o równych sobie, ale przesuniętych względem siebie amplitudach. Dzięki różnicom można obliczyć kierunek, z którego nadeszła fala, a tym samym lokalizacja wyładowań zarówno doziemnych, jak i chmurowych.

Istnieją również systemy hybrydowe, które łączą powyższe metody.

Wykrywanie piorunów w Polsce - system PERUN

Polski system PERUN, który używa IMGW, opiera się na pomiarze różnicy faz fali elektromagnetycznej w paśmie ultra wysokich częstotliwości, tzw. VHF (30 MHz - 300 MHz) pozwalając na detekcję wyładowań doziemnych i chmurowych z dokładnością sięgającą nawet 95 proc.

Jego budowa została rozpoczęta w 2000 r., a działanie operacyjne rozpoczęło się w 2002 r. Początkowo dokładność lokalizacji była na poziomie 1-2 km, ale poprzez modernizacje zwiększono ją do 250-500 m. Anteny zlokalizowane zostały w Olsztynie, Białymstoku, Włodawie, Warszawie, Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim, Kaliszu, Częstochowie i Sandomierzu a w późniejszym czasie również w Chojnicach, Legnicy i Kozienicach.

Współpraca ze Słowacją, Czechami, Niemcami, Danią, Szwecją i Węgrami umożliwiło zwiększenie dokładności pomiarów zwłaszcza na terenach przygranicznych.

Od momentu powstania do 2021 polski system PERUN zarejestrował blisko 83 mln wyładowań, z czego 73 432 465 wyładowań chmurowych, 8 761 351 wyładowań doziemnych ujemnych i 800 339 wyładowań doziemnych dodatnich.

Wykrywanie piorunów w Polsce - system LINET

Dzięki współpracy Uniwersytetu w Monachium z Politechniką Warszawską, Białostocką, Gdańską, Rzeszowską oraz firmą Galmar, w 2006 r. wprowadzono do naszego kraju nowy system o nazwie LINET.

System wykorzystuje metodę TOA działając w paśmie bardzo niskich i niskich częstotliwości VLF/LF (VLF: 3 kHz - 30 kHz, LF: 30 kHz - 300 kHz) umożliwia detekcję wszystkich rodzajów wyładowań: doziemnych, wewnątrz chmury oraz pomiędzy chmurami. Średnia błąd w przypadku wyładować doziemnych wynosi 100 m.

Systemy detekcji pozwalają wykrywać wyładowania doziemne, w obrębie chmury i między chmuramiPixabay.com

Amatorskie metody detekcji wyładowań

Najbardziej znaną siecią detektorów jest Blitzortung, który wykorzystuje techniki TOA (Time
of Arrival) i TOGA (Time of Group Arrival) w paśmie częstotliwości bardzo długich fal (ang. very low frequency, 3-30 kHz, długości 10 - 100 km).

Dzięki temu systemowi mamy możliwość śledzenia burz w czasie rzeczywistym. Możliwości rozszerza pomocniczy serwis lightningmaps.org, który oferuje nie tylko wizualnie atrakcyjne i przejrzyste informacje pokazane na mapie, ale umożliwia podgląd danych archiwalnych.

Literatura źródłowa:

  1. Gajda W., 2022, System PERUN działa już 20 lat. Rola IMGW w monitorowaniu burz, Obserwator. Magazyn Popularnonaukowy IMGW-PIB
  2. Gamracki M., 2017, Budowa i działanie systemu detekcji i lokalizacji wyładowań atmosferycznych Blitzortung, Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, 296, Elektrotechnika 36 RUTJEE, t. XXV, z. 36 (1/17), styczeń-czerwiec, s. 27-40
  3. Makar K., 2016, Systemy rejestracji wyładować atmosferycznych, Zeszyty Naukowe Politechniki Poznańskiej serii Elektryka, nr 86, s. 341-350  

Czytaj także:

Rolnik z Iraku gwiazdą internetu. Uczy jak prowadzić gospodarstwoINTERIA.TVAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas