Gra, która się nigdy nie kończy cz. II

Prezentujemy ostatnią już część historii kapitana Władysława "Pantery" Boczonia - kierownika kilku prężnie działających siatek wywiadowczych.

Boczoń, na terenie Krakowa, pozostał w kontakcie z innymi oficerami "NIE" jeszcze do sierpnia 1945 roku. Ustalenie szczegółów jego działalności jest praktycznie niemożliwe, z pewnością kilkakrotnie interweniował w sztabie radzieckiej dywizji doprowadzając do zwolnienia aresztowanych żołnierzy AK placówki "Żuraw". W późniejszych meldunkach agentów Głównego Zarządu Informacji WP padają różnego rodzaju informacje i oskarżenia. Wg meldunku jednego z agentów Informacji ps. "Graf" z 4 marca 1949 roku, Boczoń "po aresztowaniach wśród członków AK w r. 1945 zajmował się oczyszczeniem spalonych lokali i komunikował się z aresztowanymi przez znane mu wtyczki w UB". Agent ps. "Kowalski" pisał o możliwościach uczestnictwa Boczonia w akcjach zbrojnych, organizowanych w celu uzyskania funduszy na "działalność antypaństwową". Jednak wiele z tych meldunków było z pewnością fałszywych. Trudno przypuszczać, aby ostrożny Boczoń dałby się tak łatwo zdekonspirować. W międzyczasie Kraków zostaje opuszczony przez główne siły Armii Czerwonej, do miasta weszła nowa polska administracja odpowiedzialna przed PKWN. "Mściciel" zrywa wszelkie kontakty z radziecką kontrrozwiedką, której oficerowie podążają dalej na zachód. Jednak kilkanaście tygodni później, w sierpniu 1945 roku, zrywa również wszelkie kontakty z byłymi oficera AK i "NIE".

Reklama

Ujawnienie tożsamości

Według oficjalnych życiorysów podawanych później w kilku przypadkach, oficer AK o pseudonimie "Pantera", miał się całkowicie ujawnić dopiero we wrześniu 1945 roku przed "organami bezpieczeństwa". Wydaje się jednak, że moment ten był zaplanowany wcześniej wspólnie z płk. Gajewskim z Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego. Bowiem weryfikacja Boczonia nastąpiła niemal błyskawicznie, praktycznie w tym samym dniu, co "oficjalne" zgłoszenie - Władysław Boczoń został majorem Wojska Polskiego ze starszeństwem z 1.I.1944 roku. Już wkrótce miał objąć odpowiedzialne stanowisko zastępcy szefa kontrwywiadu Wojsk Ochrony Pogranicza, gdzie pracował do grudnia 1947 roku, a następnie do 19 maja 1949 roku tworzył aparat kontrwywiadu Głównego Inspektoratu Ochrony Skarbowej przy Ministerstwie Skarbu, zajmując się przestępstwami gospodarczymi. Jednocześnie utrzymywał kontakt z GZI WP. Czy przez cały czas prowadził grę, zgodnie z dawnymi wytycznymi organizacji "NIE" nakazującej wchodzenie w struktury nowego państwa, czy też może autentycznie zaczął pracować na rzecz nowej władzy wniesionej na bagnetach Armii Czerwonej? Wydaje się, że tego nie dowiemy się już nigdy.

19 maja 1949 roku, o godzinie 20.00 zostaje aresztowany i przewieziony do więzienia na Mokotwie. 21 maja po raz pierwszy zostaje przesłuchany. Tydzień później do śledczych napływa plan śledztwa, zatwierdzony przez Naczelnika Wydziału II Dep. Śledczego MBP płk. Serkowskiego, w którym można przeczytać: "W okresie po wyzwoleniu utrzymywał kontakty z członkami WIN-u, brał udział w napadach na banki i spółdzielnie pod ps. Wiktor na terenie Krakowa utrzymywał kontakty z >Radosławem< (...). Nadto w okresie 1948 r. przechowywał archiwum org. >NIE< oraz utrzymywał kontakt z bandą >Ognia<. Cel śledztwa:

1. Ustalić i rozpracować całokształt działalności Boczonia w II Oddz. i w zależności od słuszności wyciągniętych wniosków w drugiej części planu punkt drugi, ustalić całokształt jego współpracy z wywiadem niemieckim do 1939 r.

2. Ustalić całokształt współpracy Boczonia z niemieckim wywiadem i kontrwywiadem, a w szczególności na odcinku rozpracowania i likwidacji polskich ugrupowań lewicowych i prowadzenia szpiegowskiej działalności przeciwko Z.S.R.R.

3. Wykazać ścisłą współpracę polskich reakcyjnych organizacji podziemnych z wywiadem niemieckim na odcinku zwalczania ruchu lewicowego w Polsce i oddziałów partyzantki radzieckiej oraz grup dywersyjnych, a w szczególności na odcinku >Nadwywiadu<.

4. Ujawnić całokształt współpracy wywiadu polskich organizacji reakcyjnych i angielskiego z wywiadem niemieckim na odcinku wspólnej walki z ZSRR i polską lewicą.

5. Ustalić przyczyny przystąpienia Boczonia do pracy w G.Z.I. i całokształt jego antypaństwowej działalności po wyzwoleniu, z uwzględnieniem powiązań Boczonia z wywiadem anglosaskim".

Pozostała jedynie godność

Zaczyna się jego ponad siedmioletnia gehenna - przesłuchania, tortury, poniżenia - koszmar, jaki stał się udziałem wielu tysięcy polskich patriotów. Przez pierwszy, kilkuletni okres pobytu w celi aresztu śledczego, zezwala mu się na napisanie jedynie kilku słów do rodziny i krótkich, nielicznych podań. Nikogo z przesłuchujących nie interesowała prawda, zmieniały się jedynie wersje wydarzeń, które nakazywano mu potwierdzać. Jego sprawą zajmowali się najbardziej znani funkcjonariusze kontrwywiadu wojskowego i UB. - płk Józef Różański, dyrektor Departamentu Śledczego MBP, osobiście sprawujący nadzór na całością sprawy, płk Józef Światło nadzorował aresztowanie i dalsze postępowanie, a płk Anatol Fejgin z Głównego Zarządu Informacji Wojskowej uczestniczył w naradach ze śledczymi. Co ciekawe, wszyscy znali doskonale sprawę Boczonia już dużo wcześniej. To właśnie również dzięki płk. Fejginowi nastąpiła tak szybka weryfikacja "Pantery" przed komisją w 1945 roku. Jednak nie udało się dokładnie ustalić charakteru ich ówczesnych kontaktów i stopnia pozorowanej bądź faktycznej współpracy.

Przez wiele pierwszych miesięcy Władysław Boczoń był zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią, zaburzenia w krwiobiegu doprowadzały niemalże do zatrzymania akcji serca. Przeżywał wszystkie stopnie piekielnych mąk jakie fundowali mu okrutni oprawcy. Paradoksalnie, lepiej traktowano zwykłych przestępców kryminalnych, dla "politycznych" nie istniały żadne ludzkie odruchy i gesty. Mijały kolejne lata przedzielane intensywnymi przesłuchaniami i długimi wielomiesięcznymi okresami przerwy, kiedy wydawało się, że o więźniu nikt nie pamięta. Ostatecznie zdecydowano się przeprowadzić rozprawę. Główny zarzut - współpraca z Niemcami. 14 listopada 1955 roku ordynarnie sfabrykowanym wyrokiem sądowym, wykorzystując wymuszone torturami zeznania świadka Henryka Boruckiego (ostatniego komendanta KOP i PAL) skazano Boczonia na 10 lat więzienia, rok później bez słowa wypuszczono z kartką papieru informującą, że na mocy amnestii karę zmniejszono i zaliczono na poczet więzienia śledczego. Na wolność wyszedł człowiek pozbawiony wszelkich złudzeń i pełen obaw o własną przyszłość, jego gra zaczęta w 1939 roku dobiegła końca. Czekała go walka o rodzinę, pracę. Pozostała mu jedynie godność, którą oprawcy na Mokotwie próbowali przez lata zdeptać oraz wiara w słuszność własnego postępowania. Do końca życia pozostawał pod kontrolą służb specjalnych PRL.

Partia domina

Przedstawione w kolejnych odcinkach losy majora Władysława Boczonia mogą stanowić doskonały scenariusz, a wiele z autentycznych wydarzeń wydaje się znajdować swoje analogie w losach filmowego J-23 - kapitana Hansa Klossa. Poszczególne wątki, naświetlone jedynie w kolejnych częściach tego cyklu, czekają jeszcze na badaczy i historyków. Pewne fakty z pewnością nie ujrzą światła dziennego, i to nie tylko dlatego, że sama specyfika tajnych wywiadowczych i kontrwywiadowczych operacji często nie pozwala ustalić ich dokładnego przebiegu. Nie wszystkie bowiem wydarzenia pozostawiają ślad na papierze, a przekazywane grubo po wojnie relacje, potrafią czasem zaciemnić z pozoru jasne sprawy. Długoletnia walka w konspiracji miała również i swoje ciemne strony, które niechętnie znajdują swoje odbicie w oficjalnych opracowaniach. Przykładem może być sprawa jednego z najbardziej oddanych oficerów polskiej konspiracji, który popadł w alkoholizm i nieostrożnie wydał kilku swoich współpracowników, za to został z rozkazu "Pantery" otruty, podobnie trudność może sprawić opisanie pewnych epizodów związanych z akcjami dywersyjnymi i osobistym udziałem Władysława Boczonia w wykonywaniu wyroków śmierci na konfidentach.

Tragicznym paradoksem pozostaje fakt, iż od samego początku, od 1939 roku, Władysław Boczoń decydując się na rozpoczęcie niebezpiecznej roli podwójnego agenta zdawał sobie sprawę nie tylko z oczywistego fizycznego niebezpieczeństwa jaki niosła ze sobą ta działalność - czyli rozpracowania i śmierci w katowniach Gestapo. Wiedział również, że bardzo trudno będzie, przy tak głębokim stopniu konspiracji, udowodnić w przyszłości prawdę o swojej działalności. Dlatego też od samego początku starał się wszystko dokumentować, mimo stale grożącego niebezpieczeństwa dekonspiracji i wpadnięcia materiałów w ręce niemieckie. Do dzisiaj nie udało się ustalić gdzie znajduje się to olbrzymie archiwum dotyczące działalności konspiracyjnej

"Pantery", oraz stworzonych przez niego siatek agenturalnych z rejonu Krakowa, Poznania, Zakopanego, Żywca i częściowo Katowic. Według samego Boczonia zostało ono przekazane pułkownikowi Fejginowi.

Zaginione dowody niewinności

W jednym z przesłuchań z lat 50. zaprotokołowana została jedna z nielicznych wzmianek na temat tych materiałów: "(...) W Głównym Zarządzie Informacji WP - na przestrzeni 1945-47 - złożyłem obszerne materiały dokumentalne - tyczące działalności konspiracyjno-niepodległościowej, stanowiące w wielu wypadkach materiały oryginalne o historycznym znaczeniu, oraz całe archiwum mojej osobistej działalności (...). Materiały te nie były na przestrzeni 4 lat w ogóle komentowane, nie było o nich mowy w śledztwie - mimo, że stanowią z jednej strony bezcenne dokumenty z okresu konspiracji, zaś w mojej sprawie - stanowią dowody świadczące o mej wartości jako człowieka i obywatela Polaka. Tysiące - dosłownie tysiące szczegółów i danych z konspiracyjnej pracy i mojej działalności, które w wielu wypadkach mogą być wyłącznie komentowane przeze mnie (...). Archiwa i materiały gromadzone od 1940 do 45 roku zawierają dane organizacyjne i personalne z organizacji terenowej wraz z adnotacjami dotyczącymi pracy i wyników poszczególnych ludzi. Setki szczegółów dotyczących aresztowań, rozpracowań, oraz setek nazwisk podejrzanych o współpracę z Niemcami, agentów, konfidentów, organizacji wywiadu. Indeks kolaborantów, agentów niemieckich, białych Rosjan, Ukraińców (...)".

Obok tych informacji w archiwum znalazły się: dokładny opis afery związanej z "Nadwywiadem", listy i rozpracowania policji granatowej i Kripo, rozliczenia finansowe, drobiazgowe raporty odnoszące się do działań dywersyjnych, akta dotyczące rozpracowanych przez "Panterę" niemieckich podziemnych zakładów przemysłowych z rejonu Koźle, dane o fabryce i składach paliw płynnych w Blachowni, o przeniesieniu i budowie I.G. Leuna-Werke i budowie wytwórni paliw sztucznych w podziemiach Oświęcimia, dane o Vacuum-Oil pod Dziedzicami i w Trzebini, informacje dotyczące przemysłu zbrojeniowego we Wrocławiu, Opolu, Poznaniu, Brzegu i Oławie (wraz z planami sytuacyjnymi nowych i starych lotnisk w tych miejscowościach). Osobna partia materiałów dotyczyła obozów w Auschwitz i w Żabikowie, informacji wydobytych przez współpracujących z nim konspiratorów m.in. Antoniego Męcnera ps. "Antonio" zatrudnionego jako Volksdeutsch w jednej z firm w Oświęcimiu. Bogate archiwum uzupełniały dwa tomy pamiętników pisanych chronologicznie od 1940 roku do 1944. Po tych materiałach zachował się ślad, niewykorzystane w śledztwie były przekazywane pomiędzy pułkownikiem Światło a Dyrektorem Departamentu Śledczego MBP płk. Różańskim. Dzisiaj mogą znajdować się, rozproszone, w byłych archiwach MSWiA, bądź u osób prywatnych. Miejmy nadzieję, że uda się kiedyś wykorzystać je w odpowiedni sposób i opublikować szersze informacje na temat działalności poszczególnych siatek wywiadu i kontrwywiadu oraz gry wywiadowczej prowadzonej przez majora Władysława "Panterę" Boczonia, której zakończenia być może trzeba szukać w celach mokotowskiego więzienia.

Łukasz Orlicki

Odkrywca
Dowiedz się więcej na temat: 'Pantery' | kontakty | kara więzienia | archiwum | 1945
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama