Chińskie lotnisko na Pacyfiku. Strategiczny ruch pod nosem USA
Chińska firma państwowa rozpoczęła odbudowę historycznego pasa startowego z czasów II wojny światowej w Woleai, oddalonym o niecałe 650 km od wyspy Guam, czyli terytorium nieinkorporowanego Stanów Zjednoczonych. Projekt realizowany przez Shandong Hengyue Municipal Engineering we współpracy z Ministerstwem Transportu Mikronezji ma przynieść mieszkańcom poprawę transportu medycznego i edukacyjnego - analitycy nie mają jednak wątpliwości, że decyzja ma głębokie znaczenie geopolityczne.

Jak możemy przeczytać w jednej z nowych publikacji Newsweeka, Chiny pogłębiają swoje wpływy w regionie tradycyjnie uważanym za kluczowy dla obrony Stanów Zjednoczonych, a mowa o odbudowie lotniska w Woleai lub Oleai. Bo trudno chyba o wyraźniejszy sygnał niż odbudowa historycznego pasa startowego z czasów II wojny, w inauguracji której uczestniczył prezydent Mikronezji - Wesley Simina. Jak zauważa Cleo Paskal z Fundacji Obrony Demokracji, mikronezyjski prezydent przypłynął na miejsce australijską łodzią patrolową, chińska pomoc przypłynęła własnym statkiem, a "USA nigdzie nie było widać".
A czemu ma to takie znacznie? Woleai to miasto i atol składający się z dwudziestu dwóch wysepek, położony w zachodnim łańcuchu archipelagu Karolinów na Pacyfiku, który administracyjnie stanowi dystrykt legislacyjny stanu Yap w Mikronezji. A ta należy do tzw. Freely Associated States, czyli grupy trzech niezależnych państw wyspiarskich na Pacyfiku, razem z Palau i Wyspami Marshalla, które zawarły specjalne umowy o wolnym stowarzyszeniu (COFA) ze Stanami Zjednoczonymi.
Stany Zjednoczone nie będą zadowolone
Zapewniają one tym państwom gwarancje obronne ze strony USA, dostęp do programów federalnych i pomocy finansowej, możliwość swobodnego podróżowania i pracy w USA bez wizy, a Amerykanie otrzymują w zamian wyłączne prawa wojskowe i strategiczne na wodach i terytoriach tych państw oraz dostęp do ważnych lokalizacji wojskowych w regionie Pacyfiku.
Woleai leży również w obrębie tzw. Drugiego Łańcucha Wysp, czyli pasa wysp rozciągającego się od Japonii na południe przez Mariany Północne (w tym wyspę Guam), Wyspy Marshalla, Palau i dalej w kierunku Mikronezji, ok. 1500-2500 km od wybrzeży Chin, za tzw. Pierwszym Łańcuchem Wysp, który obejmuje Tajwan, Filipiny i Okinawę, który Waszyngton uważa za kluczowy do zabezpieczenia amerykańskich interesów na Pacyfiku i powstrzymywania ekspansji militarnej Chin na Pacyfiku.
Technologia podwójnego przeznaczenia
Dlatego też, choć projekt lotniskowy ma charakter cywilny, eksperci ostrzegają, że infrastruktura może mieć podwójne przeznaczenie. Bo fuzja wojskowo-cywilna, polegająca na ścisłym powiązaniu i wzajemnym wykorzystywaniu zasobów, technologii oraz infrastruktury wojskowej i cywilnej, jest typowa dla koncepcji strategicznej Chin.
Według tajwańskiego analityka obronnego Domingo I-Kwei Yanga, Państwo Środka dąży tu do stworzenia tzw. Południowego Połączenia, czyli sieci pasów startowych, portów i infrastruktury cyfrowej, która umożliwi im wpływ zarówno na Azję, jak i Amerykę Łacińską.
Symbolika tego, że chińska pomoc dotarła pierwsza, podczas gdy USA pozostają nieobecne, nie umknęła nikomu
Warto jednak odnotować, że Stany Zjednoczone równolegle podjęły działania mające na celu odbudowę własnej obecności w regionie, w tym rewitalizację innego pasa z czasów II wojny światowej na wyspie Tinian w Marianach Północnych, więc "coś się tu dzieje".