Gromowcy tracą renomę?

GROM zostanie przeniesiony do polskiej strefy w prowincji Ghazni w Afganistanie, a potem wycofany z tego kraju. Wróci do Polski, aby się podszkolić.

Ta elitarna jednostka ma obecnie tylko dwie zmiany gotowe do tego, aby na przemian jeździć na misję - dowiedział się "Dziennik".

A powinny być co najmniej trzy - po to, aby jedna grupa komandosów mogła brać udział w operacjach, druga - odpoczywać po misji, a trzecia - szkolić się.

Exodus fachowców

GROM-owi zaczyna brakować tzw. operatorów, czyli żołnierzy gotowych do bezpośredniego udziału w akcjach. W latach 2004-2005 z jednostki na własną prośbę odeszło 30 żołnierzy. W latach 2006-2007 - kolejnych 33. Wśród tych ostatnich było sześciu dowódców grup i zespołów bojowych. A to nie koniec exodusu. Kolejnych ośmiu komandosów odchodzi w tym roku.

Niższy poziom wyszkolenia

Takie odejścia to duża strata - przekonuje "Dziennik". Ci żołnierze szkolili się bowiem z najlepszymi jednostkami specjalnymi na świecie, np. amerykańską Deltą. Delegacja MON, która wiosną tego roku przebywała w Afganistanie, miała usłyszeć od przedstawicieli sojuszniczych sił specjalnych, że "poziom wyszkolenia GROM na tyle się obniżył, że sojusznicy nie chcą z nim współpracować".

Reklama

* * *

PS. 24 lipca br. MON poinformował o zmianie na stanowisku dowódcy GROM-u - płk Piotra Patalonga zastąpił płk Dariusz Zawadka. Nowy dowódca został powołany z rezerwy. Wcześniej pełnił służbę w jednostce GROM na różnych szczeblach dowodzenia w zespołach bojowych, m.in. w Iraku, Haiti, Kosowie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy