Wiatr zdmuchnął dach na Węgrzech. Żywioł idzie w kierunku Polski
Polska ponownie przygotowuje się na nadejście niżu genueńskiego, który we wrześniu 2024 roku spowodował katastrofalne powodzie. O sile cyklonu przekonały się Węgry, gdzie żywioł dobitnie pokazał swoją siłę.

Już we wtorek po południu zacznie padać. I to solidnie. Prognozy modeli numerycznych są zgodne. Południe, centrum i wschód Polski czeka kilka dni intensywnych opadów i burz. W wielu miejscach suma deszczu przekroczy 100 mm, a w górach może osiągnąć nawet 200 mm. Polscy Łowcy Burz ostrzegają - trzeba liczyć się z lokalnymi podtopieniami, gwałtownymi wezbraniami rzek i burzami, które punktowo dołożą kolejne milimetry deszczu.
Bezpośrednią przyczyną tego scenariusza jest niż genueński - cyklon, który właśnie przemierza klasyczny szlak Vb znad Zatoki Genueńskiej przez Nizinę Węgierską w kierunku Polski. Zanim dotrze nad nasze południowe województwa, dał już o sobie znać na Węgrzech. I to... bardzo dosadnie.
Segedyn: Zerwany dach uczelni, zniszczony dom seniora
Węgierskie służby meteorologiczne Hungaromet już od poniedziałku rano ostrzegały przed gwałtownymi burzami, intensywnym deszczem, gradem i porywistym wiatrem, który w wielu miejscach przekraczał 90 km/h. Ulewna fala nadeszła znad Chorwacji i Słowenii, a pierwsze raporty o szkodach pojawiły się z okolic jeziora Balaton i Zalaegerszegu. W miejscowości Söjtör spadło 68 mm deszczu w ciągu jednej doby, z czego zdecydowana większość w nocy. To niemal miesięczna norma!
Największe zniszczenia przyniósł jednak wiatr, przede wszystkim w Segedynie, trzecim co do wielkości mieście Węgier. W poniedziałek po południu silny podmuch zerwał dach jednego z budynków Uniwersytetu w Segedynie. Kilkutonowa konstrukcja z blachy i drewna przeleciała nad ulicą Derkovits fasor i runęła na sąsiedni blok, uszkadzając kilka mieszkań oraz dom seniora "Gesztenyeliget". Według relacji świadków, elementy konstrukcyjne spadły z ogromną siłą, łamiąc okoliczne drzewa jak zapałki. Na szczęście, jak podają lokalne media, nikomu nic się nie stało.
Moment zerwania dachu uchwyciły kamery monitoringu oraz mieszkaniec nagrywający film z okna. Nagranie pojawiło się na kanale YouTube i w lokalnych mediach społecznościowych. Widać na nim, jak cała konstrukcja unosi się w powietrze i w sekundę znika poza kadrem. Sam strop budynku wytrzymał, ale okolica przypominała po wszystkim strefę katastrofy. Na jezdni leżały odłamki drewna i blachy, zniszczone były zaparkowane auta, a pobliskie drzewa zostały powyrywane z korzeniami.
Do usuwania skutków żywiołu skierowano kilkanaście zastępów straży pożarnej. Lokalne media podają, że tylko w samym Segedynie strażacy interweniowali co najmniej 40 razy, głównie przy usuwaniu połamanych konarów, zabezpieczaniu dachów i wypompowywaniu wody z zalanych piwnic. Szef lokalnego sztabu kryzysowego ocenił sytuację jako "poważną, ale opanowaną". Trwa szacowanie strat, a władze miasta rozważają czasowe przeniesienie części pensjonariuszy domu seniora.
Niektóre dzielnice miasta, szczególnie te z niską zabudową i dużą liczbą drzew, doświadczyły też przerw w dostawie prądu i zakłóceń w ruchu komunikacji miejskiej. W poniedziałkowy wieczór wiele rodzin nie miało prądu przez kilka godzin.
Nawałnice w drodze do Polski
To, co wydarzyło się na Węgrzech, może być zapowiedzią pogody, która już dziś zacznie się pogarszać także u nas. Opady rozpoczną się od południa i będą trwać co najmniej do piątku. Najbardziej narażone regiony to województwa: opolskie, śląskie, małopolskie, mazowieckie i łódzkie, ale także wschodnia część Dolnego Śląska, Podkarpacie i Lubelszczyzna powinny przygotować się na trudne warunki.
W wielu miejscach zbierają się sztaby kryzysowe. Choć według doniesień modele zmniejszyły prognozowane sumy opadów, to niepewność powoduje, że pozostajemy w zasadzie w pewnym zawieszeniu. Oczywiście najgorszą możliwą sytuacją jest panika, ale mieszkańcy zagrożonych regionów powinni poważnie potraktować prognozy.
Źródła: szegeder.hu, HungaroMet, YouTube, Polscy Łowcy Burz