DOL. Amerykanie ćwiczą, a Polacy?

Po raz pierwszy od 1984 roku amerykańskie samoloty szturmowe A-10 Warthog operowały z przygodnych lotnisk. Jak wygląda ta sprawa w Polsce?

"Saber Strike" są to ćwiczenia, które organizowane są przez Europejskie Dowództwo US Army od 2011 roku. W tym roku na poligonach Krajów Bałtyckich 10 tysięcy żołnierzy z 13 państw. Pojawili się żołnierze ze Stanów Zjednoczonych, Finlandii, Niemiec, Francji, Polski, Danii, Luksemburga, Norwegii, Słowenii i Wielkiej Brytanii. Głównym zadaniem ćwiczeń jest zwiększenie zdolności operacyjnych wojsk państw NATO.

W tym roku załogi samolotów A-10 Warthogs, należących do 127. Skrzydła Lotnictwa Gwardii Narodowej Michigan wykonywały zadania z Drogowego Odcinka Lotniskowego mieszczącego się w Estonii. Były to pierwsze od 32 lat operacje lotnicze "Guźców" prowadzone z DOL.

Reklama

DOL

Pierwszym konfliktem, podczas którego korzystano z Drogowych Odcinków Lotniskowych była II wojna światowa. Wówczas wszystkie strony konfliktu korzystały m.in. ze znakomitych niemieckich autostrad. Już w latach 20. i 30. autostrady w Niemczech projektowano w taki sposób, aby niektóre z odcinków mogły zostać wykorzystane jako pasy startowe.

Tak było np. na drodze A-29 pomiędzy Ahlhorn i Groβenkneten, która i po wojnie była wykorzystywana jako odcinek lotniskowy. Wówczas już służyły samolotom państw NATO, którego doktryna zakładała przeniesienie głównych sił lotniczych na lotniska polowe tuż przed generalnym atakiem państw Układu Warszawskiego.

Polska

Po drugie stronie Żelaznej Kurtyny nie było inaczej. W samej Polsce istniało w czasie Zimnej Wojny 21 Drogowych Odcinków Lotniskowych. W kolejnych latach kolejne DOL-e były wyłączane z użycia. Przez długi czas oficjalnie był wykorzystywany tylko jeden DOL - Kliniska, mieszczący się na wschód od Szczecina na drodze wojewódzkiej nr 142.

Ostatni raz samoloty lądowały na nim ponad 10 lat temu. Dziś prawdopodobnie w Polsce czynnych jest około 6-7 DOL-i. Ich rozmieszczenie jest niejawne, jednak jest to właściwie niepotrzebne pudrowanie widocznych gołym okiem zmian na jezdni.

Na drogach przeznaczonych na DOL-e nie ma pasa zieleni pomiędzy jezdniami, a są zamontowane bariery przystosowane do szybkiego demontażu. W przypadku dróg jednojezdniowych są to szerokie pobocza. Wszystkie DOL posiadają także stojanki dla samolotów i zaplecza technicznego.

Niestety większość z 21 odziedziczonych po Układzie Warszawskim pasów startowych znajduje się w tak kiepskim stanie, że wyklucza to wykorzystanie ich jako czynnych lądowisk. Tak np. został zlikwidowany DOL Koronowo w 2010 roku.

Drugą kategorią zlikwidowanych pasów są te, które zostały zamknięte z nieznanych i niekoniecznie logicznych przyczyn, jak np. DOL Rossoczyca-Warta, który miał być zapasowym lotniskiem dla F-16 stacjonujących w Łasku. Na nim nie dość, że jednie przedzielono barierkami, to oddzielono nimi jeszcze stojanki, a pobocze zarosło drzewami.

Wszystkie polskie samoloty bojowe używane w Siłach Powietrznych są przystosowane do operowania z DOL. Między bajki można włożyć opowieści, że F-16 nie są w stanie lądować na drogach. Głównymi zarzutami przeciwników F-16 nieodmiennie są:

1.       Wlot powietrza zasysa brud z drogi dostający się tam spod koła przedniego podwozia.

2.       Jest za ciężki i uszkodzi jezdnię.

3.       Polskie DOL-e nie są dostosowane do przyjmowania F-16.

Najlepszą odpowiedzią na te zarzuty jest film z manewrów Singapurskich Królewskich Sił Powietrznych, które miały miejsce w 2008 roku. Tam F-16 bez problemu prowadziły operacje lotnicze z drogi. Dlaczego zatem polskie myśliwce nie dałyby rady?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy