Niemcy dadzą Ukrainie Taurusy. Rosja panicznie się ich boi
Friedrich Merz, kanclerz Niemiec, potwierdził, że Niemcy, Francja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zniosły ograniczenia dla Ukrainy dotyczące atakowania celów zachodnią bronią w głębi Rosji. Eksperci podkreślają, że już tylko dni dzielą nas od wielkiego wydarzenia, jakim będzie wysłanie przez Niemcy do Ukrainy potężnych pocisków Taurus, których panicznie boi się Rosja.

Friedrich Merz bowiem ogłosił, że gdy tylko zostanie kanclerzem, natychmiast udostępni Siłom Zbrojnym Ukrainy potężne pociski manewrujące dalekiego zasięgu o nazwie Taurus. Teraz Merz podtrzymał swoje przyrzeczenie. Co ciekawe, oficjalne oświadczenie w tej sprawie jest spodziewane już dziś (28 maja) podczas wizyty prezydenta Zełenskiego w Berlinie. Tymczasem z nieoficjalnych przecieków wynika, że ta broń jest już w Ukrainie i czeka na swój debiut.
Eksperci tłumaczą, że to przełomowa broń, która możne bardzo mocno dać się we znaki rosyjskiej armii. Za jej pomocą można atakować obiekty leżące bardzo głęboko na terytorium kraju Władimira Putina. W związku z możliwością atakowania celów w głębi Rosji i możliwości przekazania Ukraińcom pocisków Taurus, Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina ocenił, że są to "dosyć niebezpieczne decyzje", które "zmienią jakość działań wojennych".
Niemcy dadzą Ukrainie pociski Taurus
Ukraińska armia niedawno przyznała, że wykorzysta nowe pociski o zasięgu 550 kilometrów do ataku na strategiczne obiekty rosyjskie. W grę wchodzi oczywiście Most Krymski oraz składy amunicji i paliw. Pociski Taurus mogą niszczyć podziemne bunkry dla dowództwa armii, okręty, systemy obrony czy obiekty przemysłowe. Jako że front praktycznie zamarł, rosyjska armia znajdzie się w dramatycznej sytuacji, co może skłonić Kreml do podpisania paktu pokojowego.
Eksperci z serwisu Defence Express podali, że pociski Taurus mogą zostać zintegrowane z ukraińskimi bombowcami Su-24, które już teraz mogą przenosić liczne rodzaje broni dostarczonej z krajów. Taurus to pocisk manewrujący wystrzeliwany z myśliwców, opracowany przez niemiecko-szwedzką spółkę Taurus Systems GmbH. Zostały one zaprojektowane w 1998 roku i weszły do służby w 2005 roku. Ich domeną jest technologia stealth, czyli są trudne do wykrycia przez nawet najlepsze radary.
Pociski Taurus to potężna broń
Pocisk jest napędzany przez silnik turbowentylatorowy Williams WJ38-15, który może rozpędzić go do prędkości 0,95 Macha. Pocisk ma zasięg do 550 kilometrów i porusza się zaledwie 70 metrów ponad powierzchnią ziemi, co bardzo utrudnia wrogowi jego wykrycie. Pocisk nakierowywany jest na cel za pomocą nawigacji opartej na obrazie (IBN) i na podstawie terenu (TRN).
Produkcja seryjna pocisku zakończyła się w 2010 roku dla Niemiec (600 sztuk) i w 2018 roku dla Korei Południowej (kolejne partie), ale infrastruktura i know-how pozostały w gotowości. Eksperci sugerują, że taka elastyczność może być sygnałem dla państw NATO, w tym Niemiec, które obecnie dysponują ograniczoną liczbą sprawnych pocisków. Szacuje się, że z 600 egzemplarzy wyprodukowanych dla Luftwaffe, tylko ok. 150-300 jest w pełni funkcjonalnych.
Taurus Systems GmbH podaje, że jedna sztuka pocisku KEPD 350 kosztuje blisko milion euro. Rakiety mogą być transportowane i odpalane z pokładów myśliwców McDonnell Douglas F-15E Strike Eagle, McDonnell Douglas F-15E Strike Eagle czy Eurofighter Typhoon. Istnieje jednak możliwość integracji ich z samolotami, którymi dysponuje lub będzie dysponowała ukraińska armia.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!