Europa z nowymi technologiami fortyfikacji. Bunkry z 3D i okopy z "klocków LEGO"
Ostatnie miesiące wojny w Ukrainie boleśnie uświadomiły Europie, że czas zmienić podejście do obronności. Kraje Starego Kontynentu, przez lata oglądające się na Stany Zjednoczone, podzielone i ostrożne w kwestiach zbrojeń, zakasały rękawy i wzięły się do pracy, której efektem są coraz śmielsze eksperymenty, zwłaszcza w zakresie dronów, robotyki i innych nowych technologii.

Niespodziewany renesans zdaje się tu przeżywać dawno zapomniana sztuka fortyfikacji, bo kolejne armie europejskie intensywnie testują nowatorskie rozwiązania umożliwiające szybkie i efektywne budowanie umocnień. Betonowe schrony i ziemne okopy, jeszcze do niedawna uznawane za relikt I wojny światowej, wracają do łask, ale dziś buduje się je zdecydowanie inaczej niż kiedyś. Nie z pomocą łopaty i desek, ale druku 3D czy gotowych modułów z tworzywa sztucznego - uczymy się budować szybciej i mądrzej, mając z tyłu głowy konflikt, który nie daje czasu na klasyczne inżynieryjne przygotowania.
Francuski bunkier z drukarki 3D
I tak francuscy wojskowi zaczęli testować coś, co jeszcze dekadę temu brzmiałoby jak science fiction, a mianowicie betonowe umocnienia drukowane z wykorzystaniem przemysłowej drukarki 3D. Wspólnie z firmą Constructions-3D, wojskowa sekcja techniczna STAT prezentuje, jak z pomocą 2,7-tonowej maszyny MaxiPrinter można w jeden dzień "wydrukować" punkt kontrolny przypominający bunkier. Kluczowe są tu dwie rzeczy, specjalna mieszanka Termix 3D i możliwość działania bezpośrednio w terenie operacyjnym.
Podczas paryskiej wystawy Dantzig system nie tylko zbudował samodzielnie strukturę zadaszoną, ale także wydrukował segmenty innych fortyfikacji, które później można wzmocnić stalowym zbrojeniem i betonem. Idea jest prosta, a jednocześnie rewolucyjna - jeśli można na drukarce 3D drukować domy, urzędy, stacje kolejowe czy meczety, to czemu nie okopy, punkty ogniowe i schrony? Zwłaszcza kiedy może się to odbywać w warunkach polowych, więc odpada problem logistyki, prefabrykatów i kosztownego transportu.
W tym miejscu warto przypomnieć, że swój pomysł wykorzystania druku 3D w wojskowości - doceniając jego szybkość, wydajność i wygodę (zarówno na własnej Ziemi, jak i podczas misji zagranicznych) - zaprezentowały już kilka lat temu Stany Zjednoczone. W 2022 roku chwaliły się przecież największym obiektem z drukarki 3D na półkuli zachodniej, czyli koszarami w Fort Bliss w Teksasie, a konkretniej trzema budynkami, z których każdy charakteryzuje się powierzchnią 530 metrów kwadratowych i mieści do 72 żołnierzy.
Ten projekt wspiera wszystkie trzy priorytety amerykańskiej armii, tj. ludzi, gotowość i modernizację. Budowanie z wykorzystaniem tej najnowocześniejszej technologii oszczędza pieniądze, redukuje czas planowania i zwiększa prędkość realizacji przyszłych placówek. Eksplorujemy też inne sposoby wykorzystania tej innowacyjnej metody szybkiego budowania i inne rodzaje budynków niż tylko koszary

Niemiecko-austriacka szkoła mobilnych okopów
Bundeswehra i armia austriacka prowadzą z kolei testy zupełnie innego podejścia, stawiają na prefabrykację, ale nie typową z betonu, tylko z plastiku. ROM Trench System, opracowany przez niemiecką firmę Romold, to modułowy system okopów montowany jak konstrukcja z klocków Lego. Czterech żołnierzy, jedna koparko-ładowarka i trzy godziny - tyle potrzeba, by stworzyć 18-metrowy zadaszony okop ze stanowiskiem strzeleckim.
Jak opisuje portal Soldat und Technik, te lekkie plastikowe moduły wzmacniane stalą są wielokrotnego użytku, łatwe w transporcie i szybkie w montażu. A skoro okop można złożyć i rozłożyć niczym sprzęt biwakowy, to daje on zupełnie nowe możliwości obronne - stanowiska można przemieszczać, rekonfigurować i dopasowywać do zmieniającej się sytuacji taktycznej.
Wielkie minowanie
Nie bez znaczenia będą tu również miny przeciwpiechotne, których produkcję po wycofaniu się z konwencji o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych, znanej również jako Traktat Ottawski (dołączyły tym samym do Polski, Łotwy i Estonii, które już wcześniej zdecydowały się na taki krok), wznowią w przyszłym roku Finlandia i Litwa. Decyzja ta jest bezpośrednio związana z rosnącym zagrożeniem ze strony Rosji, która wielokrotnie łamała w Ukrainie i poza jej granicami podpisane porozumienia.
A skoro jesteśmy w temacie nowych technologii, to najciekawiej zapowiada się tu mina Hailstorm od Forcit Defence, bo mowa o zdalnie detonowanym rozwiązaniu, które technicznie rzecz ujmując, nie narusza nawet Traktatu Ottawskiego. Producent nazywa go systemem rażenia obszarowego nowej generacji, który jest lekki, prosty w obsłudze i maksymalnie efektywny na polu walki (dostępny w wersjach przeciwpiechotnej i przeciwpojazdowej). Chwali się też bezpieczeństwem użytkownika na najwyższym poziomie, skutecznością działania w ekstremalnych warunkach operacyjnych i ponadprzeciętną celnością trafień.