Fiasko unijnej pomocy Ukrainie. Mniej niż zakładano

Jak donosi agencja Reutersa, unijna inicjatywa przekazania Ukrainie łącznie miliona pocisków artyleryjskich do marca 2024 roku jest niewykonalna. Według ustaleń kraje nawet nie korzystają z korzystnych zamówień, mających ułatwić produkcję pocisków dla Ukrainy.

Unia Europejska najprawdopodobniej nie dostarczy Ukrainie obiecanych miliona pocisków do marca 2024. Liczby są jednoznaczne
Unia Europejska najprawdopodobniej nie dostarczy Ukrainie obiecanych miliona pocisków do marca 2024. Liczby są jednoznacznePHILIPP SCHULZE / DPA / dpa Picture-Alliance via AFP,AFP
Unia Europejska najprawdopodobniej nie dostarczy Ukrainie obiecanych miliona pocisków do marca 2024. Liczby są jednoznaczne
Unia Europejska najprawdopodobniej nie dostarczy Ukrainie obiecanych miliona pocisków do marca 2024. Liczby są jednoznacznePHILIPP SCHULZE / DPA / dpa Picture-Alliance via AFP,AFP

Mniej niż połowa obiecanej amunicji

Ogłoszony w marcu br. projekt przekazania Ukrainie miliona pocisków w ciągu roku miał być wielkim aktem wsparcia wojennego w wykonaniu Unii Europejskiej. Od razu jednak pojawiły się głosy, że idea choć słuszna, jest mało prawdopodobna.

Jak się okazuje, założenia faktycznie były zawyżone. Jeszcze w listopadzie niemiecki minister obrony Boris Pistorius ogłosił, że kraje Unii nie zdołają wysłać miliona sztuk amunicji do wiosny. Do tej pory w ramach projektów do Ukrainy miała trafić mniej niż połowa obiecanych pocisków i rakiet z magazynów poszczególnych państw.

Reuters wskazuje jednak, że spowolnienia sięgają także tego, iż kraje nie korzystają z dostępnej możliwości zamówień w ramach projektu. W teorii miały ułatwiać produkcję amunicji dla Ukrainy. We wrześniu Europejska Agencja Obrony poinformowała, że łącznie siedem krajów dokonało zamówień na amunicję dla Ukrainy w ramach programu, m.in. Litwa.

Jak ustalił Reuters na bazie anonimowych źródeł zaznajomionych z danymi projektu, te zamówienia zapewniły łącznie tylko 60 000 pocisków i rakiet. Dodając to z dostawami amunicji z wojskowych magazynów poszczególnych krajów oraz specjalnych umów kilku państw, podpisanych przez jeden, program Unii Europejskiej miał do tej pory zebrać 480 000 pocisków.

Dlaczego jest tak mało europejskich pocisków?

Już wcześniej europejscy ministrowie obrony czy przedstawiciele firm zbrojeniowych twierdzili, że spowolnione dostawy wynikają z nieprzygotowania europejskiej zbrojeniówki. Firmy produkujące amunicję musiały podnieść jej skalę, co wymaga nie tylko znacznie większej liczby materiałów, ale także przestawienia trybu funkcjonowania wielu pracowników.

De facto europejska zbrojeniówka znalazła się w sytuacji, gdy musiała przestawić się na produkcję wojenną. A to zawsze wymaga czasu. Dlatego europejscy oficjele są przekonani, że nawet jeśli nie uda się dostarczyć Ukrainie miliona sztuk amunicji do marca, to cel zostanie osiągnięty w następnym roku.

Europejska Agencja Obrony nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła liczbie tylko 60 000 sztuk amunicji z europejskich zamówień. Podkreśliła jednak, że kraje członkowskie Unii wysyłają Ukrainie pociski i rakiety różnymi drogami, nie tylko wspólnymi zamówieniami. Chyba więc samej Europejskiej Agencji Obrony trudno oszacować, ile broni trafiło na wojnę.

Cios dla Kijowa

Niewątpliwie jednak bez względu na powód mniejsza liczba pocisków to dla Ukrainy zła wiadomość. Artyleria jest jedną z jej najważniejszych broni. Dziennie na froncie żołnierze wystrzeliwują tysiące pocisków. W wyniszczającej wojnie z Rosją powoli to liczby zaczynają decydować o zwycięstwie.

Planowane milion pocisków miało trafić do przekazanych Ukrainie systemów artyleryjskich kalibru 155 mm, znacznie lepszych niż rosyjskie odpowiedniki. Jednak nawet najlepsza artyleria nic nie znaczy, jeśli nie będzie miała amunicji. Ukraina zaś już odczuwa jej deficyt.

Rosjanie w tym samym czasie masowo produkują swoje pociski do swojego standardowego kalibru 152 mm, chcąc zasypać nią Ukraińców. Nie można ignorować też faktu, że Korea Północna wysłała Rosji ok. miliona sztuk amunicji. Nawet jeśli jest gorszej jakości, to i tak pozwala utrzymać wyniszczające tempo wojny.

Naturalnie, bez kleju i gwoździ. Po materiał idzie do lasuAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas